Ponad stu uczestników na swoich stalowych rumakach w słoneczny piątkowy poranek 18 lipca wyruszyło na trasę VIII motocyklowej pielgrzymki do amerykańskiej Częstochowy w Doylestown w Pensylwanii, aby podziękować Bogu za świętość Jana Pawła II.
– To jest pielgrzymka! To nie jest wycieczka! To nie jest wyprawa motocyklowa, chociaż tak wygląda. Pielgrzymka ma to do siebie, że zawiera wymiar pokutny. Zawiera w sobie wymiar pewnego wyrzeczenia, może nawet zaprzeczenia samemu sobie, albo zrezygnowania z czegoś, do czego jesteśmy przyzwyczajeni – powiedział w kazaniu kapelan pielgrzymki ks. Maciej Galle, wskazując na jej duchowy charakter.
Po odprawionej bladym świtem mszy świętej sprawowanej przez księdza kapelana w asyście jezuity ojca Piotra Kochanowicza, pielgrzymkowa kawalkada podzielona na grupy składające się z dziecięciu motocykli, wyruszyła z placu przyklasztornego ojców karmelitów bosych w Munster Indiana, aby tym razem przez Waszyngton dotrzeć w sobotę do celu.
Motocyklową pielgrzymkę do Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej w Doylestown siedem lat temu wymyśliła i zapoczątkowała wraz z trzema kolegami Daria Łyskawa.
– W tym roku jedziemy troszeczkę inaczej niż dotychczas. Celem pierwszego etapu pielgrzymki jest Centrum Jana Pawła II w Waszyngtonie i Bazylika Niepokalanego Poczęcia, gdzie będziemy uczestniczyć w mszy świętej. Jedziemy, aby dziękować Panu Bogu za łaskę świętości dla naszego wielkiego rodaka, Jana Pawła II. Nasze pielgrzymki są okazją, żeby realizując swoją miłość do motoru być bliżej Boga. Wszyscy mówimy do siebie siostro, bracie. Przed wyruszeniem na kolejne odcinki odmawiamy dziesiątkę różańca. Mimo, że jedziemy na głośnych motorach, to staramy się wewnętrznie wyciszyć i troszeczkę zapomnieć o realiach dnia codziennego –mówi inicjatorka pielgrzymki.
– To mój trzeci wyjazd z motocyklistami na tę pielgrzymkę – wyznaje jezuita o. Piotr Kochanowicz. – Wspaniałe przeżycie. Ci co nie byli na takim wyjeździe, pewnie nie wiedzą o czym mówię, ale pragnę zapewnić, że to jest niebywałe doświadczenie takiej swoistej wspólnoty motocyklistów. Łączy nas cel. W tym roku jedziemy dziękować za kanonizację naszego Ojca Świętego.
– W moim przypadku wszystko zaczęło się od pielgrzymki – mówi Krzysztof Zborowski, tata trzyletniego Krzysia juniora. Tutaj poznaliśmy się z mamą Krzysia - Magdą. Na motocyklu mieliśmy ślub i od tej pory staramy się uczestniczyć w tej pielgrzymce. Ale trudno, żeby z maluchami wybrać się motorem na taką trasę, więc wszyscy jedziemy samochodem, jako zabezpieczenie dla naszej grupy motocyklowej Higlander Riders.
W pierwszym roku w pielgrzymce jechały cztery motocykle. W tym roku jest ich ponad siedemdziesiąt. W grupie każdy z kierowców stara się pilnować swojego miejsca, co ułatwia “odliczenie” się na trasie. Prawie za każdą z grup podąża samochód serwisowy. W pierwszym dniu motocykliści pokonali około 550 mil. W tym roku pielgrzymi zatrzymali się w Centrum Jana Pawła II w Waszyngtonie oraz Centrum ojca Pio przed Amerykańską Częstochową. Już na miejscu, w Doylestown wszyscy uczestniczyli w Eucharystii i adoracji Najświętszego Sakramentu. W niedzielę rano po mszy wyruszyli w drogę powrotną. Tym razem już bardziej indywidualnie, w mniej zorganizowanych grupach.
Motocyklistów z różnych polonijnych klubów oraz tych, którzy nie należą do żadnej organizacji, a dołączyli na swoich jednośladach do pielgrzymki, pobłogosławili przed wyruszeniem w drogę przeor karmelu o. Bronisław Socha i o. Franciszek Czaicki.
Tekst i zdjęcia: Andrzej Baraniak/NEWSRP
To nie wycieczka. To pielgrzymka. Motocykliści z Chicago pojechali do amerykańskiej Częstochowy
- 07/25/2014 02:06 PM
Reklama