Oskarżony i uznany w 2009 roku winnym popełnienia gwałtu na swej 3-letniej córce, Robert H. Richards IV nie trafił do więzienia, ponieważ sędzia obawiała się, że ze względu na pochodzenie, długo tam nie przetrwa. W zamian skierowała go na leczenie.
Prawnuk Irenee du Pont, barona przemysłu chemicznego, Richard nie pracuje, lecz utrzymuje się z funduszu powierniczego. W pierwszym procesie przyznał się do gwałtu drugiego stopnia, co pociąga za sobą karę 10 lat więzienia. Richard potrafił tego uniknąć. Zatrudnił jedną z najlepszych firm adwokackich w Delaware. Jego obrońcy zdołali wynegocjować obniżenie szkodliwości przestępstwa do gwałtu czwartego stopnia. Sędzia Jan Jurden orzekła, że społeczeństwo i oskarżony odniosą większe korzyści, jeśli przejdzie program rehabilitacyjny dla przestępców seksualnych, zamiast odbywać karę więzienia.
Obrońca z urzędu w Delaware Brendan J. O'Neill w rozmowie z "The News Journal" zauważył, że mało kto czuje się dobrze w więzieniu, bo kara polega właśnie na odcięciu przestępcy od społeczeństwa. "System sprawiedliwości stosuje inne kryteria wobec przestępców super bogatych i wobec ludzi o niskich dochodach" −dodał. Gazeta przytoczyła wypowiedzi kilku oburzonych adwokatów, którzy podkreślili, że na odwykowe leczenie kieruje się zazwyczaj narkomanów, a nie przestępców seksualnych.
Wiadomość o niezwykle łagodnym wyroku wyszła na jaw po opublikowaniu książki Thomasa Piketty'ego pt.:"Capital in the Twenty-First Century", w której autor wskazuje na nierówności w każdej dziedzinie amerykańskiego życia.
(eg)
Reklama