Kolejna latorośl amerykańskiej dynastii politycznej usiłuje przekonać wyborców, że jest kimś innym niż sugeruje jego nazwisko. 37-letni George P. Bush, wnuk i bratanek byłych prezydentów, rozpoczyna polityczną karierę ubiegając się o mało znane, lecz wpływowe stanowisko komisarza publicznych gruntów.
G.P. Bush twierdzi, że nie jest repulikaninem głównego nurtu jak jego rodzina, nie czerpie wzorców z administracji swego dziadka ani wuja, lecz ideowo czuje się bardziej związany z ruchem Tea Party. Inspirację do działań w sferze publicznej czerpie z postępowania byłego marszałka Izby Reprezentantów Newta Gingricha.
"W sprawach społecznych, a także dotyczących obrony narodowej i finansów jestem zdecydowanym konserwatystą" − mówi. Tego typu wypowiedzi stawiają go w szeregach republikanów maszerujących zdecydowanie na prawo. Odsuwanie się od politycznej spuścizny Bushów nie znaczy jednak, że George P. zdoła przekonać republikanów, że jest bardziej konserwatywny niż jego wuj i dziadek.
Już w tej chwili liderzy Tea Party publicznie powątpiewają, czy ktoś z nazwiskiem Bush może być prawdziwym konserwatystą. G.P. Bush przypomina, że w ostatnich wyborach poparł kandydaturę bohatera Tea Party, senatora Teda Cruza, który w niecały rok w Senacie wybił się na wodza teksaskiego GOP.
Były rzecznik kampanii wyborczej Cruza, James Bernsen, twierdzi, że G.P. Bush zdaje sobie sprawę, iż jego nazwisko jest zarazem błogosławieństwem i przeszkodą. Nie bez przyczyny tak naprawdę (są dwaj kontrkandydaci bez najmniejszych szans na zwycięstwo) nikt nie rywalizuje z nim o stanowisko komisarza publicznych gruntów, co jednak nie wyklucza sceptycznego nastawienia wyborców do jego kandydatury.
W Teksasie komisarz gruntów rozporządza publicznymi gruntami i minerałami. Pozycja ta może być dobrą odskocznią do wyższego stanowiska. Obecny komisarz Jerry Patterson ubiega się o stanowisko wicegubernatora, a obecny wicegubernator, który sięga po stanowisko gubernatora również zaczął polityczną karierę jako komisarz gruntów.
Ewa Malcher
