Federalni prokuratorzy zalecają wyższą karę więzienia od obowiązkowego minimum dla szefa chicagowskiej szajki heroinowej, ponieważ w przeszłości był podejrzany o udział w zamordowaniu trzech osób i próbę popełnienia morderstwa. Domingo "Mingo" Blount był aresztowany ponad 40 razy. Do handlu heroiną przyznał się w listopadzie.
39-letni Blount nigdy nie odpowiadał za morderstwa. Jednakże pistolet znaleziony w jego domu w 2011 roku świadczy, że mógł je popełnić.
W czasie procesu o handel heroiną przyznał się do sprzedaży ponad 10 kilogramów narkotyku w latach 2010-2011. Zamiast minimalnej kary 20 lat więzienia za tego rodzaju przestępstwo prokuratorzy domagają się dla Blounta 25 do 30 lat. Jego adwokat argumentuje, że sprawa nie ma nic wspólnego z morderstwami, dlatego przeszłość nie powinna zaważyć na wysokości wyroku.
Prokuratorzy nie dają za wygraną. Asystentka federalnego prokuratora Sheri Mecklenburg zwraca uwagę, że handel narkotykami był powiązany z bronią. Przytoczyła incydent z 3 lipca 2000 roku, kiedy od strzału w twarz zginął Antonio Jones, a jego dziewczyna została postrzelona w biodro. Sprawca − przypuszczalnie Blount − wymierzył następnie broń w przypadkowego świadka. Człowiek ten zidentyfikował Blounta jako mordercę Jonesa. Jednak dziewczyna zamordowanego nie rozpoznała w nim napastnika. Prokurator stanowy na powiat Cook oddalił oskarżenie.
"Chicago Sun-Times"pisze, że prokuratorzy mają również dowody na to, że Blount znajdował się w windzie kompleksu mieszkaniowego dla ubogich, w której 24 grudnia 1991 roku popełniono morderstwo. Blount chwalił się również swemu przyjacielowi, że"zajął się" mężczyzną z Cincinnati, który został zabity 18 lutego 2011 roku. Wkrótce dowiemy się, czy zarzuty z przeszłości będą miały wpływ na wyrok. (eg)
Domingo "Mingo" Blount. Życie przeplatane handlem heroiną i morderstwami
- 04/02/2014 01:45 PM
Reklama