Służby Secret Service chroniące prezydenta są niepostępowe i potrzebują nowego szefa pozyskanego z zewnątrz – ocenia kontrola przeprowadzona po próbie wtargnięcia mężczyzny z nożem do Białego Domu we wrześniu tego roku.
Agencja potrzebuje większej liczby pracowników, którzy są przeciążeni, a Biały Dom nowego, wyższego ogrodzenia najszybciej jak to możliwe – stwierdza w podsumowaniu raportu Departament Bezpieczeństwa Krajowego (DHS). Szacuje się, że trzeba byłoby zatrudnić 85 nowych agentów i 200 umundurowanych funkcjonariuszy, co zredukowałoby nadgodziny i pozwoliłoby na odbywanie przez personel regularnych szkoleń.
Co więcej, według zaleceń agencja potrzebuje nowego szefa, który „będzie musiał określić jasne priorytety i pociągać kierownictwo do odpowiedzialności w razie jakichkolwiek zaniedbań. (…) Tylko ktoś spoza Secret Service, nienasiąknięty jej tradycjami i bez personalnych powiązań, może rzetelnie ocenić jej organizację”.
Incydent, do którego doszło we wrześniu, ujawnił słabe strony służb ochrony. Były żołnierz, Omar Gonzalez, nie tylko pokonał ogrodzenie, ale ominął też kilku strażników, w tym jednego z psem. Między innymi z tego powodu ze stanowiska szefowej agencji, mającej chronić prezydenta i kilku wysokich rangą urzędników państwowych, zrezygnowała Julia Pierson. Dodajmy, że prezydenta w czasie wtargnięcia nie było w Białym Domu.
Wiele podobnych rozwiązań kontrolerzy rekomendowali już wcześniej, jednak nigdy nie weszły one w życie.
Ewa Malcher
