Amnesty International i Human Rights Watch zarzuciły USA, że ataki dronów w Pakistanie i Jemenie są sprzeczne z prawem międzynarodowym i że giną lub odnoszą w nich rany cywile.
“Władze USA przywiązują szczególną wagę i troskę do tego, by działania te prowadzone były zgodnie z prawem” - podkreślił Carney. Zapewnił, że każdy atak samolotu bezzałogowego poprzedza sprawdzenie, czy nie pociągnie on za sobą ofiar wśród niewinnych ludzi. Rzecznik Białego Domu przyznał, że pozostaje jednak ryzyko, że podczas ataku ucierpią cywile.
W maju prezydent USA Barack Obama bronił programu wykorzystania dronów, przekonując, że ataki z ich udziałem przeprowadzane są tylko wtedy, gdy “istnieje niemal pewność, że nie ucierpią cywile”. W swym raporcie Amnesty International zwraca jednak uwagę, że USA utrzymują program dronów w tak głębokiej tajemnicy, iż trudno powiedzieć, jak dokładnie starają się one unikać ofiar cywilnych. Ponadto nie wdrożono dochodzeń w sprawie zgłaszanych zgonów na skutek ataków.
Według różnych organizacji, think tanków i mediów, które próbowały oszacować liczbę osób zabitych przez drony od 2004 roku, w takich atakach zginęło ok. 2000-3600 osób, z czego ok. 150-920 to cywile.
(PAP)