Rządowy projekt regulujący kwestie związane z zapłodnieniem in vitro prawdopodobnie w marcu trafi do Sejmu - poinformowała we wtorek PAP rzeczniczka rządu Małgorzata Kidawa-Błońska. Według niej obecnie trwają ostatnie uzgodnienia ws. propozycji.
"Trwają ostatnie uzgodnienia; sądzę, że w marcu projekt trafi do Sejmu" - powiedziała Kidawa-Błońska.
W czwartek projektem zajmował się Komitet Stały Rady Ministrów. Jak wynika z dokumentów dostępnych na stronie Rządowego Centrum Legislacji, zastrzeżenia do niego zgłosił m.in. wiceprzewodniczący Komitetu Michał Deskur.
Zwrócił on uwagę, że według projektu procedura in vitro ma być stosowana po wyczerpaniu innych metod leczenia lub braku zasadności ich stosowania ze względów medycznych. W jego ocenie druga przesłanka powinna być wykorzystywana jedynie w sytuacjach wyjątkowych, konieczne jest również jej doprecyzowanie "w celu uniknięcia zbytniej uznaniowości" przy podejmowaniu decyzji o zastosowaniu metody in vitro.
Podkreślił też, że standardy dotyczące in vitro muszą gwarantować, że każde dziecko będzie miało zapewnione bezpieczne środowisko rodzinne, dlatego też możliwość korzystania z tej metody powinna zostać ograniczona do par małżeńskich, "których wzmocniona przez prawo trwałość i stabilność dają największą szansę na rozwój dziecka w optymalnych warunkach".
Ocenił ponadto, że do minimum należy ograniczyć liczbę zarodków tworzonych w procedurze in vitro. "Liczba ta powinna uwzględniać obiektywne wskazania medyczne i dobro matki" - podkreślił.
W odpowiedzi wiceminister zdrowia Igor Radziewicz-Winnicki wskazał, że proponowana liczba z jednej strony ogranicza tworzenie zarodków nadliczbowych, a z drugiej uwzględnia dobro biorczyni poprzez zapewnienie efektywności procedury, jakiej jest ona poddawana. "Należy uznać, że maksymalna liczba tych zarodków (osiem) została ustalona w sposób obiektywny" - podkreślił.
Odnosząc się do postulatu ograniczenia in vitro tylko do małżeństw, wskazał, że w przypadku procedur medycznych analizowane są wyłącznie te dane osób podlegających leczeniu, które dotyczą stanu ich zdrowia, w związku z czym "trudno jest znaleźć uzasadnienie dla ograniczania możliwości zastosowania procedury medycznie wspomaganej prokreacji wyłącznie do par małżeńskich". "Za niedopuszczalne należy bowiem uznać ograniczenie w dostępie do świadczeń zdrowotnych ze względu na stan cywilny. Ograniczenie takie będzie równoznaczne z ograniczeniem dostępu do świadczeń zdrowotnych z przyczyn innych niż wskazania medyczne, w tym w szczególności ze względu na stan cywilny" - podkreślił wiceminister.
Radziewicz-Winnicki zwrócił uwagę, że w projekcie jednoznacznie wskazano, że leczenie niepłodności w drodze wspomaganej prokreacji jest prowadzone po wyczerpaniu innych metod leczenia lub braku zasadności ich zastosowania ze względów medycznych.
W Polsce nie ma ustawy, która regulowałaby kwestie stosowania procedury in vitro. Obowiązująca ustawa tkankowa nie zawiera zapisów dotyczących komórek rozrodczych, tkanek zarodkowych i tkanek płodów. Za niepełne wdrożenie unijnej dyrektywy dot. jakości i bezpieczeństwa tkanek oraz komórek ludzkich - co wskazała w ub. roku Komisja Europejska - Polsce grozi wysoka kara.
Głosy wzywające do jak najszybszego uregulowania kwestii związanych z zapłodnieniem pozaustrojowym nasiliły się ostatnio po tym, jak media nagłośniły ubiegłoroczny przypadek błędu przy zabiegu zapłodnienia in vitro, do którego doszło w klinice ginekologii Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie. Pacjentka urodziła nie swoje dziecko - nasienie męża, zamiast z komórką jajową żony, miało zostać połączone z komórką innej kobiety. Dziecko urodziło się z wadami genetycznymi; przebywa teraz w szpitalu.
Przygotowany przez resort zdrowia projekt ustawy o leczeniu niepłodności przewiduje, że mężczyzna będzie mógł przekazać komórki rozrodcze kobiecie, z którą pozostaje w związku małżeńskim albo we wspólnym pożyciu, które będzie musiało być potwierdzone zgodnym oświadczeniem dawcy i biorczyni. Wymogu takiego nie przewidywała pierwotna wersja projektu.
W projekcie dopuszczono też możliwość przekazania komórek rozrodczych innym parom i ich zastosowanie w procedurze medycznie wspomaganej prokreacji. Sytuacja taka będzie wymagała pisemnej zgody dawcy. Dopuszczalność przekazania komórek oceniać będzie lekarz.
Dawca komórek rozrodczych, które nie zostały wykorzystane, będzie mógł w każdym czasie żądać ich zniszczenia lub przekazać na cele badawcze. Z kolei zarodki zdolne do prawidłowego rozwoju będą musiały być przechowywane do czasu ich przeniesienia do organizmu biorczyni. Za niszczenie takich zarodków ustawa przewiduje karę pozbawienia wolności od 6 miesięcy do 5 lat.
Zakazane będzie handlowanie komórkami rozrodczymi i zarodkami. Za pobrane od dawcy komórki rozrodcze lub zastosowane zarodki nie będzie można żądać zapłaty ani innej korzyści. W związku z tym projekt ustawy zawiera także przepisy karne. Według nich osobie, która w celu uzyskania korzyści majątkowej lub osobistej nabywałaby lub zbywała komórkę rozrodczą albo zarodek, groziłoby do pięciu lat więzienia. Jeśli dla sprawcy taka działalność stanowiłaby stałe źródło dochodu, miałoby mu grozić do 10 lat więzienia. Do roku więzienia groziłoby za ogłaszanie o odpłatnej sprzedaży lub kupnie komórek rozrodczych lub zarodków.
Projektowane przepisy zabraniają preimplantacyjnej diagnostyki genetycznej w celu wyboru płci dziecka - z wyjątkiem sytuacji, w której pozwala to uniknąć ciężkiej i nieuleczalnej choroby związanej z płcią.
Projekt wprowadza też regulacje dotyczące znakowania, monitorowania, przechowywania i transportu oraz kryteria bezpieczeństwa i jakości komórek rozrodczych i zarodków.
1 lipca 2013 r. rząd uruchomił program refundacji in vitro, w którym określono także zasady stosowania tej metody. Według danych z października ub.r., dzięki programowi urodziło się 677 dzieci, a leczenie rozpoczęło ponad 10 tys. par. Premier Ewa Kopacz zapowiedziała na początku października w Sejmie, że program ten "będzie mieć odzwierciedlenie i uregulowanie w ustawie". (PAP)
Na zdjęciu: Małgorzata Kidawa-Błońska fot.Rafał Guz/PAP/EPA
Zamieszczone na stronach internetowych portalu www.DziennikZwiazkowy.com materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Codziennego Serwisu Informacyjnego PAP, będącego bazą danych, którego producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Alliance Printers and Publishers na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione.
Reklama