Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
wtorek, 15 października 2024 03:19
Reklama KD Market

Jeśli hałas z O’Hare zatruwa ci życie…

 

/a> fot.Kamil Krzaczyński/EPA


Popękane ściany, zakłócony sen i spokój, spadek wartości nieruchomości. To problemy mieszkańców okolic lotniska O’Hare. Niektórzy z nich obawiają się, że będzie gorzej po otwarciu jesienią nowego pasa startowego. Jednak przedstawiciele władz, m.in. rzecznik FAA Tony Molinaro i poseł stanowy Rob Martwick, mówią, że paradoksalnie, ale to poprawi sytuację.

W październiku ma być uruchomiony nowy pas startowy równoległy do ulicy Irving Park, który według Tony’ego Molinaro, rzecznika federalnego zarządu ds. lotnictwa cywilnego (Public Affairs Contact for Great Lakes Region, Federal Aviation Administration, FAA), ma wpłynąć na redukcję hałasu. Na płycie O’Hare zachodzą zmiany w ramach planu modernizacji portu lotniczego, które budzą mieszane uczucia u sąsiadów lotniska, zmęczonych rykiem samolotowych silników.

Będzie nowy pas i co dalej?

Jak wyjaśnia nam Molinaro, pas startowy równoległy do Irving Park miał być ostatnim z nowo uruchamianych, a stał się pierwszym, by zmniejszyć natężenie hałasu. – Po oddaniu do użytku tego obiektu samoloty zmierzające w kierunku wschodnim będą mogły używać na zmianę dwóch pasów o różnych porach, co zmieni dystrybucję hałasu. Są też pewne rejsy z kierunku zachodniego, które również będą używały dwóch różnych pasów w różnych porach – zamiast dotychczasowego – jednego.

Molinaro ma nadzieję, że nowy pas startowy przyczyni się do rozproszenia hałasu emitowanego przez odrzutowce, ale Jarosław Gronkiewicz mieszkający z rodziną w Schiller Park w bezpośrednim sąsiedztwie lotniska obawia się, że nie poprawią się trudne warunki zamieszkania, z którymi boryka się od 2013 r., gdy rozpoczęła się modernizacja O’Hare. – Hałas jest tak dokuczliwy, że często muszę spać z zatyczkami w uszach, by nie budzić się w nocy. Po ciężkiej pracy nawet nie można odpocząć. Wielu moich polskich sąsiadów pracuje w zakładach, gdzie jest męczący hałas i wracają do domów, w których nie mogą zaznać ciszy i spokoju. Zainstalowałam w moim domu specjalne dźwiękoszczelne okna i drzwi, i to bardzo pomaga, ale wibracje produkowane przez odrzutowce powodują pęknięcia w ścianach, wciąż się powiększające mimo ciągłych reperacji. Gdy samolot kołuje, mój dom się trzęsie i podskakują szklanki w kredensie – mówi nasz rozmówca.

/a> Lotnisko O'Hare z rozkładem pasów startowych  fot.Google Map


Domy pułapki

Gronkiewicz niestety nie ma nadziei na przeprowadzkę w spokojniejsze okolice. – Wraz z sąsiadami znaleźliśmy się w pułapce, bo domów nie można sprzedać, a warunki mieszkalne bardzo się pogorszyły i ciągle jesteśmy narażeni na utratę zdrowia fizycznego i psychicznego. Na dodatek już trzykrotnie wzrosły podatki od nieruchomości i pewnie jeszcze wzrosną. Władze powiatu Cook w ogóle nie chcą z nami rozmawiać o obniżce, choć wiedzą, gdzie nasze domy się znajdują i że ich wartość spadła. W Schiller Park mieszkam od 16 lat i nigdy nie było tak źle jak teraz. Przecież powinny nam przysługiwać jakieś ulgi podatkowe… Albo właściciel lotniska, miasto Chicago, powinien wykupić miejscowości sąsiadujące z O’Hare, by mieszkańcy tych terenów mogli poszukać sobie lepszych i zdrowszych warunków do życia – stwierdza Gronkiewicz.

Na spadek wartości nieruchomości i pogarszające się warunki życia narzeka również Anna Sobór, mieszkanka chicagowskiej dzielnicy Old Irving Park, nieleżącej w bezpośrednim sąsiedztwie lotniska. Nasza rozmówczyni zauważyła, że natężenie hałasu wzmogło się w październiku 2014 r., po otwarciu na O’Hare kolejnego pasa startowego. – Gdy jestem przed domem, a przelatuje samolot, to hałas jest tak duży, że po prostu głowa pęka. Wtedy trzeba schronić się szybko w domu. Kiedyś, jak przelatywały jumbo jety, tego tak nie odczuwaliśmy. Widzieliśmy tylko zbliżające się z daleka światełka, a teraz maszyny lecą tak nisko, że bez trudu odczytujemy nazwę linii lotniczych. Ryk silników jest trudny do zniesienia. Wraz z moimi sąsiadami obawiamy się, że z powodu dużego natężenia hałasu odrzutowców spada szybko wartość nieruchomości – podkreśla Sobór.

Wibracje produkowane przez odrzutowce powodują pęknięcia w ścianach, wciąż się powiększające mimo ciągłych reperacji. Gdy samolot kołuje, mój dom się trzęsie i podskakują szklanki w kredensie"



Skuteczny nacisk na władze

Rozwój sytuacji pilnie obserwują lokalni politycy, wśród nich poseł Rob Martwick, którego 19. okręg obejmuje okolice najbardziej dotknięte hałasem przelatujących jumbo jetów. Martwick doprowadził do trzech spotkań mieszkańców z przedstawicielami Chicagowskiego Departamentu Lotnictwa Cywilnego (Chicago Department of Aviation, CDA), FAA, kongresmenami i radnymi. Zdaniem posła spotkania były bardzo produktywne i dają nadzieję na spadek natężenia hałasu. – Debatę zakończyło porozumienie, które CDA zawarł z organizacją FAIR (Fair Allocation in Runways) broniącą praw i interesów poszkodowanych mieszkańców. CDA przedstawił kilka strategii redukcji hałasu i jedną z nich było rozszerzenie programu zakładania izolacji dźwiękoszczelnej w domach. Będzie się to odbywać stopniowo w ciągu kilku lat, wraz ze ścisłym monitoringiem hałasu, który pozwoli zakwalifikować do programu większą liczbę posesji. Agencja zgodziła się też na utrzymanie w użyciu przynajmniej jednego z ukośnych pasów startowych, które już przeznaczono do likwidacji ze względu m.in. na kwestie bezpieczeństwa. Jednak dzięki naciskom koalicji FAIR przynajmniej jeden z ukośnych pasów będzie jeszcze używany, dzięki czemu dystrybucja hałasu powinna być bardziej równomierna. Władze Chicago obiecują, że uruchomienie nowego pasa startowego w październiku stworzy dodatkowe opcje zmniejszenia hałasu. To znaczy, że w przypadku rejsów nocnych można będzie zastosować metodę rotacyjną; raz w miesiącu jedna trasa będzie zamknięta w nocy przez tydzień – tłumaczy Martwick.

Zdaniem posła optymistyczne jest również to, że kwestia dokuczliwego hałasu przestała już być sprawą lokalną i zaangażowały się w nią władze federalne, m.in. kongresmeni Mike Quigley, Jan Schakowsky i Tammy Duckworth, którzy prowadzą dialog z FAA i CDA w imieniu mieszkańców, których reprezentują.

/a> Lotnisko O'Hare fot.Kamil Krzaczyński/EPA


W sukurs modernizacja jumbo jetów

Catherine Dunlop z międzyrządowej komisji ds. hałasu z lotniska (O ‘Hare Noise Compatibility Commission, ONCC) w rozmowie z naszą gazetą wyraża przekonanie, że sytuacja poprawi się dzięki szybkiemu postępowi technologicznemu. – Najlepszą metodą zmniejszenia hałasu jest lepszy, bardziej nowoczesny i cichszy samolot rejsowy. Przykładem dokonującego się postępu jest w mojej opinii dreamliner. To o wiele mniej hałaśliwa maszyna w porównaniu z innymi samolotami. Każda nowsza generacja jumbo jetów jest coraz nowocześniejsza i coraz bardziej wyciszona mimo dużych rozmiarów. Nasz komisja domaga się, by linie lotnicze modernizowały swój tabor i wycofywały z użytku hałaśliwe maszyny, zastępując je lepszymi. Wśród wielu zadań naszej komisji jest też nadzór nad szybką i skuteczną realizacją programu instalacji materiałów dźwiękoszczelnych w budynkach szkolnych i mieszkalnych – dodaje Dunlop.

Lotnisko – nie tylko złe…

Antoni Wasilewski mieszka w Schiller Park, ale nie tak blisko lotniska jak Jarosław Gronkiewicz. Wasilewski też boryka się z przykrymi skutkami hałasu. Jednak wydaje mu się, że hałas się trochę zmniejszył w ciągu ostatnich dwóch lat, ponieważ zaczęto stopniowo zmieniać układ pasów startowych. – Przed 2013 r. chyba było więcej drastycznych sytuacji i więcej skarg. Teraz jakoś wytrzymujemy, ja i moi sąsiedzi, z których wielu jest polskiego pochodzenia. Mieszkam w Schiller Park już 17 lat i nie zamierzam się stąd wyprowadzać. Lokalizacja jest świetna, bo blisko do autostrad, do miasta i do lotniska, i szkoły są dobre. Wydaje mi się, że podobnie myślą inni mieszkający tu Polacy. Może po kolejnych zmianach, wprowadzanych przez władze, sytuacja się poprawi. Może hałas nie pogorszy się i zostanie rozproszony na różne okolice, tak by nie cierpieli mieszkańcy tylko jednej miejscowości. Wiem, że nie wygramy z wielką machiną biznesu i z władzami. Równocześnie zdaję sobie sprawę, że lotnisko napędza ekonomię nie tylko Chicago, ale całego stanu Illinois. Cieszę się, gdy na lotnisku lądują samoloty z naszymi rodakami z Polski. Jakoś musimy przeżyć hałas z lotniska. Mam nadzieję, że nasze domy uzyskają izolację dźwiękoszczelną. Burmistrz Schiller Park Barbara Piltaver mówiła niedawno, że jest taka możliwość.

Wyraź swoją opinię

W minionym tygodniu z inicjatywy FAA odbyły się spotkania przedstawicieli tej agencji z mieszkańcami okolic lotniska O’Hare. W mityngach w Chicago, Elk Grove Village i Bensenville wzięło udział tysiące osób, które uzyskały informacje dotyczące uruchomienia nowego pasa startowego i mogły przekazać swoje opinie na temat wpływu hałasu z lotniska na ich życie. Choć cykl spotkań już się skończył, uwagi można jeszcze przekazać FAA pocztą tradycyjną i elektroniczną. Rzecznik FAA Toni Molinaro zachęca do udziału w publicznej debacie. Zapewnia nas, że każdy głos zostanie wzięty przez agencję pod uwagę.

Wszelkie komentarze można wysyłać pocztą pod adres: Ms. Amy Hanson, Federal Aviation Administration, 2300 East Devon Avenue, Des Plaines, Illinois 60018 albo faksem: (847) 294-7046 lub e-mailem: [email protected]. Korespondencja powinna zawierać imię i nazwisko osoby zgłaszającej opinię oraz nazwę miejscowości, w której mieszka. Przyjmowana będzie przez FAA do północy 26 sierpnia br.

Informacje dla cierpiących w wyniku hałasu z lotniska są również dostępne na witrynach: FAA – www.faa.gov/airports/environmental/airport_noise/, CDA – www.flychicago.com, ONCC – www.oharenoise.org oraz www.fairchicago.org i na Facebooku tej ostatniej organizacji – www.facebook.com/FairAllocationInRunways.

Alicja Otap

a.otap @zwiazkowy.com

 

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama