Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 5 października 2024 06:20
Reklama KD Market

Kryminalne romanse FBI

Na całym świecie organa ścigania od zawsze korzystają z pomocy kryminalistów. Nic dziwnego – żeby zwalczać przestępczość, trzeba poznać metody fachowców. W zamian za dostarczanie informacji kryminaliści są zwalniani z odpowiedzialności karnej i często kontynuują pracę w „zawodzie”.



Bezkarność za donosy

W 2012 roku Federalne Biuro Śledcze zezwoliło informatorom na naruszenie prawa w 5940 przypadkach. Wiadomość tę, przekazaną przez FBI do Departamentu Sprawiedliwości, uzyskała gazeta „USA Today” na podstawie Freedom of Information Act (ustawie o wolnym dostępie do informacji). Inne agencje, jak administracja ds. walki z narkotykami i biuro do spraw alkoholu, tytoniu, broni palnej i środków wybuchowych, nie mają obowiązku obserwować działań swoich informatorów ani prowadzić listy popełnionych przez nich przestępstw.

Na usługach FBI

Dziesięć lat temu Departament Sprawiedliwości wydał FBI polecenie śledzenia cywilnych współpracowników, gdy okazało się, że za dostarczanie informacji o groźnej rodzinie mafijnej bostoński oddział agencji zezwolił bossowi gangu Jamesowi „Whitey” Bulgerowi na prowadzenie działalności kryminalnej. Rozbudowując własną organizację przestępczą, Bulger donosił na włosko-amerykańską mafię Patriarca. Pozbywał się najgroźniejszych rywali w Bostonie i pod okiem policji umacniał własny gang.

Bulger nie był jedynym kryminalistą na usługach FBI. Agenci patrzą na przestępstwa przez palce średnio 15 razy dziennie. Informatorom bezkarnie uchodzi sprzedaż i kupno narkotyków, czy też przekupywanie państwowych urzędników. Agenci twierdzą, że jest to zwykła konieczność. Żeby zapobiec groźniejszym przestępstwom, muszą tolerować mniejsze. Nie traktują tego lekko i nie tolerują wszystkich przypadków. Bulgerowi, który kierował gangiem w latach 1972-2000 i ma na swoim koncie udział w dziewiętnastu morderstwach, nie utrudniano życia do czasu, gdy na współpracę z FBI z powodu wewnętrznych porachunków w latach dziewięćdziesiątych XX wieku zgodziło się dwóch członków mafii Patriarci.

Niezidentyfikowani donosiciele

Kopia raportu FBI z 2011 roku nie wyjaśnia, jakich czynów dopuścili się informatorzy za i bez zgody agentów. Bez wątpienia przestępstwa autoryzowane przez FBI stanowią zaledwie niewielki procent przestępstw popełnianych przez informatorów lokalnych i stanowych agencji, które również korzystają z donosów, przykładem czego było oskarżenie Polaka, Sebastiana Senakiewicza o przygotowywanie aktu terrorystycznego w czasie szczytu NATO w Chicago w maju 2012 r. Ciekawe przed czym uchronił się człowiek, donosząc na Polaka, który przez głupie młodzieńcze gadanie został deportowany? Tego się nie dowiemy, tak długo, jak długo ów osobnik jest potrzebny FBI. Z chwilą, gdy jego usługi okażą się zbędne, może zostać potraktowany tak samo jak Bulger, którego ścigano od 1994 roku i ostatecznie złapano w 2011. W ubiegłym roku „Whitey” Bulger został skazany na dwukrotną karę dożywotniego więzienia.
Gdybyśmy byli w stanie dotrzeć do źródła, zakres tolerancji FBI wobec kryminalistów-informatorów byłby dla wszystkich szokiem

Osoba, która doniosła na Polaka, nie musi być przestępcą. Może należeć do grup „patriotów” organizowanych po ataku terrorystycznym z września 2001 roku, w których uczono wykrywać potencjalnych terrorystów i wrogów systemu.

Tolerancyjne FBI

Profesor prawa z Los Angeles Alexandra Natapoff, która zajmuje się między innymi zasięgiem i skutkami współpracy organów ścigania ze światem przestępczym, jest przekonana, że gdybyśmy byli w stanie dotrzeć do źródła, zakres tolerancji FBI wobec kryminalistów-informatorów byłby dla wszystkich szokiem. Rzecznik agencji Denise Ballew odmawia udzielenia jakiegokolwiek komentarza na temat raportu  z 2011 r., lecz zapewnia, że naruszenie prawa jest dopuszczane w ściśle kontrolowanych warunkach i zgodnie z zaleceniami Departamentu Sprawiedliwości. Działania informatorów, jak i ich tożsamość są utrzymywane w tajemnicy.

FBI łamie regulamin

Pod żadnym pozorem agenci nie mają prawa zezwalać informatorom na popełnienie kryminalnego czynu z użyciem przemocy. Dopuszczenie do poważnego przestępstwa jest możliwe tylko za zgodą federalnego prokuratora. Mimo to inspektor generalny Departamentu Sprawiedliwości twierdzi, że FBI wielokrotnie naruszało obowiązujący regulamin. Tajność decyzji, w tym zezwolenia na czyn przestępczy, uniemożliwia dojście do prawdy. I jest w tym coś całkowicie niezgodnego z zasadami szeroko pojętej sprawiedliwości.

Jeśli zwykły chuligan, który ratuje własną skórę, lub „patriota”, który na każdym kroku dostrzega zagrożenie, przyczyniają się do skrzywdzenia takich ludzi jak Senakiewicz, to postępowanie to budzi poważne zastrzeżenia. Sam fakt, że wszystko przebiega w skrytości, rodzi podejrzenia; że bez ścisłej, odgórnej kontroli niektórzy agenci FBI, tak samo jak ich informatorzy, czują się bezkarni. Przykładem jest wieloletni agent John Connelly, który zajmował się sprawą Jamesa Bulgera. Kiedy FBI zaczęło przygotowywać oskarżenie przeciw jego hazardowemu imperium, Connelly ostrzegł Bulgera. Gangster przepadł bez wieści. Poszukiwania trwały następne 16 lat. Nie wiemy, czy w tym czasie z ukrycia nadal kierował gangiem, czy prowadził spokojne życie rentiera.

Zagrożenia wynikające ze skutków współpracy agentów z informatorami zaniepokoiły demokratę z Massachusetts – kongresmana Stephena Lyncha. Z grupą innych ustawodawców złożył wniosek zobowiązujący wszystkie federalne agencje do informowania Kongresu o najpoważniejszych przestępstwach popełnionych przez informatorów. Na razie jednak nic w tej sprawie nie zrobiono.

Elżbieta Glinka

[email protected]

 

criminal

criminal


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama