Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 6 października 2024 23:23
Reklama KD Market

Bezkarność chicagowskich policjantów

/a> fot.Tannen Maury/EPA


Znakomita większość policjantów chicagowskich, podejrzanych o naruszenie obowiązków służbowych, zwykle unika odpowiedzialności za swe czyny, a tym, którzy są do niej pociągnięci, stawia się znacznie złagodzone zarzuty i wymierza lekkie kary. Poszkodowani mają nikłe szanse na dochodzenie sprawiedliwości.

Gazeta “Chicago Tribune” przeanalizowała kartoteki policyjne i stwierdziła, że 75 proc. policjantów, którzy dopuścili się naruszenia regulaminu służbowego nie ponosi w ogóle żadnej kary lub co najwyżej bardzo lekką − w postaci na przykład zawieszenia w czynnościach zawodowych na kilka dni.


Ponadto okazało się, że przez cztery lata niemal 60 proc. skarg na funkcjonariuszy − spośród  około 18 tys. −  zostało odrzuconych i w ogóle nie było przedmiotem śledztwa, ponieważ pokrzywdzone osoby, narażone na liczne utrudnienia natury biurokratycznej, w końcu rezygnowały ze swych roszczeń. Natomiast jeśli rozpoczynano dochodzenie, nie brano w jego trakcie pod uwagę wcześniejszych skarg na oficera pomijając jego historię dyscyplinarną.


Sprawę najczęściej kończy konfrontacja między osobą poszkodowaną i oskarżanym oficerem, który zwykle wygrywa.


Krytycy obecnego systemu składania skarg twierdzą, że jest niesprawiedliwy − bierze stronę policji, a szary obywatel ma nikłe szanse na wygranie.  W czteroletnim okresie, zakończonym w połowie października 2014 r., śledczy utrzymali w mocy tylko 800 skarg, spośród około 18 tys., a więc 4 procent.


Rzecznik policji chicagowskiej odniósł się z rezerwą do wyników dziennikarskiego śledztwa. Według niego analiza przeprowadzona przez „Chicago Tribune” była powierzchowna i nie brała pod uwagę wszystkich istotnych faktów. Jak podkreślił, procedura rozpatrywania skarg i zażaleń jest bardzo staranna, czasochłonna i skomplikowana. Uczestniczy w niej kilka agencji, zajmujących się dyscypliną i etyką zawodową funkcjonariuszy, w tym: Independent Police Review Authority (IPRA), Bureau of Internal Affairs (BIA) i Chicago Police Board (CPB).


Niektóre ze skarg przeciwko policji trafiają do sądu. „Chicago Tribune” relacjonuje sprawę 10-latki z autyzmem rzuconej na ziemię i aresztowanej pod zarzutem handlu narkotykami, która doznała obrażeń podczas obezwładniania i zakładania kajdanek. Funkcjonariusze nie ponieśli żadnych konsekwencji dyscyplinarnych i  w wyniku zakończonej polubownie sprawy  babka dziewczynki otrzymała rekompensatę w wysokości  70 tys. dolarów.


Ugodowo nie udało się władzom miasta zakończyć sprawy wniesionej przez sprzedawcę ubezpieczeń, który został pobity podczas nalotu narkotykowego na myjnię samochodową, gdzie czekał na swe auto. Ława przysięgłych przyznała mu odszkodowanie na ponad milion dolarów. Policjantka, która spowodowała ciężkie obrażenia u aresztowanego nie została ukarana, a nawet otrzymała później awans.


Przypomnijmy, że w ciągu ostatnich dziesięciu lat  władze Chicago wypłaciły ponad pół miliarda dolarów ofiarom brutalności policji.


(ao)


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama