Dziesiątki skradzionych samochodów znaleziono na złomowisku na dalekim południu Chicago. Policja przypuszcza, że część sprowadzanych tu pojazdów jest rozbierana na części, a inne są wysyłane za granicę. W ostatnich miesiącach posterunki z południowego okręgu zgłosiły gwałtowny wzrost kradzieży samochodów. Teraz wiadomo, gdzie trafiały.
Na trop przypuszczalnego sprawcy naprowadziła policję rodzina mężczyzny, któremu skradziono samochód w nocy z niedzieli na poniedziałek. Grupa krewnych okradzionego zaczęła przeszukiwać okolice. Spostrzegli samochód na złomowisku w okolicy 3000 East 106th Street i zawiadomili o tym najbliższy posterunek. Po przybyciu na miejsce oprócz złomu funkcjonariusze znaleźli około stu sprawnych pojazdów, w tym wiele komercyjnych należących do różnych firm, m.in. kompanii hydraulicznych.
Szajka złodziei przypuszczalnie składała się z kilkudziesiąciu osób. Policja wierzy, że grupa ludzi związanych z firmą zajmującą się holowaniem samochodów współpracowała z właścicielem złomowiska. Na razie aresztowano jedną osobę, która zresztą nie przyznał się do udziału w kradzieżach, lecz powiedziała, że wie, jakie operacje przeprowadzano na złomowisku. "Chicago Tribune" nie była w stanie określić dokładnie liczby skradzionych i jeszcze nie rozebranych na części samochodów. Ich właściciele otrzymają je po zakończeniu śledztwa.
(eg)
Reklama