Marcin Gortat zdobył 19 punktów i miał osiem zbiórek, ale jego Washington Wizards w sobotnim meczu koszykarskiej ligi NBA przegrali u siebie z Chicago Bulls 78:96.
Spotkanie w hali Verizon Center w Waszyngtonie miało dodatkowe polskie akcenty. Z okazji „Polish Heritage Night” na trybunach zasiadło więcej niż zwykle rodaków Gortata, m.in. z kraju przybyli zaproszeni przez koszykarza jego przyjaciele, weterani polskich misji wojskowych i członkowie ich rodzin, a w przedmeczowej uroczystości wziął udział ambasador RP w Stanach Zjednoczonych.
Polski jedynak w NBA nie zawiódł swoich kibiców, czego nie można powiedzieć o całej drużynie Wizards. Gortat był drugim strzelcem, przy znakomitej skuteczności, i najlepiej zbierającym zespołu. Przebywał na parkiecie 36 minut, trafił osiem z 11 rzutów za dwa punkty i trzy z czterech wolnych, zebrał sześć piłek w obronie i dwie w ataku, miał cztery straty i popełnił trzy faule.
Mecz zespołów, które już wywalczyły awans do play off i mogą trafić na siebie w pierwszej rundzie tej fazy, nie był jednak przedsmakiem zwykle wyrównanej i zaciętej rywalizacji na tym etapie rozgrywek.
Rozstrzygnął się praktycznie już w pierwszej połowie, gdy słynący z najlepszej w lidze obrony zespół Chicago zatrzymał drużynę gospodarzy na 26 punktach (najniższy w sezonie dorobek „Czarodziejów” w jednej połowie), sam zdobywając dwa razy więcej.
W pierwszych 24 minutach w zespole trenera Randy’ego Wittmana nie zawodził tylko Gortat, który zdobył 10 punktów, trafiając pięć na pięć oddanych rzutów z gry. Pozostali gracze Wizards mieli tylko osiem celnych z 37 prób. Nic dziwnego, że zespołowo, pomysłowo i skuteczniej grający rywale stale powiększali przewagę, która tuż przed przerwą wyniosła nawet 28 punktów (52:24).
Po zmianie stron, m.in. po takich akcjach jak ta Gortata, gdy minął pilnującego go środkowego „Byków” Joakima Noaha i zdobył punkty spod kosza, udało się gospodarzom zmniejszyć straty do 11 punktów. W końcówce trzeciej kwarty było już tylko 72:61 dla gości, ale zryw koszykarzy ze stolicy okazał się krótkotrwały. W czwartej odsłonie Bulls przejęli kontrolę nad meczem i łatwo wygrali swoje piąte spotkanie z rzędu.
W ich zespole wyróżnili się rezerwowy D.J. Augustin – 25 pkt, Noah – 21 i 12 zbiórek oraz Carlos Boozer 16.
Najwięcej punktów dla Wizards uzyskał: John Wall – 20, a trzecim zawodnikiem z dwucyfrowym dorobkiem był Bradley Beal - 14.
Po tym meczu Bulls (45 zwycięstw – 32 porażki) awansowali na trzecie miejsce w Konferencji Wschodniej. Wizards (40-37) pozostają na szóstym, ale wcale nie muszą być go pewni do końca rozgrywek wobec wyjazdowego zwycięstwa zajmujących siódmą lokatę Charlotte Bobcats (39-38) nad Cleveland Cavaliers 96:94 po dogrywce.
W kolejnym spotkaniu "Czarodzieje" spotkają się w środę w Waszyngtonie właśnie z Bobcats.
Potem do zakończenia rozgrywek pozostanie im jeszcze cztery mecze - na wyjeździe z Orlando Magic (piątek), u siebie z Milwaukee Bucks (sobota) i Miami Heat (poniedziałek) oraz na wyjeździe z Boston Celtics (środa, 16 kwietnia). (PAP)