Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 28 września 2024 06:18
Reklama KD Market
Reklama

Viva Polonia na scenie i na widowni

Viva Polonia na scenie i na widowni

Sukcesem zakończyło się kulturalne wydarzenie minionego tygodnia - Viva Polonia - pierwsza tego typu Polonijna Rewia Estradowa, nazywana gorączką sobotniej nocy.


Zorganizowane po raz pierwszy przez polonijne środowisko biznesowe widowisko, promujące polską pop-kulturę, musiało zakończyć się sukcesem. Wystąpili wykonawcy dobrze znani z pierwszych stron gazet i ekranów, a żywe reakcje publiczności świadczyły o tym, że organizatorzy trafili w gusta chicagowskiej Polonii. Wydarzenie zgrabnie i z werwą  poprowadził Krzysztof Arsenowicz.


Koncert rozpoczął  się kilka minut po godzinie dwudziestej, a zakończył grubo po pierwszej w nocy. Nie zabrakło ciepłego posiłku, herbaty i słodyczy. Publiczność w iście karnawałowym nastroju uraczona została śpiewem i poezją w najlepszym wykonaniu.


O dobry nastrój gości zadbał Marek Kulisiewicz pamiętany z zespołów takich jak Wawele czy Niebiesko-Czarni, kładących podwaliny dla polskiego big beatu. Wraz z nim wystąpił Włodzimierz Wander - człowiek legenda, doskonały saksofonista, skarbnica anegdot związanych z Czesławem Niemenem i wieloma wielkimi postaciami polskiej sceny muzycznej. Włodek Zuterek kolejny raz nie zawiódł tych, którzy widzą w nim nie tylko świetnego jazzmana, ale również performera z wielkim poczuciem humoru.


Nie zabrakło muzyki biesiadnej w wykonaniu instrumentalisty, akordeonisty, przedstawiciela młodego pokolenia Marka Kalinowskiego solo, z zespołem i Peterem Hertz’em na skrzypcach. Publiczność ucieszył występ Barbary Szymańskiej już nie w roli organizatorki, lecz Violetty Villas. Dużym zaskoczeniem było pojawienie się na scenie Andrzeja Trzosa, który swym wierszowanym monologiem o lekkim zabarwieniu erotycznym wywołał salwy śmiechu i tornado braw. Pojawienie się po tym występie Jarka Spychalskiego z największymi przebojami Elvisa Presleya było już tylko uwieńczeniem tej części wieczoru.


Hitem wieczoru był występ Mietka Szcześniaka. Nie zabrakło „Tak jak śnieg”, „Spoza nas” czy nieśmiertelnej już „Dumki na dwa serca”, tym razem w duecie z Joanną Gronostajską, podnoszącą ciśnienie u sporej części widowni. Szcześniak opowiedział też o swojej drodze do sukcesu, o wpływie poezji księdza Twardowskiego i projektach muzycznych Grażyny Auguścik.


Rewię zakończył koncert zespołu Pawła Pośpieszalskiego, czasem nazywanego "awangardowym gościem z Polski". Paweł zaprezentował utwory ze swej nowej płyty z lekką domieszką rockowego brzmienia, a gdy z wokalistką Dori Koz zaśpiewał „Wesele Kasieńki” - publiczność nie chciała puścić muzyków ze sceny.


Tekst i zdjęcia Dariusz Lachowski



Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama