Prezydent Barack Obama zaapelował w czwartek do zdominowanej przez Republikanów Izby Reprezentantów, by jeszcze w tym roku przyjęła reformę prawa imigracyjnego USA. Ustawę w tej sprawie już w czerwcu przyjął Senat, ale od tego czasu reforma nie posunęła się do przodu.
"Działajmy, nie odkładajmy tego dalej; przyjmijmy reformę w ponadpartyjnym kompromisie" - zaapelował Barack Obama, występując w Białym Domu w towarzystwie liderów biznesu i związków zawodowych. "Ta reforma jest dobra dla gospodarki, ludzi i bezpieczeństwa narodowego. Trzeba ją przyjąć jeszcze w tym roku. Każdy wie, że obecny system imigracji nie działa" - przekonywał.
Przytoczył dane, według których dzięki przyjęciu reformy gospodarka USA wzrosłaby w ciągu dwóch dekad o dodatkowe 1,4 bln dol.; a deficyt zmalałby o prawie 1 bln dol. Przypomniał też, że według sondaży większość Amerykanów popiera reformę systemu imigracji.
Senat już w czerwcu przyjął ponadpartyjną ustawę o całościowej reformie prawa imigracyjnego. Z jednej strony zakłada ona umożliwienie nielegalnym imigrantom, których liczbę szacuje się w USA na 11 mln, zalegalizowania pobytu, a następnie także na uzyskania obywatelstwa. Z drugiej strony reforma ma naprawić system legalnej imigracji, tak by w przyszłości przyjmować do USA obcokrajowców, uwzględniając ich zawodowe kwalifikacje i potrzeby rynku. Republikanie w Senacie wymusili, by całą reformę uzależnić od uszczelnienia granicy z Meksykiem. Dokument przewiduje także kontrole i surowsze sankcje wobec firm, które zatrudniają ludzi bez zezwolenia na pracę.
Od czasu przyjęcia ustawy przez Senat, reforma niewiele ruszyła do przodu, po części z powodu innych bardziej pilnych spraw w Kongresie. Po powrocie z przerwy wakacyjnej kongresmeni najpierw zajęli się kwestią możliwej interwencji militarnej USA w Syrii, a następnie pochłonęły ich spory wokół budżetu na 2014 rok i podniesienia limitu długu.
W środę pojawił się pierwszy sygnał w Izbie, że sprawa reformy imigracyjnej może w końcu ruszyć z miejsca. Przewodniczący Izby, Republikanin John Boehner powiedział po zamkniętym spotkaniu członków swej partii, że "jest optymistyczny", że uda się coś w tej sprawie zrobić do końca roku.
W czwartek, po wystąpieniu Obamy, rzecznik Boehnera Brendan Buck powtórzył, że "przewodniczący zgadza się, że obecny system imigracji nie działa poprawnie i wymaga reformy, która by pobudziła gospodarkę". Ale jednocześnie bardzo jasno dał do zrozumienia, że Republikanie nie chcą całościowej obszernej reformy, jaką przyjął Senat. Zamiast tego, dodał, Izba jest zdeterminowana do "podejścia +krok po kroku+", czyli zajmowania się osobno poszczególnymi elementami reformy. "Mamy nadzieję, że prezydent będzie pracował z nami, a nie przeciwko nam" - dodał rzecznik.
Reforma systemu imigracyjnego, który nie był w USA gruntownie zmieniany od prawie trzech dekad, to jeden z priorytetów Obamy na drugą kadencję. Siedem lat temu, przy ostatniej próbie całościowej reformy, projekt zainicjowany przez prezydenta George'a Busha ostatecznie wylądował w koszu.
Perspektywa przeprowadzenia reformy wyłoniła się dopiero po ubiegłorocznych wyborach prezydenckich, przegranych przez Republikanów m.in. za sprawą masowego poparcia Latynosów dla Demokraty Obamy. To przekonało przynajmniej część Partii Republikańskiej, że musi odstąpić od dotychczasowego twardego kursu – czyli "żadnej amnestii" dla nielegalnych imigrantów.
Jednak wciąż wielu Republikanów, zwłaszcza związanych z konserwatywnym ruchem Tea Party, jest przeciwko, argumentując, że reforma przysporzy wyborców Demokratom i zachęci dalsze osoby do nielegalnego przyjazdu do USA. Politycy ci najchętniej ograniczyliby reformę do uszczelnienia granic i zwiększenia ułatwień na imigrację do USA dla inżynierów czy absolwentów wyższych uczelni amerykańskich.
Tymczasem losy reformy imigracyjnej są ważne dla Polski, bo w obszernej ustawie, jaką przyjął w tej sprawie Senat znalazły się zapisy umożliwiające zniesienie obowiązku wizowego dla turystów z Polski. Gdyby Izba zdecydowała się na podzielenie reformy na mniejsze ustawy, wówczas może się to okazać dla Polski niekorzystne. "To mogłoby doprowadzić do tego, że element dotyczący rozszerzenia programu o ruchu bezwizowym (Visa Waiver Program) zostanie po prostu jako mniej istotny wykluczony" - mówił już w lipcu PAP ambasador Ryszard Schnepf, który regularnie spotyka się z poszczególnymi kongresmenami, by lobbować na rzecz polskiego wątku w ustawie imigracyjnej.
Z Waszyngtonu Inga Czerny (PAP)
Reklama