Jakub Krzewina na lekkoatletyczne mistrzostwa Europy jedzie w bojowym nastroju. Chce powalczyć indywidualnie i w sztafecie. Jego wynik 45,11 jest czwartym na 400 m czasem w tym roku na Starym Kontynencie. "Mówiono mi, że do niczego się nie nadaję" - zaznaczył.
Zawodnik WKS Śląsk Wrocław przygodę z Królową Sportu zaczął późno, bo w wieku 17 lat. Wszystko toczyło się bardzo powoli - od jednego treningu tygodniowo, potem były dwa, aż w końcu się zakochał w lekkoatletyce.
"Ciągnęło mnie najpierw do piłki. Grałem na pozycji pomocnika, bo byłem szybki, ale miałem za chude nogi i nie wróżono mi kariery w żadnym sporcie. Mówiono mi, że się nie nadaję do niczego. A teraz? Udowadniam, że jednak jest inaczej" - powiedział.
Pierwszym jego trenerem był Andrzej Luzak z Kruszwicy. To właśnie w tej małej miejscowości Krzewina się wychowywał. Jest tzw. "dzieckiem wolności", urodził się bowiem w 1989 roku.
"Nie chciałem na początku słyszeć o żadnym bieganiu. Myślałem, że to nie dla mnie. Miałem już 17 lat, a trenowałem raz w tygodniu. Potem powoli przechodziłem do dwóch i tak stopniowo było tych treningów więcej" - wspomniał.
Nie było mu łatwo. Wychowywał się "na blokach". Koledzy w tym czasie kiedy on szedł na trening, palili papierosy i pili.
"Pewnie, że mnie też do tego ciągnęło. Mieszkałem na blokach, bez perspektyw. Wielu kolegów pokończyło nie za dobrze. Jak widać mi się udało z tego wyjść" - podkreślił.
Jak zaznaczył, to właśnie dzięki kolegom zaszedł już tak daleko i może realnie marzyć o medalu mistrzostw Europy w Zurychu (12-17 sierpnia).
"Jak zaczęły się jakieś sukcesy na poziomie ogólnopolskim to oni sami zabraniali mi pić alkohol, czy palić. Powtarzali: +Nie, nie. Ty musisz coś osiągnąć+. To oni dali mi siłę i cały czas mnie napędzają. Zresztą w mojej małej miejscowości jestem dosyć znaną osobą. Jak tylko przyjeżdżam, to każdy mi życzy powodzenia" - przyznał.
Niespełna 25-letni Krzewina tak samo jak przyjaźń ceni patriotyzm. "Mam tatuaż +Bóg, honor, ojczyzna+ oraz symbol Polski walczącej. Jestem kibicem piłkarskim, chodzę na trybuny. Jestem fanem Cracovii Kraków i Lecha Poznań. Zresztą interesuje się futbolem trochę bardziej od strony trybun, a nie samej piłki nożnej" - powiedział.
Ważna dla niego jest także historia. "Dbam o pamięć narodu. Teraz niestety jest taka moda, że patrioci są raczej negowani. Moi pradziadkowie walczyli w II wojnie światowej i jestem z tego powodu bardzo dumny. Jestem nacjonalistą, dla mnie Polska jest najważniejsza i chcę, żeby w naszym kraju było lepiej" - podkreślił.
Teraz najczęściej zadawanym mu pytaniem, czy jest w stanie poprawić rekord Polski, który od 15 lat należy do Tomasza Czubaka i wynosi 44,62.
"Nie wiem, czy uda mi się tak szybko pokonać metę w Zurychu. Ja chcę po prostu dobrze biegać, nie celuję w ten rekord. Jeśli nie zrobię tego w tym sezonie, to może za rok, czy dwa" - dodał.
Do tej pory największym problemem Krzewiny były kontuzje. To właśnie przez urazy nie mógł pokazać na co go stać w poprzednich sezonach.
"Wiele osób mi mówiło, że mam potencjał do biegania na 400 m. Nigdy nie było mi jednak dane udowodnić tego, bo ciągle miałem jakieś kontuzje. W halowych mistrzostwach świata w Sopocie startowałem na zastrzykach przeciwbólowych, bo nie mogłem nawet chodzić. Miałem uraz mięśni brzucha. Nie mogłem też odpuścić, bo wypadłbym z kadry" - zaznaczył.
Z trenerem Józefem Lisowskim Krzewina trenuje od 1,5 roku. "I czuję, że jestem w stanie pobiec poniżej 45 s. Jestem teraz w najlepszym momencie mojej kariery. Zrzuciłem 5 kg, przerobiłem tkankę tłuszczową na mięśnie. Czuję się fenomenalnie - mięśniowo, wydolnościowo, siłowo. Jest naprawdę dobrze" - ocenił.
Wynik 45,11 osiągnął w tym sezonie dwukrotnie. Najpierw we Wrocławiu, potem w Szczecinie w trakcie mistrzostw Polski. "Ale ten drugi raz ma większą wartość. Nie tylko z tego powodu, że udowodniłem wszystkim, iż faktycznie jestem w stanie tak szybko biegać, ale też dlatego, że byłem w bardzo ciężkim treningu. Nie spodziewałem się zatem, że może być tak szybko" - przyznał.
Obecnie Krzewina ma czwarty wynik na kontynentalnych listach. Szybciej pobiegli: Czech Pavel Maslak - 44,79 oraz dwóch Brytyjczyków Matthew Hudson-Smith - 44,97 i Martyn Rooney - 45,03. (PAP)