26-letnia kobieta polskiego pochodzenia, konsekwentnie utrzymuje, że podczas 10-godzinnego przesłuchania śledczy zmusili ją do przyznania się do winy przy użyciu podstępnych metod.
Jak powiedział naszej gazecie Paul DeLuca, jeden z adwokatów Melissy Calusinski, nakłoniono ją do fałszywego przyznania się do winy poprzez wykorzystanie jej łatwowierności, ufności i podatności na sugestię. - Moja klientka jest niewinna - podkreślił DeLuca. - Mamy dowody medyczne na to, że śmierć dziecka była wynikiem wcześniejszych obrażeń, do których doszło w tym samym przedszkolu pod koniec października, gdy Melissa jeszcze tam nawet nie pracowała. Matka wzięła syna do lekarza, który nawet nie zrobił prześwietlenia głowy. Na dodatek, chłopiec miał zwyczaj uderzać głową o ziemię przynajmniej dwa razy dziennie, o czym wszyscy wiedzieli - rodzice i personel przedszkola. Nie wykluczone, że tym zachowaniem pogorszył stan obrażeń odniesionych w październiku - dodał nasz rozmówca.
Sprawa zabójstwa 16-miesięcznego Benjamina Kingana została ponownie otwarta na początku tego roku przez nowego koronera powiatu Lake Thomasa Rudda, po rozmowie z ojcem młodej kobiety i jej adwokatami. Dochodzenia nie chce jednak wznowić prokurator stanowy powiatu Lake Mike Nerheim, choć Rudd i była koroner powiatu Cook Nancy Jones, po zapoznaniu się z dowodami rzeczowymi, wskazali na wcześniej istniejący w mózgu krwiak, jako na potencjalną przyczynę śmierci chłopca.
Prokurator Nerheim odmawia reaktywowania sprawy, choć patolog sądowy Eupil Choi przyznał niedawno, że nie zauważył wcześniej podczas autopsji dawnych obrażeń głowy, do których nie doszło w dniu śmierci. Choi odwołał pod przysięgą swoje oryginalne zeznanie, które wskazywało, że chłopiec zmarł w wyniku obrażeń odniesionych na kilka godzin przed zgonem. Patolog zmienił swoje zeznania po wydaniu opinii przez Rudda i Jones.
Dziennik Związkowy skierował drogą mailową do prokuratora Nerheima pytanie, czy wznowi sprawę Melissy Calusinski. Do chwili oddawania gazety do druku − odpowiedź nie nadeszła.
Adwokaci byłej niani mają nadzieję że w świetle nowych dowodów uda się im doprowadzić do nowej rozprawy sądowej, a w jej rezultacie do uniewinnienia.
Warto dodać, że na stronie internetowej www.melissacalusinski.com piszą o młodej kobiecie jej rodzice, Paul i Cheryl Calusinski oraz sąsiadka Lana Mitchell. Melissa pracowała przez pięć lat jako opiekunka pięciu synów Mitchell. Była wspaniała w tej roli. Bardzo zżyła się z dziećmi. Chłopcy uważali ją bardziej za swoją starszą siostrę, niż za nianię. Sąsiadka konstatuje: "Melissa to bardzo słodka dziewczyna, która opiekowała się moimi dziećmi w taki sposób, jaki trudno sobie wyobrazić". Mitchell stwierdza też, że tęskni za Melissą i wyraża nadzieję na szczęśliwe zakończenie jej problemów.
Alicja Otap