Każdy, nawet trochę zorientowany w światku filmowym widz kojarzy miasteczko studenckie Ann Arbor z najstarszym festiwalem filmów eksperymentalnych na świecie – The Ann Arbor Film Festival. Mało kto jednak wie, że Ann Arbor to także godne uwagi miejsce dla wszystkich zainteresowanych polską kinematografią.
Właśnie tutaj, od ponad dwudziestu lat, odbywa się Festiwal Polskich Filmów, podczas którego aspirujący filmowcy konkurują między sobą o dwie główne nagrody: im. Ewy Pięty za najlepszy film dokumentalny lub krótkometrażowy i Nagrodę im. Dolaty za najlepszy debiut. Poza segmentem filmów dokumentalnych i krótkometrażowych podczas festiwalu widzowie mogą również obejrzeć kilka najnowszych polskich filmów pełnometrażowych, a także (po raz pierwszy w tym roku) serię filmów familijnych i dziecięcych.
Pewnie w całej tej imprezie festiwalowej nie byłoby nic wyjątkowego, gdyby nie fakt, że jest ona od 22 lat nieprzerwanie organizowana przez wolontariuszy najróżniejszego kalibru i zainteresowań. I że z roku na rok rośnie. Jeśli jeszcze kilka lat temu największym wyzwaniem dla organizatorów było znalezienie uniwersyteckiej salki dostępnej na pokazy filmowe i zwabienie do Ann Arbor choćby jednego reżysera, aktora, operatora, to w tym roku nie tylko wszystkie pokazy odbyły się w historycznym, prestiżowym kinie The Michigan Theater, ale na sam festiwal przybyła liczna grupa gości: przyjechała reżyserka Kinga Dębska, promująca swój najnowszy (i bardzo udany!) film „Moje córki krowy”; przyleciał reżyser Simon Target odebrać nagrodę im. Ewy Pięty za swój film „Brzostek – historia pewnego powrotu”; pojawił się też Peter Jezioro promujący film dokumentalny „Nasz Kasprowy”. Co więcej, tegoroczny festiwal powiększył się o program dla dzieci, któremu towarzyszył kiermasz polskich książek – znudzone kinowymi przebojami maluchy mogły bezkarnie rozłożyć się przed salą kinową i przeglądać polskie książki albo wypełniać kolorowanki.
Wisienką na festiwalowym torcie – całkiem dosłownie – jest utarty już zwyczaj sprzedaży domowych wypieków podczas przerw między seansami. Nawet jeśli taki czy inny film okazał się nieudany, upieczone przez wolontariuszy ciasta nigdy nie okazują się zakalcem. I na tym chyba też polega urok festiwalu w Ann Arbor – panuje tu domowa, kameralna atmosfera, która udziela się uczestnikom w każdym przedziale wiekowym. O tym, że festiwal jest naprawdę dla każdego, świadczy chociażby fakt, że tworzą go organizacje reprezentujące zainteresowania różnych grup wiekowych: „dojrzały” Polish Cultural Fund i Polish American Congress Ann Arbor Chapter, „młodzieńcza” organizacja studencka University of Michigan Polish Student Association i „dziecięcy” Polish Language Center of Ann Arbor. To, że festiwal promuje polską sztukę filmową, jest oczywiste. Mniej oczywistym jest fakt, że robi to skutecznie, bo nie zawęża grupy odbiorców do żadnej konkretnej publiczności.
Paulina Duda, organizatorka AAPFF
Reklama