Administracja prezydenta USA Baracka Obamy w tajemnicy sfinansowała utworzenie na Kubie serwisu społecznościowego, zwanego "kubańskim Twitterem", by wspomóc dysydentów - poinformowała agencja Associated Press, która przeprowadziła w tej sprawie śledztwo.
Agencja AP odkryła, że Amerykanie pomogli stworzyć serwis, który omija obowiązujące na wyspie restrykcje i blokady internetu. Jest to medium pozwalające na przesyłanie wiadomości tekstowych, które można wykorzystać do organizowania społecznych protestów i demonstracji.
"Kubański Twitter" ma być narzędziem politycznym, pozwalającym na organizowanie działań i manifestacji politycznych - wyjaśnia agencja.
Z dokumentów, do których dotarła Associated Press wynika, że amerykańska agencja ds. rozwoju międzynarodowego USAID zadała sobie wiele trudu, by ukryć swoje zaangażowanie w ten projekt: stworzono zagraniczne spółki pośredniczące, a pieniądze płynęły na Kubę przez bank na Kajmanach.
Realizację tego projektu rozpoczęto tuż po zaaresztowaniu na Kubie obywatela USA Alana Grossa, który pracował nad ułatwieniem dostępu do internetu - pisze Associated Press.
64-letni Gross przebywa od 2009 roku w kubańskim więzieniu. Rozdawanie przez niego na wyspie komputerów, telefonów komórkowych i innego sprzętu telekomunikacyjnego władze w Hawanie uznały za działalność wspierającą kubańską opozycję oraz za szpiegostwo. W marcu 2011 roku został za to skazany na 15 lat więzienia. USA i Kuba nie utrzymują stosunków dyplomatycznych od 1961 roku. (PAP)
Reklama