Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 22 listopada 2024 05:33
Reklama KD Market

Marzec, czyli czas na koszykarskie szaleństwo w USA

Na czterech kanałach telewizyjnych – CBS, TNT, TBS oraz TruTV – Ameryka będzie oglądać od czwartku, 17 marca, na żywo, każdy mecz kolejnej edycji „Marcowego Szaleństwa”, turnieju z 68 drużyn wyłaniającego uniwersyteckiego mistrza USA w koszykówce mężczyzn. Prezydent Barack Obama uznał swoje typowanie za tak ważne...
Milion czeka na sportowego jasnowidza Na czterech kanałach telewizyjnych – CBS, TNT, TBS oraz TruTV – Ameryka będzie oglądać od czwartku, 17 marca, na żywo, każdy mecz kolejnej edycji „Marcowego Szaleństwa”, turnieju z 68 drużyn wyłaniającego uniwersyteckiego mistrza USA w koszykówce mężczyzn.  Prezydent Barack Obama uznał swoje typowanie za tak ważne, że ESPN filmowało wypełnianie przez niego tabelek w Białym Domu, a sponsorzy aż pchają się, by wydać 1,3 miliona dolarów za 30-sekundową reklamę w trakcie turnieju. W Super Bowl reklama kosztuje więcej? Kosztuje trzy miliony, ale stacja telewizyjna może sprzedać tylko tyle reklam, ile mieści się w ciągu trzygodzinnego meczu. A „Marcowe Szaleństwo” trwa trzy tygodnie. Nie brakuje też stron zachęcających do udziału w typowaniu wyników, zaś dla tego, który trafi komplet, od lat  czeka nagroda miliona dolarów w gotówce. Na razie nikomu ta sztuka się nie udała... Fenomen Marcowego Szaleństwa Nikomu w Polsce, czy szerzej -  w Europie nie da się wytłumaczyć faktu, że rozgrywki jakby nie było STUDENTÓW, pokazywane są na większej liczbie stacji telewizyjnych niż np. igrzyska olimpijskie, nie mówiąc już o piłkarskich mistrzostwach świata. Tak jak nikt nie zrozumie, że w Stanach jest więcej sal koszykarskich na uniwersyteckich kampusach, sal  potrafiących pomieścić nawet 18 tysięcy kibiców, niż jest takich obiektów we wszystkich krajach świata razem wziętych. Wykorzystując tradycję, że w Stanach Zjednoczonych śledzi się rozwój sportowca od szkoły średniej do przejścia na zawodostwo, turniej obywa się w terminie, kiedy tak naprawdę nic się w amerykańskim sporcie nie dzieje – nie grają futboliści NFL, bejsbol w wykonaniu MLB się nie rozpoczął, podobnie jak playoffs w wykonaniu hokeistów NHL i koszykarzy NBA. Nowy  kontrakt władz turnieju - Stowarzyszenia Sportów Studenckich (NCAA) - z dwoma stacjami telewizyjnymi, które po raz pierwszy pokazały „Marcowe Szaleństwo” musiał się obu stronom opłacać. NCAA skasowało za kontrakt wygasający w 2025 roku aż szokujące 10,8 miliarda dolarów, zaś stacje telewizyjne ciągle są przekonane, że zrobiły znakomity interes. Podobnie jak bukmacherzy,  jak wynika z nieoficjalnych obliczeń, każdego roku Amerykanie przeznaczają na zakłady March Madness nie mniej niż siedem miliardów dolarów! W 95 proc. w nielegalnych zakładach, bo w tych legalnych, składanych w kasynach Las Vegas,  suma wynosi „tylko” 90 milionów. Dodajmy do tego raporty, że strata wydajności Amerykanów w ciągu turnieju – większość meczów pierwszej i drugiej rundy rozpoczyna się w południe -  przekracza  3,8 miliardów. Po prostu: do początku kwietnia Stany Zjednoczone będą żyły studencką koszykówką. Każdy jest faworytem Potęgą turnieju jest fakt, że  jeden mecz decyduje o wszystkim,  a wszystko może się zdarzyć w ciągu 40 minut pojedynku . Z grona 68 zespołów rozstawionych w zależności od tego, jak radziły sobie w ciągu sezonu i turniejach kończących rozgrywki, są faworyci i ci, od których najbardziej spodziewać się można niespodzianek. Bukmacherzy, o których mówi się, że nikt od nich  lepiej nie zna się na sporcie, bo ryzykują własnymi pieniędzmi, za zespoły najgoźniejsze dla faworytów uważają (w nawiasach rozstawienie w turnieju):
  1. Gonzaga Bulldogs (11)
  2. Richmond Spiders (12)
  3. Utah State Ages (12)
  4. Florida State Seminoles (10)
Faworyci, to grupa zespołów, które nie tylko mają najbardziej wyrównaną grupę zawodników, jak te w których grają koszykarze z szansami na miliony dolarów i występy wśród zawodowców NBA.  Dla wielkich, uznanych szkół, miejsce w Elite Eight (najlepszej ósemce „Marcowego Szaleństwa”) to minimum, a już udział w Final  Four (zespoły, które awansują do półfinałów rozgrywek) gwarantuje trenerom przedłużenie kontraktów, a szkole zapewnia olbrzymie wpływy ze sprzedaży reklam. W historii rozgrywek, niedoścignionym  wzorem pozostaje UCLA (11 tytułów mistrzowskich, ostatni w 1995 roku, pierwsze dziesięć do 1975 roku). W ostatnich dekadach najciekawsza jest natomiast rywalizacja Uniwersytetu Północnej Karoliny (5 tytułów) oraz Duke University (4 tytuły), mistrzów z ostatnich dwóch lat.  Polaków zawsze bliższe będzie Duke, bo trudno nie kibicować Mike’owi (Michałowi) Krzyżewskiemu, legandarnemu  trenerowi tej drużyny, ale także zdobywców  złotego olimpijskiego medalu w Pekinie i mistrzostw świata. Nie dlatego, że ciągle – o czym sam się przekonałem podczas igrzysk – doskonale rozumie język polski. Jak nie kibicować dziś legendzie koszykówki uniwersyteckiej USA, który wyrósł w „polskiej” dzielnicy Chicago, którego tata pracował jako windziarz, a mama sprzątała domy? W tym roku Duke jest jednym z faworytów na udział w finałowej czwórce, zaś oprócz ekipy Krzyżewskiego najczęściej wymienia się drużyny Ohio State, Pittburgha oraz Kansas. Tak samo typował prezydent Barack Obama, który co prawda zgadł zwycięzcę w 2009 roku (Północna Karolina), ale nowojorczycy i tak nigdy mu  nie wybaczą, że w tym samym roku  z błędem napisał nazwę Syracuse University... Przemek Garczarczyk
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama