W pierwszych latach wojny z terroryzmem CIA przekształciło część więźniów osadzonych w Guantanamo Bay w podwójnych agentów i wysłało do domu, by pomagali Amerykanom w zabijaniu terrorystów. Więźniom przyrzeczono wolność, bezpieczeństwo dla ich rodzin i miliony dolarów z tajnego konta tej agencji.
Była to ryzykowna gra. Spodziewano się, że część z nich szybko odrzuci warunki ugody i obróci się przeciw Amerykanom. CIA była jednak gotowa na podjęcie ryzyka. W tym samym czasie, gdy strachem przed terroryzmem uzasadniano osadzanie więźniów w Guantanamo na czas nieokreślony, z obozu wypuszczano niebezpiecznych przestępców, którzy zgodzili się współpracować z CIA.
Szkolenia prowadzono w tajnych pomieszczeniach oddalonych o kilkaset stóp od administracyjnego budynku więzienia Guantanamo. Za wałem porośniętym kaktusami i gęstymi krzakami kryło się osiem domków. Część więźniów, którzy tam przeszli szkolenie faktycznie pomogło w odszukaniu i zabiciu członków al-Kaidy. Inni zerwali współpracę, a CIA straciła z nimi wszelkie kontakty.
W 2002 roku do Guantanamo Bay przybyło 632 więźniów, następnego roku 117. CIA zdała sobie sprawę z bezprecedensowej okazji do pozyskania źródeł informacji. Po szczegółowej selekcji kandydatów na podwójnych szpiegów przenoszono ich z więzienia do domów z prywatnymi kuchniami, łazienkami i telewizorem. Największym i najbardziej docenianym luksusem były prawdziwe łóżka z materacami zamiast łóżek polowych. Przyszli szpiedzy mieli różne życzenia. Spełniano nawet prośby o pisma pornograficzne.
Spośród dziesiątek potencjalnych szpiegów wybrano zaledwie kilku mężczyzn z różnych państw, którzy podpisali ugodę o współpracy z CIA. By odzyskać wolność kandydaci musieli udowodnić, że bez problemów mogą nawiązać kontakt z al-Kaidą.
Administracja Busha wychodziła z założenia, że im więcej ludzi zamknie w Guantanamo Bay, tym będzie mieć większy wybór. Wiceprezydent Dick Cheney określał więźniów jako "najgorszy element spośród wszystkich złoczyńców", a sekretarz obrony Donald Rumsfeld jako "najgroźniejszych, najlepiej wyszkolonych, najbardziej przewrotnych zbrodniarzy na powierzchni ziemi". W rzeczywistości wielu zatrzymano na bardzo kruchych dowodach. Ci nie mieli dla CIA żadnej wartości. Siedzieli latami w więzieniu, choć nigdy nie wysunięto przeciw nim formalnych oskarżeń. Spośród 779 więźniów trzy czwarte wypuszczono w większości jeszcze za prezydentury Busha.
Rząd twierdzi, że 16 proc. podwójnych szpiegów przyłączyło się do walki przeciw Ameryce. Podejrzewa się, choć nie ma pewności, że identycznie postąpiło dodatkowe 12 procent. (eg)
Reklama