Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
poniedziałek, 25 listopada 2024 12:49
Reklama KD Market

Czy Chiny staną się nowym Meksykiem?



Republikańscy kandydaci do Białego Domu chcą uszczelnienia południowej granicy USA, aby powstrzymać napływ nielegalnych imigrantów. Ale ich postulat jest całkowicie chybiony, bo okazuje się, że co roku do Stanów Zjednoczonych przybywa teraz więcej imigrantów z Chin niż z Meksyku. Według najnowszych dostępnych danych amerykańskiego Urzędu Statystycznego w 2013 roku do Stanów przybyło 147 tys. chińskich imigrantów, a meksykańskich 125 tysięcy. Coroczne sondaże biorą pod uwagę zarówno legalnych, jak i nielegalnych przybyszów z tych krajów.

Po raz pierwszy odnotowano, że napływ imigrantów z Chin jest wyższy niż z Meksyku. W ciągu ostatnich dziesięciu lat napływ Meksykanów bez papierów obniżył się z 400 tys. rocznie do 125 tysięcy. Złożył się na to kryzys gospodarczy w USA, niż demograficzny w Meksyku i podjęte przez Obamę deportacje na masową skalę.

W międzyczasie rośnie liczba chińskich imigrantów – z 75 tys. rocznie przed dziesięcioma laty do 150 tys. obecnie. Eksperci tłumaczą to zjawisko zarówno bogaceniem się wielu rodzin chińskich, które stać na wysyłanie swoich dzieci na studia do USA, jak i kryzysem gospodarczym w Chinach, który skłania wielu Chińczyków do poszukiwania pracy za granicą. W ciągu kilku ubiegłych dekad około 250 mln ludzi przeniosło się z chińskiej prowincji do dużych miast, gdzie mieszkają i pracują bez dokumentów. Rosnące bezrobocie w budownictwie chińskim powoduje, że wybierają się również za granicę, aby tam szukać zatrudnienia.

Różnica między imigrantami z Chin i tymi z Meksyku jest zasadnicza. W USA przebywa, jak się szacuje, około 6 milionów Meksykanów bez papierów i tylko 300 tys. Chińczyków bez uregulowanego statusu prawnego. Chińczycy nie przekradają się przez zieloną granicę, ale przybywają tu w pełni legalnie jako turyści lub studenci i pozostają po wygaśnięciu terminu ważności wizy. Zatem wszelkie próby uszczelniania południowej granicy USA nie mają specjalnego sensu, bo już teraz większość nielegalnych imigrantów stanowią ci z nieważnymi wizami. Przed ich napływem uszczelnić granicy się nie da. Nie tędy droga.

Opublikowanie najnowszych danych amerykańskiego GUS-u na temat nielegalnych imigrantów zbiega się w czasie z nabierającą rumieńców prezydencką kampanią wyborczą. W przemówieniu wygłoszonym na początku maja Hillary Clinton zajęła najbardziej proimigranckie stanowisko, popierając ścieżkę do obywatelstwa dla 11 milionów nielegalnych imigrantów przebywających w USA. Z kolei republikańscy kandydaci do Białego Domu usztywniają swoje antyimigranckie stanowisko. Są oni, jak jeden mąż, przeciwni dekretowi Obamy z 2014 roku przyznającemu tymczasowe prawo do pracy imigrantom bez papierów. Domaganie się przez republikanów uszczelnienia granic, by chronić Stany Zjednoczone przed napływem kolejnej fali nielegalnych imigrantów nie ma większego sensu, mija się z nową rzeczywistością na granicy i jest odległe od celu, jakim jest uregulowanie polityki imigracyjnej USA, tak jak Wielki Mur Chiński jest odległy od rzeki Rio Grande.

Wojciech Minicz

 
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

ReklamaWaldemar Komendzinski
ReklamaDazzling Dentistry Inc; Małgorzata Radziszewski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama