Norweżka Marit Bjoergen wygrała w Lillehammer sprint techniką dowolną, zaliczany do Pucharu Świata w biegach narciarskich. Kolejne miejsca zajęły jej rodaczki Celine Brun-Lie i Heidi Weng. Justyna Kowalczyk odpadła w eliminacjach.
Bjoergen jest liderką klasyfikacji generalnej PŚ. Podczas inauguracyjnego weekendu w Kuusamo wygrała sprint "klasykiem" i zajęła drugie miejsce w rozgrywanym tą samą techniką biegu na 10 km. W piątek była bezkonkurencyjna. Osiągnęła najlepszy rezultat w eliminacjach, a potem gładko wygrywała swój ćwierćfinał i półfinał. W decydującym wyścigu również nie dała szans rywalkom. Brun-Lie wyprzedziła o 0,76 s.
Kowalczyk w eliminacjach zajęła dopiero 37. miejsce. Poprzednio taka wpadka podopiecznej trenera Aleksandra Wierietielnego przydarzyła się 11 stycznia w Novym Mescie, gdzie także w sprincie rozgrywanym "łyżwą" była 34.
Narciarka z Kasiny Wielkiej w wywiadzie dla norweskiej telewizji NRK przyznała, że miała problemy z obuwiem.
- Coś było nie tak z jednym butem, więc je zmieniłam tuż przed startem na inne, jednak nieprzystosowane do techniki dowolnej - powiedziała.
Piątkowe zawody były pierwszym z trzech etapów minicyklu, w którym łącznie można zdobyć 350 punktów do klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Do niedzielnego biegu na dochodzenie zawodniczki przystąpią z zachowaniem różnic czasowych po dwóch wcześniejszych startach.
Zdecydowane zwycięstwo Norweżki Marit Bjoergen w sprincie w piątkowych zawodach Pucharu Świata w Lillehammer doprowadziło jej rywalki do irytacji. - Z tą bestią nie da się wygrać - oznajmiła rodaczka, brązowa medalistka igrzysk w Soczi na15 km Heidi Weng.
W sobotę odbędzie się bieg na pięć kilometrów techniką dowolną, a w niedzielę na 10 km na dochodzenie techniką klasyczną.
- Sądzę, że Marit będzie szybka również w sobotę i w sumie uzyska sporo sekund przewagi przed rozstrzygającym biegiem w niedzielę. Jeżeli uda mi się wystartować mniej więcej obok Therese Johaug, to razem zapolujemy na nią. Tak więc Marit niech się czuje już jak łowna zwierzyna - powiedziała Charlotte Kalla dziennikowi „Expressen”.
Szwedka nie kryła rozżalenia i irytacji po odpadnięciu w ćwierćfinale sprintu. Przyznała, że nie był to jej dzień. Na pytanie co sądzi o dominacji Norweżek, które zajęły cztery czołowe miejsca, odparła: - Jest ich przerażająco dużo.
Trzecia w finale sprintu Weng powiedziała: - W pewnym momencie wierzyłam nawet w zwycięstwo. Niestety, Marit to jakaś maszyna i z nią nie da się wygrać. Kiedy już miałam nadzieję i wychodziłam na prowadzenie, jej kilka silnych ruchów sprawiło, że odjechała jak ekspres. Po chwili skomentowała żartobliwie: "Z tą bestią nic nie można zrobić".
Joahug, która odpadła w ćwierćfinale podkreśliła, że nie jest sprinterką i wyjście z kwalifikacji to dla niej dobry wynik, a strata do liderki minitouru nie jest zbyt duża.
Bjoergen powiedziała, że absolutnie nie czuje się już zwyciężczynią całych zawodów. - Kilka dni temu w Kuusamo na 10 kilometrów klasykiem Therese wyprzedziła mnie aż o 45 sekund, więc tyle muszę mieć co najmniej przewagi nad nią w niedzielę. Nie będziemy jednak na trasie jedyne. Bardzo dobrą formę zaprezentowały w Finlandii Kalla i Kowalczyk - wspomniała utytułowana zawodniczka.
(PAP)
Reklama