Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
poniedziałek, 23 grudnia 2024 08:00
Reklama KD Market

Trzy czwarte personelu Białego Domu na przymusowym urlopie

W drugim tygodniu „zamknięcia” części rządowych agencji na przymusowy urlop wysłano blisko trzy czwarte personelu Białego Domu. Spośród 1701 doradców, asystentów, księgowych, lokai, kucharzy i ogrodników do pracy przychodzi mniej niż 450. I ci, których nie zaliczono do kategorii pracowników tymczasowo „zbędnych”, mają pełne ręce roboty. Impas z Kongresem nie oznacza, że oficjalne obowiązki mogą być zaniedbane. Chociaż doradcy Obamy usiłują utrzymać atmosferę normalności, to logistyczna gimnastyka związana z kierowaniem siedzibą rządu federalnego z okrojonym personelem, już staje się uciążliwa.



Przy wejściu do zachodniego skrzydła Białego Domu – na ścianie, gdzie każdego dnia ukazują się wycinki z prasy, od tygodnia wiszą te same wiadomości.

Zwykle rezydencję prezydenta obsługuje 90 osób. W tym tygodniu było ich tylko 15. Nadal wyrzuca się śmieci i czyści łazienki, ale ograniczono różnorodność posiłków. Podawane są tylko proste, niewymagające większego zachodu potrawy.

Najbardziej uderza cisza. Wiceprezydent Joe Biden pozostał tylko z jednym pracownikiem w swojej rezydencji w Naval Observatory. 24-osobowy personel jego biura w Białym Domu zmniejszono o połowę.

Podobnie jak prezydent Obama, który odwołał planowaną podróż do Azji, Biden również musiał ograniczyć swoje plany. Odwołał wyjazd do New Jersey na spotkanie w celu pozyskiwania funduszy dla burmistrza Newarku Cory’ego Bookera, który ubiega się o miejsce w Senacie. W ubiegłym tygodniu nie pojechał na spotkanie z aktywistami grupy walczącej o równe prawa dla gejów i nie pokazał się na imprezie dla demokratycznych kandydatów do Izby Reprezentantów.

Na telefony do Białego Domu odpowiada głos z automatycznej sekretarki: „Przepraszamy, ze względu na przerwę w finansowaniu federalnego rządu nie jesteśmy w stanie odebrać twego telefonu”.

Starsi stażem pracownicy wykonują obowiązki asystentów niższej rangi, jak planowanie spotkań prezydenta, wysyłanie oświadczeń do prasy i przyjmowanie gości wcześniej sprawdzonych przez Secret Service. Nawet biuro koordynujące podróże musiało zrezygnować z planowania z wyprzedzeniem i o wyjazdach prezydenta informuje z dnia na dzień.

Prezydent z małżonką odwołał wyjścia w celach rekreacyjnych, by nie dać krytykom powodu do złośliwych uwag, że oddaje się przyjemnościom, gdy federalni pracownicy są na przymusowych urlopach. Obama nie poszedł na golfa, co robi w każdy weekend, a nawet nie zabrał żony do restauracji, by celebrować 21. rocznicę ślubu, która przypadła w miniony czwartek.

Jeśli demokraci i republikanie nie dojdą do porozumienia w sprawie ustanowienia pułapu państwowych długów, to sytuacja ekonomiczna kraju może się tylko pogorszyć. Republikanie uzależniają jednak zgodę na podniesienie pułapu od zniesienia lub odsunięcia na rok wejścia w życie reformy opieki medycznej. Oczywiście dla demokratów takie postawienie sprawy jest nie do przyjęcia. Zresztą nie tylko dla nich. Wall Street obawia się negatywnego wpływu postawy Partii Republikańskiej na giełdy, co już zaczyna być odczuwalne. Sekretarz skarbu Jack Lew ostrzega, że republikanie „bawią się ogniem”, a legendarny inwestor i multimiliarder Warren Buffet porównuje politykę republikańskich liderów usiłujących szantażem utrącić zatwierdzoną przez Kongres ustawę Affordable Care Act (Obamacare) do ekonomicznej bomby nuklearnej. Jeśli do 17 października Kongres nie podniesie pułapu dopuszczalnych zadłużeń, to państwo nie będzie miało pieniędzy na zapłacenie swoich rachunków.

(eg)

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama