Z zawrotną prędkością i spadając głową w dół 164 spadochroniarzy pobiło w piątek 31 lipca rekord świata w utworzeniu spadochroniarskiej formacji. Rekordowy skok oddali nad miejscowością Ottawa w centralnym Illinois.
Ze średnią prędkością 200 mil na godz. (320 km/godz.), skacząc z wysokości 19700 stóp (ponad 6 km) 164 spadochroniarzy utworzyło w powietrzu formację w kształcie gigantycznego kwiatu. Tym samym ustanowili nowy rekord świata w wielkości spadochroniarskiej formacji. W poprzednim rekordowym skoku udział wzięło 138 śmiałków.
Pobicie rekordu nie było przedsięwzięciem łatwym. Do skoku wybrano najlepszych z najlepszych, po serii obozów treningowych odbywających się w Hiszpanii, Australii i Stanach Zjednoczonych. Wyselekcjonowana międzynarodowa grupa spadochroniarzy wzbiła się na odpowiedni pułap siedmioma samolotami.
Razem z nimi skoczyli operatorzy kamer, skok był filmowany z dołu, z boków i z góry, tylko w ten sposób mogła powstać odpowiednia dokumentacja, aby rekord świata został oficjalnie uznany. Nagrania analizowała komisja sędziowska ze Światowej Federacji Sportów Powietrznych (World Air Sports Federation), uważnie analizując szyk formacji i prawidłowość chwytów i trzymań.
Skok przebiegł bez zakłóceń i groźnych sytuacji, bo chociaż spadochroniarstwo jest uważane za bezpieczny sport, to grupowy skok prawie 170 osób niósł ze sobą spore ryzyko. Spadochroniarze wyskoczyli z wysokiego pułapu co mogło u niektórych spowodować hipoksję – niedobór tlenu w tkankach powodujący objawy od euforii aż po utratę przytomności. Kolejnym niebezpieczeństwem było zderzenie skoczków w locie, a przy prędkości spadania dochodzącej do 240 mil na godz. (380 km/godz) mogło to mieć tragiczne skutki.
Szczęśliwie, dzięki sprawnej organizacji i profesjonalizmowi spadochroniarzy skok przebiegł zgodnie z zaplanowanym scenariuszem, a rekord świata został pobity w Illinois!
(gd)
Reklama