Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
niedziela, 24 listopada 2024 21:49
Reklama KD Market

Płeć w pracy zawodowej nie gra roli. Rozmowa z dyrektor generalną „Dziennika Związkowego” Magdaleną Pantelis

Płeć w pracy zawodowej nie gra roli. Rozmowa z dyrektor generalną „Dziennika Związkowego” Magdaleną Pantelis
Magdalena Pantelis fot.Dariusz Lachowski
Magdalena Pantelis jest od  kwietnia 2013 r., a więc już prawie rok, dyrektorem generalnym „Dziennika Związkowego”. W rozmowie z Krystyną Cygielską opowiada o największych wyzwaniach piastowanego stanowiska.

/a> Magdalena Pantelis fot.Dariusz Lachowski


Od roku zajmuje Pani odpowiedzialne managerskie stanowisko w Alliance Printers and Publishers, firmie do której należy „Dziennik Związkowy”. Płeć pomaga czy przeszkadza w kierowaniu firmą?

– Mamy to szczęście, że żyjemy w czasach, kiedy kobieta na kierowniczym stanowisku – w większości przypadków – nie budzi już niczyjego zdziwienia czy protestu. Według mnie płeć w pracy zawodowej nie ma, a przy najmniej nie powinna mieć, żadnego znaczenia. Liczą się kompetencje, profesjonalizm i konkretne rezultaty podejmowanych decyzji. Przez ten pryzmat patrzę na moich współpracowników czy partnerów biznesowych i tego samego oczekuję od nich.

Czy obejmując tę funkcję była Pani pewna, że stawi Pani czoła wyzwaniom? 

– Myślę, że każdy w takiej sytuacji czułby przynajmniej lekką tremę i nie będę ukrywać, że tak też było w moim przypadku. Objęcie stanowiska managera w najstarszej, największej polskojęzycznej gazecie w Stanach Zjednoczonych to duże wyzwanie i wielka odpowiedzialność. Wiedziałam, że aby utrzymać się na rynku wydawniczym w drukowanej formie, gazeta musi przejść wiele zmian, zarówno w tym, co czytelnicy biorą do ręki, jak i w funkcjonowaniu tak zwanego zaplecza – działu sprzedaży, reklam, redakcji, dystrybucji itp. Wiedziałam, że czeka mnie dużo niełatwej pracy, ale podeszłam do tego z entuzjazmem, jako do ciekawego wyzwania. Miałam wcześniej spore doświadczenie w pracy w mediach – w telewizji, radiu i portalu internetowym – oraz w prowadzeniu własnej działalności gospodarczej i finansach, i one na nowym stanowisku bardzo się przydały. Od strony redakcyjnej nieocenionym fachowcem jest Gosia Błaszczuk, która jest redaktorem naczelnym „Dziennika Związkowego”.

Dużym wyzwaniem była także sytuacja finansowa gazety, prawda?

– W momencie, kiedy przyszłam do gazety, delikatnie rzecz ujmując, nasza sytuacja finansowa nie była najlepsza. Nie byliśmy zresztą wyjątkiem. Nikogo nie trzeba chyba przekonywać, że na rynku mediów wiele się zmieniło, a sytuacja finansowa nawet wielkich tytułów prasowych jest daleka od idealnej. Cieszę się jednak, że po niespełna roku nieco stanęliśmy na nogi. Mamy wciąż obciążenia finansowe z przeszłości, ale pomału i systematycznie sobie z nimi radzimy. To, że dzisiaj możemy trochę odetchnąć, jest wynikiem wielu zmian i redukcji wydatków, jakie w ostatnim roku wprowadziliśmy w „Dzienniku Związkowym”. Cieszę się przy tym, że obyło się bez konieczności redukcji etatów.

/a> Magdalena Pantelis fot.Dariusz Lachowski


Jest Pani nie tylko managerem, ale również pisuje Pani do gazety...

– Nie piszę tak często, jak bym chciała, ale rzeczywiście, okazjonalnie wspomagam redakcję. Zwłaszcza jeżeli jest to temat, który szczególnie mnie interesuje. Z wykształcenia jestem socjologiem w dziedzinie kultury i mediów, więc w szczególności tematyka społeczna jest mi bliska. Już w czasie pracy w radiu i w telewizji wolałam pisać, niż stać przed kamerą czy mikrofonem. Trzy lata pracy w portalu internetowym InformacjeUSA.com, którego Gosia i ja byłyśmy współtwórczyniami, zdecydowanie rozbudziły mój apetyt na pisanie.

Z jakich zmian przeprowadzonych w ciągu minionego roku jest Pani najbardziej zadowolona? 

– Od początku ważne było, żeby gazeta wyraźniej zaistniała w internecie, stąd funkcjonalna i nieustannie aktualizowana strona internetowa, na której nie tylko można przeczytać wiadomości, obejrzeć zdjęcia i materiały wideo, ale także ogłoszenia drobne. Bo nie ulega wątpliwości, że na polonijnym rynku „Dziennik Związkowy” jest prawdziwą potęgą, jeżeli chodzi o sekcję ogłoszeń i reklam. Mamy nadzieję, że ta potęga będzie się jeszcze bardziej rozwijać.

Ważna jest obecność gazety w mediach społecznościowych. Na Facebooku działamy energicznie, mamy już ponad trzy tysiące fanów, i mamy nadzieję, że ta liczba na będzie dalej rosła. Chcemy niedługo umożliwić zakup gazety w takiej formie, jaka jest dostępna w druku, w formacie PDF na stronie internetowej. Ktoś, kto nie ma czasu pójść do sklepu i kupić „Dziennika Związkowego”, będzie mógł go kupić na naszej stronie internetowej – z całą sekcją ogłoszeń i z „Kalejdoskopem”.

Niezmiennie najważniejsza jest dla nas gazeta w formie drukowanej. Wbrew krążącym po mieście plotkom nie planujemy zamknięcia wersji drukowanej i przejścia wyłącznie na wersję elektroniczną. Wciąż udoskonalamy szatę graficzną gazety, dodajemy nowe rubryki i kolorowe strony. Także nasza winieta przejdzie niebawem lifting. Jesteśmy również otwarci na sugestie naszych zzytelników. Mamy swoje pomysły, ale jeżeli ktoś z czytelników chciałby nam coś podpowiedzieć, to nasze łamy zawsze stoją otworem.

Cieszę się również, że udało nam się wejść z „Dziennikiem” w nowe środowiska i dotrzeć do nowych organizacji i instytucji, o których w przeszłości gazeta nie pisała. Zaczęliśmy również współpracę z kilkoma polskimi szkołami, w których już można nabyć gazetę. Liczymy, że w przyszłości będzie ich więcej.

Czy ta obfitość obowiązków nie zakłóca Pani prywatnego życia?

– Staram się utrzymywać balans pomiędzy życiem prywatnym i zawodowym. W praktyce to ostatnie jednak często bierze górę. Mój mąż Neil jest jednak bardzo wyrozumiały i dzielnie wspiera mnie w pracy. Bywa, że pracuję w weekendy lub do późnej nocy, ale Neil jest bardzo tolerancyjny, za co jestem mu wdzięczna.

Czego Pani życzy Polkom w Ameryce z okazji Dnia Kobiet?

– Żeby realizowały swoje marzenia i plany, żeby się tego nie bały i odważniej szły do przodu. Bo często panie, tu na emigracji, czują się niepewnie; nie mogą znaleźć swojego miejsca. A Stany Zjednoczone to jest kraj możliwości, gdzie można osiągnąć to, co kiedyś sobie zamierzyłyśmy, zaplanowałyśmy. Życzę wszystkim, żeby te marzenia się spełniały.

Dziękuję za rozmowę

Rozmawiała: Krystyna Cygielska

[email protected]

2

2

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama