Miasto Nowy Jork nie będzie już oddawać w ręce służb imigracyjnych cudzoziemców przebywających w lokalnych więzieniach. Nie pomoże nawet nakaz federalnego sędziego, chyba że skazany popełnił „brutalne lub poważne przestępstwo”.
Ustawa, którą jeszcze w tym tygodniu przedstawi przewodnicząca rady miejskiej Melissa Mark-Viverito, ma poparcie burmistrza Billa de Blasio, a jest niemal pewne, że zostanie przegłosowana przez radę.
Mark-Viverito przekonuje, że ustawa jest konieczna, by zmniejszyć rolę Nowego Jorku w dysfunkcyjnym systemie imigracyjnym, który wikła imigrantów w procedurę deportacyjną z powodu drobnych wykroczeń. Urzędująca od stycznia przewodnicząca stawia sobie za priorytet tworzenie wizerunku miasta jako przychylnego nieudokumentowanym imigrantom i ułatwiającego dostęp do usług także innym grupom.
Nowy Jork dołączy do Filadelfii, San Diego, Newark, Chicago i Los Angeles, które nie uznają większości nakazów ICE. To zupełny zwrot w polityce miasta, które dotychczas ściśle współpracowało ze służbami imigracyjnymi. Teraz biuro ICE na Rikers Island zostanie zamknięte.
Na propozycję krytycznie zareagował republikański kongresman Michael Grimm ze Staten Island. Jego zdaniem nielegalni mogą zalać miasto, któremu brakuje zasobów mieszkalnych dla samych nowojorczyków.
Od października 2008 roku do końca sierpnia 2014 roku ICE wydało nakazy przekazania służbom federalnym ponad 900 tys. osób aresztowanych w mieście Nowy Jork – wynika z danych agencji. (as)
fot.Justin Lane/EPA