Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
poniedziałek, 23 grudnia 2024 06:01
Reklama KD Market

Nie denerwuj policjanta. Możesz uniknąć mandatu

Wchodzimy w okres przedświątecznej gorączki. Daje się ona zauważyć nie tylko w placówkach handlowych, ale też na ulicach i drogach. W takiej atmosferze łatwo łamiemy przepisy.  W pośpiechu nie zastanawiamy się nad swoim zachowaniem, a tymczasem, to co mówimy i robimy może się okazać kluczowe w konfrontacji ze stróżami porządku. Zawiłości interakcji między kierowcą a policjantem oraz kierowcą a pieszym wyjaśnia Marcin Vogel, wykładowca Chicagowskiej Akademii Policyjnej. 

/a> Marcin Vogel fot. Dziennik Związkowy


Alicja Otap: Jak powinien zachować się kierowca podczas rutynowego zatrzymania przez policję?

Marcin Vogel: - W Stanach Zjednoczonych nie istnieje coś takiego jak rutynowe zatrzymanie przez policję. Zawsze musi być jakiś powód. Do zatrzymania może dojść też wtedy, gdy policjant zauważy jakieś odstępstwo od normy, np. kierowca wychyla się z okna samochodu, zaczyna wymiotować. Wiadomo, że najprawdopodobniej mamy do czynienia z nietrzeźwym kierowcą. Ale generalne nie ma czegoś takiego, jak zatrzymywanie samochodów rutynowo, bez powodu lub podążanie za pojazdem bez przyczyny.

Zawsze musi być jakieś wykroczenie?

- Czasem wystarczy tylko odstępstwo od reguły, od normy, które wskazuje, że jakieś wykroczenie już miało miejsce, albo dopiero będzie miało miejsce. Np. ktoś jedzie bez świateł w nocy i jest to oczywiste wykroczenie, które jest wystarczającym powodem do zatrzymania. Albo ktoś jeździ bardzo wolno wokół banku. Niby nie popełnia żadnego wykroczenia, ale każdy rozsądny człowiek, a tym bardziej policjant, zaczyna się zastanawiać, jaki jest cel takiego krążenia. I to też jest wystarczający powód na zatrzymanie. Zawsze musi to  być coś konkretnego, a nie tylko przeczucie albo, że  ktoś nam się nie podoba.

Przejdźmy, krok po kroku, całą procedurę zatrzymania 

- Jeśli samochód jest zatrzymywany, to z reguły, nie od razu. Najpierw zobaczymy w lusterku, że  jedzie za nami radiowóz i zastanawiamy się wówczas, dlaczego nas nie zatrzymuje. Dlatego, że policjant musi wykonać kilka czynności dla własnego bezpieczeństwa, zanim zatrzyma kierowcę. Prawdopodobnie sprawdza tablice rejestracyjne za pośrednictwem radia, albo przenośnego komputera, który ma w radiowozie. Po sprawdzeniu danych samochodu, a czasami też kierowcy, musi znaleźć odpowiednie miejsce do zatrzymania - ze względu na bezpieczeństwo własne i publiczne, czyli innych użytkowników drogi i przechodniów. Policja nie od razu włącza światła i syrenę. A gdy już to zrobi, to trzeba jak najszybciej w bezpieczny sposób zjechać na pobocze drogi czy ulicy. Każda zwłoka doprowadza do eskalacji napięcia, ponieważ policjant nie wie, dlaczego kierowca się nie zatrzymuje. Zaczyna podejrzewać, że  kierowca może być pijany, albo popełnił jakieś przestępstwo. Ja osobiście doświadczyłem właśnie takiej sytuacji. Zatrzymałem samochód z powodu  stłuczonych świateł, a okazało się, że w bagażniku były zwłoki. W takich przypadkach zatrzymany myśli, że policja już wie, co zrobił i dlatego może otworzyć ogień do funkcjonariusza, który wystawia mu mandat. Dlatego bez względu na to, jak błahy jest powód zatrzymania, policjant zbliża się do  samochodu z dużą dozą ostrożności. Kierowcy może się wydawać śmieszne czy niezrozumiałe, że policjant skrada się, zagląda od tyłu i świeci latarką. Z perspektywy policjanta jest zawsze inaczej, zawsze bierze on pod uwagę potencjalne niebezpieczeństwo i element zaskoczenia;  może pod siedzeniem jest broń, albo ciało w bagażniku. Stąd się bierze ta duża doza ostrożności ze strony policji.

Czy na decyzję o zatrzymaniu wpływa wygląd zewnętrzny kierowcy?

- Raczej nie powinien. Podczas szkoleń w akademii uczono mnie, że  każda osoba może zagrażać policjantowi bez względu na to, czy jest rasy białej, czy czarnej, czy jest kobietą, czy mężczyzną, czy jest w starszym, czy w młodszym wieku. Na szkoleniu pokazywano nam nagrania z kamery policyjnej umieszczonej na radiowozie i wynikało z nich wyraźnie, że agresorzy mogą być każdej rasy, płci  i w każdym wieku. Nie ma reguły. Dobry policjant zawsze zakłada, że może dojść do konfrontacji. Później może oczywiście nastąpić osłabienie tej gotowości działania, ale zbliżając się do samochodu jesteśmy nastawieni na wysoki stopień zagrożenia, dlatego kierowcy muszą zachowywać się rozsądnie. Nawet nieświadomie mogą spowodować jeszcze większą eskalację napięcia. Przede wszystkim nie należy w stosunku do policjanta używać żadnych obraźliwych określeń, wykonywać obraźliwych gestów, czy podnosić głosu. Nerwowe zachowanie i gwałtowne gesty mogą wzbudzić podejrzenie, że kierowca ma coś do ukrycia.

Tak więc nie należy dodatkowo denerwować policjanta?

- Policjantowi należy w maksymalny sposób ułatwić, a nie utrudnić zatrzymanie. Przypominam, że policja dostała mandat społeczny, by wykonywać tego rodzaju czynności. Gdy już zjedziemy na bok sugerowałbym opuszczenie wszystkich szyb, w także tylnych zwłaszcza, jeżeli są przyciemnione, bo policjant chce widzieć co dzieje się w środku pojazdu. Jeśli ułatwi mu się wykonywanie obowiązków służbowych, to spotkanie to zakończy się pomyślnie i może nawet unikniemy mandatu.

Czy silnik samochodu powinien być wyłączony podczas zatrzymania?

- Tak, trzeba zgasić silnik, bo wtedy eliminujemy niebezpieczeństwo zaatakowania policjanta przy pomocy samochodu.  Kiedyś zatrzymałem kierowcę, a gdy się zbliżyłem do samochodu, on gwałtownie ruszył i cudem uniknąłem uderzenia. Ważne jest też, aby ręce kierowcy były na kierownicy, dobrze widoczne. Pasażerowie również powinni trzymać ręce w widocznym miejscu i zachowywać się spokojnie. Żarty i wygłupy w czasie zatrzymania przez policję, dla własnego bezpieczeństwa, lepiej sobie darować.

Chyba też  niewskazane jest wymachiwanie telefonami komórkowymi, czy jakimiś innymi przedmiotami?

- Oczywiście, przecież wiele osób zostało zastrzelonych przez policję przez to, że  trzymali coś w ręku. Policjant myślał, że to jest broń, a później okazało się, że to jedynie telefon komórkowy. Warto jest mieć przygotowane prawo jazdy i dowód ubezpieczenia, żeby gorączkowo nie szukać tych dokumentów. Jeśli ktoś sięga do schowka, czy pod siedzenie, to naraża policjanta na domysły, czy przypadkiem zamiast dokumentów nie wyjmie broni. W Illinois nie jest wymagany dowód rejestracji samochodu osobowego. W wielu innych stanach jest on jednak niezbędny. Warto o tym pamiętać wybierając się w podróż.

Czy powinniśmy  dopytywać policjanta za co nas zatrzymał?

- To raczej do niczego nie prowadzi. Należy czekać aż policjant nam powie, dlaczego zdecydował się na kontrolę. I nie należy się spierać z policjantem i przekonywać, że się czegoś nie zrobiło, albo zrobiło. Policjanci są szkoleni w tzw. verbal judo, czyli w językowym judo.  W akademii policyjnej uczymy policjantów, że najpierw powinni się przedstawić, bo przecież i tak nie jest to żadna tajemnica - nazwisko jest na mundurze. Pytamy się kierowcy, czy był jakiś powód, dla którego naruszył przepisy. W ten sposób  omijamy stwierdzenie, że przejechał czerwone światło, bo jest to fakt utrwalony przez kamerę i próbujemy się dowiedzieć się, czy jest jakieś  usprawiedliwienie prawne na złamanie przepisów. Czasem bywają takie sytuacje.

Jak na przykład, gdy ktoś wiezie do szpitala ciężarną żonę w stanie bliskim rozwiązania?

- Takie sytuacje zdarzają się. Zwykle jednak kierowcy przepraszają i po prostu mówią, że nie mieli żadnego powodu do naruszenia przepisów. Gwarantuję, że  z reguły dobry, cywilizowany kontakt z policjantem zaowocuje pozytywnie dla zatrzymanego.

Czasem kierowcy są przekonani, że dostali mandat, bo policja ma do wyrobienia jakieś "limity mandatów", zwłaszcza pod koniec miesiąca.

-To jest kompletna bzdura. Czegoś takiego nie ma i nie będzie, bo to nie byłoby zgodne z  kontraktem wynegocjowanym przez związki zawodowe policjantów. Nie mamy żadnych norm do wyrobienia w liczbie wystawionych mandatów, czy samochodów, które trzeba zatrzymać. Oczywiście bywa, że zwierzchnicy  mówią nam, iż  powinniśmy się wykazać większą aktywnością, ale nikt nie może nam powiedzieć, ile mandatów dziennie mamy wystawić, bo to jest po prostu niezgodne z prawem. Nie jesteśmy w żaden sposób rozliczani  z mandatów, w tym również finansowo.

Czyli  policjanci nie mają żadnej premii za liczbę wystawionych mandatów, czy ich wartość finansową? Ale może  oficerom przysługują jakieś wyróżnienia lub medale za rekordową liczbę mandatów?

- Nie!  Nie mamy żadnych z tego korzyści. Podkreślam - absolutnie żadnych. Natomiast faktem jest, że wielu policjantów nie chce chodzić do sądu w sprawie wystawionych mandatów. Sąd znajduje się w śródmieściu, a tam nie ma gdzie parkować. Policjant musi tak samo jak wszyscy zapłacić za parking. Możemy pojechać kolejką za darmo, ale to ogromna strata czasu. Przesłuchania odbywają się od 9 rano do 3 po południu. Wielu policjantom, zwłaszcza tym, którzy pracują w nocy i śpią w dzień, pójście do sądu zaburza normalny tryb życia. Wielu ma dzieci, czy inne sprawy w ciągu dnia. Pójście do sądu dezorganizuje rozkład całego dnia. Natomiast za opuszczenie kilku przesłuchań sądowych grożą policjantom kary dyscyplinarne, a w ekstremalnych przypadkach zabranie całej dniówki. Z tego powodu wielu policjantów niechętnie wypisuje mandaty. To nie jest tak, że zależy nam na mandatach, bo coś z tego mamy. Raczej mamy same niedogodności i żadnych korzyści.

Proszę wyjaśnić, co jest tzw. blokada drogowa ("road block")?

- Blokada drogowa musi być wcześniej przez policję ogłoszona, np. w mediach i musi być podany jej wyraźny powód, a także zasady, według których odbywa się zatrzymanie. Np. zatrzymywany jest co drugi samochód i policja sprawdza, czy kierowca używa pasów bezpieczeństwa, albo czy nie jest  pijany.

Dlaczego czasem policjant prosi zatrzymanego kierowcę, by wysiadł z samochodu?

- Są to bardzo rzadkie sytuacje. Z reguły policjant woli by kierowca pozostał w samochodzie, i nie należy bez wyraźnego polecenia policjanta wysiadać z auta. Opuszczenie samochodu bez zezwolenia policjanta może być potraktowane jako ucieczka lub próba zaatakowania. Jeśli policjant mówi kierowcy, aby wysiadł z auta, to przeważnie dlatego, że podejrzewa, iż kierowca jest nietrzeźwy  albo podejrzewa, że  w samochodzie znajduje się coś nielegalnego. Może zauważył broń wystającą spod siedzenia i próbuje odizolować od niej kierowcę. Innym powodem może być też konieczność ogólnego przeszukania osoby w celu sprawdzenia, czy nie ma ona przy sobie broni albo narkotyków, nazywana w naszym żargonie "oklepaniem" (ang. pat down). W tym ostatnim przypadku policjant może założyć kajdanki. Nie jest to jednak równoznaczne z aresztowaniem, ale ma jedynie na celu ograniczenie ruchów zatrzymanego. Oficer może zajrzeć do samochodu, by sprawdzić, co się w nim znajduje. To nie jest przeszukanie, bo policjant zwraca  uwagę tylko na to, co jest widoczne. Bez podstaw prawnych nie wolno nam rewidować samochodu. Jednak zgodnie z prawem to, co jest widoczne, jest dostępne. Jeśli na siedzeniu, czy między siedzeniami leży saszetka z marihuaną albo otwarta butelka alkoholu, czy pistolet, to  policjant ma prawo taką rzecz zarekwirować. Natomiast nie wolno bez tzw. prawnego powodu przeszukiwać całego samochodu.

Mówiąc o "prawnym powodzie" ma Pan na myśli sądowy nakaz rewizji?

- Niekoniecznie. Nakaz sądowy nie zawsze jest potrzebny. Np. po zatrzymaniu za jazdę w stanie nietrzeźwym, gdy policja rekwiruje samochód musi go przeszukać w celu inwentaryzacji. Żeby ktoś później nie powiedział, że z bagażnika zginęło mu np. futro z norek. Jeśli ktoś jest zatrzymany za posiadanie broni, policjant ma prawo przeszukać samochód, by sprawdzić, czy nie ma w nim kolejnych sztuk broni. Generalnie jest taka zasada - przeszukanie musi być adekwatne do powodu zatrzymania. Jeśli policjant zatrzymuje kogoś za to, że jedzie na zwieszonym prawie jazdy, to nie przeszukuje całego samochodu i nie rozpruwa siedzeń w poszukiwaniu narkotyków.

A w jakich sytuacja mamy do czynienia z zatrzymaniem pieszego? Kiedyś byłam świadkiem takiego zdarzenia w północno-zachodniej dzielnicy Chicago; dwóch Polaków wyszło z przyjęcia i przed pójściem do swoich samochodów żegnali się obejmując. Nagle, jak "spod ziemi" wyjechał radiowóz na światłach i syrenie. Wyskoczyło  z niego dwóch policjantów, krzycząc do Polaków: "czy się bijecie?". Nie dopuszczając mężczyzn do słowa, funkcjonariusze aresztowali i zawieźli ich na posterunek. Jak skomentowałby Pan tę konkretną sytuację?

- Czasem w konfrontacje z policją mogą odegrać rolę różnice kulturowe. W naszej polskiej kulturze przyjęte jest, że na powitanie, czy pożegnanie mężczyźni się obejmują "na niedźwiadka". W amerykańskiej kulturze  może się to nie zdarza tak często. Być może, iż radiowóz wyjechał zza rogu i zobaczył dwóch mężczyzn w trakcie "zapasów", więc oficerowie pomyśleli sobie, że widzą bijących się, albo wzięli tych Polaków za zupełnie kogoś innego, kogo może akurat szukali.  Może był to przypadek błędnej identyfikacji. Może byli wezwani do jakiejś awantury i przez pomyłkę wzięli tych mężczyzn za jej uczestników. Policja na ogół reaguje właśnie na wezwania. Oczywiście policji zdarzają się pomyłki i czasem też nadużycia. Bez względu na to, jak dana osoba czuje się na temat zatrzymania, jestem przekonany, że  lepiej i bezpieczniej jest poddać się biegowi wydarzeń niż walczyć z policją. To ostatnie prowadzi natychmiast do eskalacji napięcia. Wtedy zamiast paru siniaków możemy mieć połamane kończyny i wówczas tak naprawdę jesteśmy sami sobie winni. Policjant powie: "ta osoba rzuciła się na mnie z pięściami i miałem prawo zareagować siłą" . Gdy poddamy się biegowi wydarzeń, to prawdopodobnie policja zatrzyma nas na dwie godziny w areszcie i wypuści. Możemy wziąć adwokata i skarżyć policję , jeśli uważamy, że byliśmy bezprawnie aresztowani. To jest bardziej bezpieczne rozwiązanie niż popadanie w konflikt z policją podczas aresztowania.

A jeśli ktoś został aresztowany podczas spokojnej demonstracji, usiadł na chodniku, czy na jezdni i nie chce się ruszyć wbrew nakazowi policjanta?

- W Chicago mamy często do czynienia z takimi sytuacjami, np. w ubiegłym roku podczas konferencji NATO. Uważam, że wtedy Departament Policji Chicagowskiej  spisał się na medal. Mieliśmy wszystko pod kontrolą i zapewniliśmy bezpieczeństwo na ulicach miasta, a równocześnie nie naruszyliśmy praw obywatelskich ludzi demonstrujących na ulicy. Właściwie pozostawiliśmy im wolną rękę.  Natomiast gdy policja wydaje polecenie, żeby opuścić jakieś miejsce, np. żebrakowi zaczepiającemu ludzi przed sklepem, to musi on posłuchać funkcjonariusza i opuścić to miejsce, choć technicznie nie robi nic nielegalnego.

Co Pan myśli o nagrywaniu pracy policji przez  kamery?

- Uważam, że obecność kamery nie powinna mieć żadnego wpływu na zachowanie policjanta. Profesjonalny policjant powinien zachowywać się zawsze w taki sam sposób, bez względu na obecność kamery. Przypomnę, że kamery zostały wprowadzone po zajściu z Rodneyem Kingiem, który został pobity przez policję w Kalifornii i komisja, która prowadziła dochodzenie zarekomendowała, by wszystkie departamenty policji używały kamer. Chodziło o lepsze kontrolowanie policji oraz o zapewnienie społeczeństwa, że jest jakiś nadzór nad stróżami prawa. Niektórym oficerom  nie podoba się, że  odmawia się im zaufania. Uważam, że większość policjantów zachowuje się profesjonalnie; nie da się sprowokować, ani nie powie nic niestosownego. Wiadomo, że nagrywanie stało się bardzo powszechne, bo teraz wszyscy nagrywają wszystko przy pomocy kamer w telefonach komórkowych. Przy okazji ostrzegam, by nie nagrywać policjanta np. zaraz po zatrzymaniu, bo to jest dla niego bardzo obraźliwe i prowadzi do niepotrzebnej eskalacji agresji. Ja osobiście nie mam nic przeciwko byciu nagrywanym 24 godziny na dobę. Jako policjant zachowujący się profesjonalnie nie mam nic do ukrycia.

Czy policja nagrywa wszystko na swoich kamerach znajdujących się na radiowozach?

- Nie. Choćby dlatego, że nie wszystkie radiowozy mają sprawne kamery. Ale niedawno padła propozycja, by policjanci nosili na sobie kamery. Kamera na radiowozie, jeśli w ogóle działa, to nie nagra  przebiegu zajścia w pomieszczeniu.

Jak ocenia Pan zachowanie pieszego, który zostaje nagle zatrzymany przez policję i nie chce z nią współpracować, powołując się na swobody obywatelskie, gwarantowane na mocy konstytucji?

- W takim przypadku należy kooperować z policją. Jeśli zatrzymanie było bezprawne, to zawsze później można dochodzić swoich racji, zatrudnić adwokata i ubiegać się o odszkodowanie. Policjant nie zatrzymuje kogoś  z nudy.  Zawsze musi być jakiś powód mający podstawy prawne. To mogą być różne powody. Może odpowiadamy rysopisowi osoby poszukiwanej przez władze. A może ktoś zadzwonił na policję i złożył meldunek, że ktoś stoi przed sklepem i wygląda podejrzanie. Gdy policjant przyjeżdża na miejsce, osobiście dokonuje oceny sytuacji. Widzi mężczyznę, który stoi pod sklepem, trzyma rękę w kieszeni, tak jakby miał w niej broń, przygląda się każdej osobie wychodzącej ze sklepu. Jeśli policjant nie zareaguje, a osobnik później kogoś zastrzeli, to zachowanie policji będzie kwestionowane, bo przecież została wezwana i nie interweniowała. Policja musi zachować pewną równowagę; z jednej strony nie nadużywać władzy i siły, oraz przestrzegać praw obywatelskich, a z drugiej nie ignorować potencjalnego zagrożenia, bo przecież pracujemy dla społeczeństwa.

Czy policjant może zażądać od zatrzymanego dokumentów?

- W naszym stanie nie ma obowiązku noszenia przy sobie dokumentów, ale policjant może poprosić o nasze dane osobowe - imię i nazwisko, datę urodzenia i adres zamieszkania. I powinniśmy te informacje podać funkcjonariuszowi, a on je zweryfikuje w komputerowej bazie danych. Podawanie fałszywych personaliów jest bardzo niebezpieczne, a także może podlegać karze.

Co robi policjant, jeśli osoba przez niego zatrzymana jest nieudokumentowanym imigrantem?

- Nam jasno postawiono sprawę. Departament policji nie wykonuje obowiązków służb imigracyjnych. Policja w Chicago nigdy nie powinna pytać o status imigracyjny zatrzymanej osoby. Ani też status imigracyjny nie powinien mieć wpływu na zatrzymanie osoby. Jeśli nie możemy się dogadać z obcokrajowcem, to mamy obowiązek sprowadzenia tłumacza.

A jeśli zatrzymany obcokrajowiec o nieuregulowanym statusie pobytowym posiada  jakąś przeszłość kryminalną?

- Jeśli jest tzw. administracyjny nakaz zatrzymania dlatego, że ktoś jest tu nielegalnie, to policja chicagowska nie reaguje na ten nakaz. Natomiast jeśli jest to nakaz aresztowania za przestępstwa kryminalne, to policja ma obowiązek aresztować takiego obcokrajowca. Wtedy musimy o aresztowaniu takiej osoby poinformować władze imigracyjne, ale równocześnie w żaden sposób nie ułatwiamy im wykonywania obowiązków, poprzez np. dłuższe przetrzymanie w areszcie, żeby służby imigracyjne zdążyły dojechać i zabrać takiego osobnika. Policja zachowuje w kwestiach imigracyjnych niezależność i neutralność. Na sprawy kryminalne nie możemy przymknąć oczu, albo na imigracyjny nakaz aresztu w sprawie kryminalnej. Ale generalnie rzecz biorąc - status imigracyjny nas w ogóle nie interesuje, nawet nie mamy prawa się nim interesować.

Czy jazda w stanie nietrzeźwym to poważne przestępstwo, wymagające zameldowania nieudokumentowanego obcokrajowca służbom imigracyjnym?

-Tak, oprócz jazdy w stanie nietrzeźwym, czyli DUI, również do poważnych przestępstw zalicza się przemoc domowa i kradzież sklepową. I z tymi trzema przestępstwami najczęściej ma do czynienia policja w przypadku nieudokumentowanych imigrantów z kryminalną przeszłością. Dlatego ostrzegam każdą osobę niemającą stałego pobytu przed popełnieniem tych przestępstw, bo mogą prowadzić do deportacji.

Dziękuję za rozmowę.

Alicja Otap


[email protected]


Marcin Vogel jest  policjantem, wykładowcą Akademii Policyjnej, polskim imigrantem. M. Vogel udzielił nam wywiadu jako osoba prywatna, a nie jako przedstawiciel Departamentu Policji Chicagowskiej.

 
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama