- Do turnieju zgłosiło się 44 zawodników - mówi Adam Kieta, prezes PAGC. - To mniej niż w organizowanym przez nas pod koniec kwietnia Spring Classic. Być może przyczyną było to, że w tym roku turniej rozgrywany był w ciągu dwóch dni, w dwóch różnych miejscach. Pewnie okres urlopów i brazylijski mundial też obniżył frekwencję. Nie bez znaczenia jest również wciąż nie mogąca dojść do siebie ekonomia, która skutecznie przydusiła polonijny golf. Za to poziom turnieju był bardzo wysoki. Nie zawiedli też ci, którzy w polonijnym golfie od lat mają najwięcej do powiedzenia. Startowało trzech polonijnych mistrzów świata, Marek Bidus, Edward Krawczyk, Alfred Kaczmarek. Pozostali również zaprezentowali się z jak najlepszej strony.
Każdy z istniejących w Chicago polonijnych klubów golfowych, a jest ich obecnie trzy (PAGS, Podhale Golf Club i Polonia Golf Club) miał w Pol-Am swoich przedstawicieli. Świadczy to o tym, że nie ma między nimim żadnych animozji, wszystkie trzy tworzą jedną wspólną rodzinę, a jeżeli mówi się o konkurencji, to jest ona wyłącznie sportowa na polach golfowych.
W pierwszym turnieju Pol-Am startowało ponad 120 golfistów, w 10 - jubileuszowym, było nich również sporo, w tegorocznym już znacznie mniej. Ale wszystkie wymienione łączyło jedno. Osoba triumfatora. Wygrał je Marek Bidus (Polonia). – Golf nie ma takiego faworyta jak w tenisie - mówi jeden z najbardziej utytułowanych polonijnych golfistów. - Jest grupa ludzi grających na podobnym poziomie. Każdy z nich ma szansę wygrać, każdy z nich chce wygrać i każdy z nich może wygrać. Tym razem mnie się udało, miałem najwięcej szczęścia, popełniłem najmniej błędów. W następnym turnieju lepszy ode mnie może być ktoś inny.
W kategorii Gross (łączna suma uderzeń) Marek Bidus wyprzedził Jacka Jaszczura z Detroit I Grzegorza Gregoruka (Polonia). W kategorii Net (uwzględnia się wyrównujący szanse handicap, polegający na dodaniu określonej liczby uderzeń w rozgrywce) wygrał Tadeusz Szuba, przed Krzysztofem Plackiem i Zbigniewem Kobylarczykiem.
Edward Bafia (Podhale), Alfred Kaczmarek (PAGS), Arkadiusz Wojtaszek (Polonia) i Marek Bidus posłali piłeczkę najbliżej flagi, a Jacek Kusznerko (Polonia) dla odmiany, uderzył ją tak, że wylądowała najdalej, bo aż na 190 yardzie.
W rywalizacji Hole in One Contest, budzącej ze względu na wysokość premii największe emocje, Arkadiuszowi Wojtaszkowi zabrakło trzech stóp, by piłeczka uderzona z ponad 200 yardów wylądowała w dołku. 50 tys. dolarów tym razem nie powędrowało do jego kieszeni, choć szczęście było naprawdę blisko. Może w przyszłym roku będzie ono jeszcze bliższe.
Tekst: Dariusz Cisowski
Zdjęcia: Piotr Jezioro
Wg Marka Bidusa
Golf, golf, golf...
Jest sportem trudnym, może nawet najtrudniejszym ze wszystkich. Każde uderzenie jest inne, nie ma dwóch takich samych. Każda trawa inaczej rośnie, wiatr inaczej wieje, drzewa inaczej szumią, konfiguracja pola po którym toczy się piłeczka jest też za każdym razem inna.
To nie jest sport odruchowy. Tutaj piłka się nie rusza, trzeba przemyśleć uderzenie, trzeba przewidzieć wiele innych rzeczy.
Jest to sport dla ludzi, którzy chcą siebie poznać, to jest konkurencja tylko z samym sobą.
Nie można w nim zrobić więcej, niż to, na co pozwlają umiejętności.
Wygrasz wtedy, kiedy zademonstrujesz wszystko co masz najlepsze, wtedy kiedy popełnisz jak najmniej pomyłek.
A jeżeli chcesz kupić golf, to idź, uderz piłeczkę i sprawdź, czy poleci ona tam, gdzie chcesz, a później czy potrafisz tak samo uderzyć drugi raz. Jeżeli to ci się uda, to golf został tobie sprzedany.
(DC)