Dziesiątki ton grillowanych kiełbas, żeberek, indyczych i kurzych nóżek, pierogów, kolb kukurydzy i wielu innych smakołyków przyrządzanych na różne sposoby przez etniczne kuchnie z całego świata zostaną spałaszowane przez gości odwiedzających doroczny festiwal Taste of Chicago, którego 35. edycja rozpoczęła się w minioną środę i potrwa do niedzieli wieczorem.
Władze miasta liczą, że nieoficjalne mistrzostwa świata w obżarstwie, jak niektórzy żartobliwie nazywają chicagowską imprezę zlokalizowaną w Parku Granta przy ulicy Columbus (na odcinku od Balbo do Monroe), odwiedzi kilka milionów osób, które przyjdą dobrze zjeść i posłuchać muzyki.
W sferze kulinarno-muzycznej przygotowano wiele propozycji. Oprócz ponad pięćdziesięciu restauracji serwujących najróżniejsze dnia znane nie tylko Amerykanom, Włochom, Irlandczykom czy Polakom, ale także Wietnamczykom, Chińczykom, a nawet mieszkańcom odległej Australii, do niewątpliwych atrakcji imprezy z pewnością należą obiady z osobistościami i mistrzami kuchni. Swoje umiejętności kulinarne prezentują między innymi: Art Smith, Paul Virant, Amanda Rockman i Matthias Merges. By spróbować specjałów przygotowanych przez mistrzów trzeba zapłacić 45 dolarów od osoby.
W sferze muzycznej organizatorzy przygotowali popołudnia z gwiazdami różnych rodzajów muzyki. W środę na estradzie muszli koncertowej pojawiła się grupa Awolnation. W czwartek Janelle Monae, a w piątek wystąpi Nickel Creek. W sobotę i niedzielę zagrają i zaśpiewają Jeff Tweedy i Aloe Blacc. Na drugiej estradzie Bud Light Stage królują inne rodzaje muzyki. W środę posłuchać było można między innymi Sary Masterson, a w czwartek rockmana Harrisona Hudsona. W piątek słuchać można bluesa. W sobotę rozbrzmiewać będzie muzyka taneczna, a w niedzielę country.
Od ponad dwudziestu lat swój udział w tej kulinarnej wieży Babel mają polonijne delikatesy Kasia’s Deli Kazimiery Bober, które w tym roku można spotkać pod „dwunastką”. Na smakoszy pierogów, placków ziemniaczanych, szaszłyków, kiełbasy serwowanej na różne sposoby czekają uśmiechnięte dziewczęta w czerwonych trykotach i czapeczkach z logo firmy.
– W tym roku proponujemy najbardziej popularne dania polskie. Chyba najbardziej znane na świecie i lubiane przez odwiedzających nasze stoisko gości pierogi ruskie. Są również pierożki z kapustą i papryką. Furorę robią szaszłyki z papryką i pomidorami serwowane prosto z rusztu oraz pieczone na miejscu placki ziemniaczane z musem jabłkowym i śmietaną. Kiełbasę pieczoną na ruszcie serwujemy z ogórkiem, kapustą i smażoną cebulą – mówi opiekująca się stoiskiem wnuczka właścicielki Elżbieta Jakubowicz.
W tym roku mija dwadzieścia lat od pamiętnej wizyty na Taste of Chicago ówczesnego prezydenta Stanów Zjednoczonych Billa Clintona. W 1994 roku prezydent dwukrotnie gościł na stoisku Kasia’s Deli. – Smakowały mu ruskie z serem. Poprosił, żeby repetę przysłać mu do Białego Domu. Pozował do zdjęć i złożył swój autograf na firmowej czapeczce, którą prezentujemy w naszej gablocie – z dumą wspomina tamtą wizytę Barbara Jakubowicz czuwająca podczas festiwalu nad zaopatrzeniem stoiska w świeże i smaczne produkty, które co parę godzin są dowożone z pobliskiej wytwórni.
Drugim akcentem polonijnym festiwalu jest stoisko delikatesów Bobak’s (34), które od paru lat karmi festiwalowych gości kiełbasą serwowaną na różne sposoby, boczkiem z rusztu i pieczonymi kurczakami z papryką.
– Naszym gościom głównie oferujemy mięsa. Teraz najlepiej schodzi kiełbasa, szczególnie wśród Afroamerykanów – mówi Dawid Gancarczyk.
Wstęp na festiwal i koncerty jest bezpłatny. W przypadku imprez w muszli koncertowej za miejsce siedzące trzeba zapłacić 18 dolarów. Cena biletu za poczęstunek wynosi 8,5 dolara. Kupujemy je w stoiskach umiejscowionych przy wejściach, gdzie każdy otrzymuje także mapkę z siecią restauracji i najważniejsze informacje o imprezie. Osoby wchodzące na teren festiwalu proszone są przez czuwających nad bezpieczeństwem ochroniarzy o otwarcie torebek i wnoszonych plecaków. Kontrola jest pobieżna i nieuciążliwa. Warto pamiętać, że okoliczne parkingi są stosunkowo drogie. Za parking w Millenium Park trzeba zapłacić 30 dolarów. Szczególnie osoby, które wybierają się do centrum indywidualnie, powinny rozważyć wariant z komunikacją miejską, która oferuje dogodny dojazd autobusami i kolejką.
Jeszcze kilka lat temu festiwal trwał dziesięć dni, ale ze względów finansowych został skrócony do pięciu. W roku ubiegłym po raz pierwszy od sześciu lat przyniósł miastu zysk. Jak będzie w tym roku, przekonamy się już niebawem.
Tekst i zdjęcia: Andrzej Baraniak/NEWSRP
Reklama