Chodzi o zorganizowany w 2012 r. przez Agencję Mienia Wojskowego przetarg na zakup 153 rakiet i wyrzutni "Strzała-2M" oraz 78 mechanizmów startowych. Jak podał w środę portal tvn24.pl, przetarg wygrała firma ze Śląska, która następnie sprzedała rakiety przedsiębiorcy z Wielkopolski. Ten zamierzał je wyeksportować do Czech. Według tvn24 AMW, sprzedając broń, mogła naruszyć traktat z Wassenaar, który Polska podpisała w 2003 r.
Jak powiedział PAP prok. Nowak, w śledztwie będzie badana kwestia ewentualnego przekroczenia uprawnień przez urzędników AMW w związku ze sprzedażą w czerwcu 2012 r. prywatnej firmie 153 sztuk rakiet oraz sprzedażą w 2013 r. innej firmie prywatnej 78 urządzeń startowych do tych rakiet.
Prokurator dodał, że do sprzedaży doszło mimo objęcia tych przedmiotów ograniczeniami w handlu wynikającymi z traktatu z Wassenaar, które limitują możliwość obrotu sprzętem wojskowym. Za przekroczenie uprawnień grozi do 3 lat więzienia.
Drugi wątek śledztwa to możliwe naruszenie ustawy ograniczającej obrót z zagranicą towarami o znaczeniu strategicznym przez jedną z przedmiotowych firm, która miała sprzedać zakupiony towar innej firmie, z przeznaczeniem na eksport. Ustawa ta przewiduje do 10 lat więzienia za obrót takim sprzętem "wbrew warunkom koncesji".
Wicepremier, szef MON Tomasz Siemoniak powiedział, że zna sprawę sprzedaży prywatnej firmie ponad 150 niedziałających zestawów rakiet przeciwlotniczych "Strzała"; że nie sygnalizowano nieprawidłowości, a próba eksportu została udaremniona.
"Sprawa była mi sygnalizowana w maju przez odpowiednie służby, które sprawdzały, czy mogło tutaj dojść po stronie instytucji i agend wojskowych do nieprawidłowości. Wtedy takiej informacji nie było. Po dzisiejszych doniesieniach medialnych, po informacji, że sprawą się zainteresowała prokuratura, zleciłem pilna kontrolę, czy wszystko po stronie wojska było jak trzeba" - powiedział Siemoniak dziennikarzom.
Minister podkreślił, że zestawy nie miały wartości bojowej. "Z dokumentów wynikało, że te zestawy były pozbawione cech użytkowych i nawet złożone nie byłyby w stanie działać, że były zbędne od lat i że zostały sprzedane przez Agencję Mienia Wojskowego firmie, która posiadała koncesję. (...) Wygląda, że wszystko się odbyło w zgodzie z prawem" - powiedział wicepremier.
Zaznaczył, że nie było podstaw, by wytknąć niewłaściwe działania komukolwiek w wojsku lub w AMW. "Sprawa jest znana od miesięcy, wydaje się, że nawet, jeżeli ktokolwiek popełnił tu jakieś błędy, to raczej były to błędy polegające na tym, że ktoś nie dmuchał na zimne, niż że naruszono jakieś procedury" - powiedział.
Odnosząc się do podniesionego przez tvn24.pl zarzutu naruszenia porozumienia z Wassenaar, dotyczącego kontroli eksportu broni i technologii podwójnego zastosowania, podkreślił, że porozumienie dotyczy eksportu, tymczasem AMW sprzedała zestawy krajowej firmie. "Fakty są takie, że ta broń nie została nigdzie wyeksportowana, cokolwiek sądzić o jej użyteczności" - dodał.
Zaznaczył, że porozumienie zaczęło mieć zastosowanie w momencie, kiedy kolejna firma, która odkupiła sprzęt, chciała go sprzedać za granicę i wtedy transakcja została udaremniona.
„To, co jest przedmiotem doniesień medialnych - kwestia eksportu - jest w gestii Ministerstwa Gospodarki. Jak wiem, zareagowało ono właściwie, uznając, że ani polski podmiot nie jest uprawniony do eksportu tego rodzaju sprzętu, ani podmioty po tamtej stronie nie są uprawnione do przyjęcia go" - powiedział szef MON. "Możemy mieć satysfakcję, że organy państwa zadziałały właściwie w tej sprawie" - dodał.
Ocenił zarazem, że "w obecnej sytuacji, gdzie sprawy handlu bronią są gorącymi tematami, warto być znacznie bardziej skrupulatnym niż jeszcze kilka lat temu".
Rzecznik Prokuratury Okręgowej powiedział PAP, że w środę Prokuratura Rejonowa Warszawa-Ochota wszczęła (po trwającym od sierpnia postępowaniu sprawdzającym) śledztwo, po czym przejęła je prokuratura okręgowa. Sprawę przekazała śledczym na Ochocie Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Poznaniu. Jej rzecznik ppłk Sławomir Schewe poinformował PAP, że ABW złożyło zawiadomienie do tej prokuratury.
"Przeprowadziliśmy postępowanie sprawdzające w sprawie ewentualnego niedopełnienia obowiązków i przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy publicznych, żołnierzy zawodowych oraz pracowników cywilnych Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych w Bydgoszczy w związku z przekazaniem 153 sztuk ręcznych wyrzutni rakiet przeciwlotniczych Strzała-2M do AMW" - dodał. Wobec ustalenia, że przekazanie rakiet z jednostek wojskowych do AMW obyło się bez jakichkolwiek zaniedbań ze strony wojska, sprawę do wyjaśnienia przekazano warszawskiej prokuraturze.
Sama AMW oświadczyła w komunikacie, że porozumienie z Wassenaar nie dotyczy ograniczeń obrotu przeciwlotniczymi zestawami rakietowymi w układzie krajowym; reguluje zaś kwestie odnoszące się do kontroli eksportu broni konwencjonalnej oraz produktów podwójnego zastosowania. "Zgodnie z nim wszelka działalność związana z gospodarowaniem przeciwlotniczymi zestawami rakietowymi na terytorium państw je produkujących, poddana jest krajowym przepisom ustawowym i wykonawczym, które AMW zastosowała przy sprzedaży wspomnianych elementów zestawów rakietowych" - podano.
Dodano, że AMW dokonała sprzedaży 153 rakiet typu 9M32, wchodzących w skład zestawu „Strzała 2-M” na rzecz podmiotu krajowego, który dysponował odpowiednimi pozwoleniami.
Jak powiedział PAP Adam Maciejewski z magazynu "Armia", "jeżeli pociskom kończy się resurs, to stają bezużyteczne i są warte tyle, ile wynoszą koszty utylizacji; de facto jest to sprzęt po cenie złomu". Jego zdaniem "odpalenie takiego pocisku byłoby ryzykowne, zwłaszcza, że wyrzutnię trzyma się na własnym ramieniu". Dlatego za mało prawdopodobne uznał, by ktoś chciał odkupić wycofany sprzęt z zamiarem użycia go jako broni. Zdaniem Maciejewskiego wojsko dobrze zrobiło pozbywając się tych zestawów - inaczej musiałoby zadbać o odpowiednią utylizację sprzętu zawierającego materiał wybuchowy i paliwo rakietowe. (PAP)
Na zdjęciu:
Rakiety przeciwlotnicze "Strzała" fot.US Navy/Wikipedia
Zamieszczone na stronach internetowych portalu www.DziennikZwiazkowy.com materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Codziennego Serwisu Informacyjnego PAP, będącego bazą danych, którego producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Alliance Printers and Publishers na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione.