Po gorączce przedświątecznych zakupów zaczyna się równie gorący, choć mniej wyczekiwany przez sprzedawców, sezon zwrotów niechcianych prezentów. Aby bez problemów i niepotrzebnych nerwów oddać nietrafiony prezent, warto trzymać się kilku prostych, ale niezwykle ważnych zasad.
Kto z nas nie dostał choć raz prezentu, który delikatnie rzecz ujmując, nie spełniał jego oczekiwań? Kolejny świąteczny sweter, pstrokaty krawat czy kiczowatą ramkę na zdjęcia można oczywiście wyrzucić lub „uszczęśliwić” nimi kogoś innego. Można również zwrócić je sprzedawcy. Pod warunkiem, że osoba, od której otrzymaliśmy
prezent dołączyła tzw. gift recepit. Bez rachunku bowiem trudno cokolwiek wskórać.
To zasada numer jeden: przy każdym zakupie, należy zachować rachunek. Koniecznie należy się także zapoznać z polityką dotyczącą zwrotu zakupionego towaru.
Choć większość z nas przyzwyczajona jest do tego, że w amerykańskich sklepach niemal wszystko można zwrócić, to warto pamiętać, że sprzedawcy nie mają obowiązku przyjęcia niechcianego towaru. Dlatego warto się upewnić, ze w miejscu, gdzie robimy zakupy - przyjmowane są zwroty. Co ważne, federalne regulacje zakazują oddawania niektórych towarów ze względów higienicznych. Dotyczy to m.in. nakryć głowy, strojów kąpielowych, bielizny czy perfum.
Jeżeli na pierwszy rzut oka otrzymany prezent nie przypadł nam do gustu, nie otwierajmy oryginalnego opakowania. Zwroty zabawek, sprzętu AGD czy urządzeń elektronicznych, które zostały wyjęte z opakowań, mogą okazać się problematyczne przy ich zwracaniu. Wyjątkiem są wadliwe lub uszkodzone produkty. Zanim więc zaatakujemy opakowanie nożyczkami, zastanówmy się, czy święty Mikołaj trafił w nasz gust.
Jeżeli prezent zdecydowanie nam się nie podoba, nie należy także zwlekać z jego zwrotem. W myśl zasady: im szybciej tym lepiej, do sklepu wybierzmy się zaraz po świętach. Zwłaszcza ze względu na fakt, że niektóre sieci handlowe na zwrot świątecznych prezentów dają krótszy czas. Uzbrojeni więc w rachunek lub wyciąg z konta, poświadczający dokonanie zakupu, nie zwlekajmy z wycieczką do sklepu. Standardowo na zwrot towaru mamy jednak 30 dni.
To, czy dostaniemy zwrot pieniędzy w gotówce, kredyt na karcie czy certyfikat uprawniający do zakupów za daną kwotę, zależy od polityki sklepu. Co więcej, w niektórych przypadkach, zwłaszcza jeżeli opakowanie produktu zostało otwarte, należy spodziewać się tzw. restocking fees. Sprzedawca może potrącić nam część wartości produktu (10-20 proc.). Powinno być to jednak jasno zaznaczone w zasadach dotyczących zwrotu zakupionych towarów.
Życzymy trafionych prezentów.
mp
Reklama