Polskie piłkarki ręczne przegrały w Gyoer z Węgierkami 23:29 (7:14) w swoim drugim meczu mistrzostw Europy. W niedzielę biało-czerwone uległy Hiszpankom 22:29.
O tym, czy podopieczne Kima Rasmussena awansują z grupy A do drugiej rundy, zadecyduje czwartkowy mecz z Rosjankami. Polki muszą to spotkanie wygrać.
Początek pojedynku obie ekipy rozpoczęły nerwowo. Mnożyły się błędy i nieporozumienia. Od pierwszych minut na boisku była Iwona Niedźwiedź, której występ do ostatniej chwili stał pod znakiem zapytania. Jednak to Karolina Kudłacz była w tym momencie najwartościowszą zawodniczką w ekipie – po jej trzech golach Polska objęła prowadzenie 3:2 w dziewiątej minucie.
Potem jednak do głosu doszły gospodynie, brązowe medalistki poprzednich ME, wspierane gromkim dopingiem publiczności, która wbrew oczekiwaniom organizatorów wcale nie wypełniła hali Audi Arena; sporo miejsc pozostało wolnych.
Na następnego gola biało-czerwonych trzeba było czekać ponad dziewięć minut; w tym czasie rywalki zaliczyły sześć trafień z rzędu. W 20. minucie było już 11:5 dla Węgierek. Polki poza łapaniem kar niczym specjalnym się nie wyróżniały. Obrona Madziarek spisywała się bez zarzutu, w dobrej formie była też bramkarka Eva Kiss.
Najwięcej problemów w polskiej drużynie brało się z niezrozumienia intencji koleżanek. Poszczególne zawodniczki co chwila były zaskakiwane tym, że do nich było kierowane podanie. Piłka mijała je, a one nawet nie wiedziały, że były do nich adresowane.
Skrzydłowe stały dość bezproduktywnie w narożnikach, natomiast akcje ofensywne były łatwe do rozszyfrowania przez rywalki. Kudłacz starała się, ale w pojedynkę niewiele mogła zdziałać. Przed przerwą Polki oddały zaledwie 18 rzutów na węgierską bramkę, z których zaledwie siedem dotarło do celu. Rezultat 7:14 po pierwszej połowie wydawał się przesądzać o kolejnym niepowodzeniu biało-czerwonych.
Po przerwie zespół gospodarzy wyszedł na boisko mało skoncentrowany, co pozwoliło ekipie gości na zdobycie trzech goli, ale za chwilę wszystko wróciło „do normy”. Węgierki były bezlitosne i w 39. minucie prowadziły 20:10.
Polkom nie można odmówić ambicji – próbowały choć trochę poprawić swoją sytuację. Odrobiły kilka bramek, w 57. minucie zbliżyły się nawet na 22:26 i miały piłkę. Ostatecznie przegrały 23:29.
(PAP)
Reklama