Naciskajmy ws. reformy imigracyjnej
W miniony piątek kongresmen Mike Quigley spotkał się z prezesem Związku Narodowego Polskiego i Kongresu Polonii Amerykańskiej Franciszkiem Spulą, aby poinformować prezesa największej organizacji polonijnej w USA o postępie prac nad przyjęciem ustawy imigracyjnej.
Integralną jej częścią jest zapis znoszący konieczność ubiegania się o wizy wjazdowe do Stanów Zjednoczonych przez obywateli polskich.
– Dwie trzecie drogi mamy za sobą – mówił kongresmen Mike Quigley podkreślając, że pomimo, iż projekt ustawy został przyjęty przez Senat, to pozostaje jeszcze do wygrania batalia w Izbie Reprezentantów, która jest zdominowana przez republikanów. Należy zatem dołożyć wszelkich starań, żeby zyskać przychylność polityków tej partii w zaakceptowaniu ustawy.
Według kongresmena głównymi graczami w tej batalii ze strony republikanów jest przewodniczący Izby John Boehner z Ohio oraz Eric Cantor z Wirginii. Przewodniczący dał jasno do zrozumienia, że chce, aby reforma imigracyjna została przyjęta, ale nie w całości, co nie jest po myśli wnioskodawców. Głównym celem reformy jest z jednej strony umożliwienie nieudokumentowanym imigrantom, których ogólną liczbę szacuje się na 11 milionów, zalegalizowanie pobytu oraz uzyskanie przez nich obywatelstwa. Z drugiej, ustawa ma zreformować system legalnej imigracji, tak by w przyszłości przyjmować do USA obywateli z innych państw według kryterium ich przydatności zawodowej oraz potrzeb rynku pracy.
Mike Quigley zasugerował, by organizacje polonijne oraz Polacy mieszkający w stanach, z których pochodzą ci dwaj politycy, próbowali ich przekonywać do poparcia ustawy wysyłając listy, dzwoniąc lub kierując prośby drogą elektroniczą. Obecnie nie należy koncentrować się w lobbowaniu na rzecz ustawy wśród kongresmenów republikańskich - podkreślał w czasie spotkania Quigley. Zarówno Frank Spula, jak i Mike Quigley wyrazili przekonanie, że w całych Stanach Zjednoczonych są duże skupiska Polonii amerykańskiej, której przedstawiciele, jako wyborcy mają okazję wesprzeć te działania.
Sprzymierzeńcem projektu ustawy jest także cały sektor turystyczny. Hotele, restauracje, linie lotnicze, wypożyczalnie samochodów, wiele pokrewnych firm i przedsiębiorstw. Jak wynika z dotychczasowych statystyk, turyści zagraniczniprzyjeżdżający do Stanów Zjednoczonych wydają trzy razy więcej pieniędzy niż krajowi. W dobie wyrównywania się poziomów ekonomicznych na świecie, USA stają się celem turystycznych wizyt dla coraz większej liczby mieszkańców Europy Środkowej i Wschodniej, w tym Polski. Są to również dodatkowe miejsca pracy i przychody dla państwa. Argument ekonomiczny powinien być jednym z tych, które mogą ułatwić przekonanie ustawodawców.
Niektórzy z legislatorów niechętnych ustawie, widzą w niej zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego. Argument ten szczególnie nasilił się po zamachu w Bostonie, o który oskarżono braci Carnajewów z Czeczeni.
Zdaniem kongresmena Quigley’a, jeżeli teraz nie uda się uchwalić długo oczekiwanej ustawy, to sprawa może się odwlec na nieokreślony czas.
Zmiana obowiązujących do tej pory przepisów imigracyjnych stała się w obecnej kadencji jednym z priorytetów prezydenta Obamy. Praktycznie od czasów Ronalda Reagana nic w tej sprawie nie zrobiono, a kolejne ekipy rządzące tylko deklarowały zainteresowanie tematem reformy imigracyjnej, szczególnie w okresie przedwyborczym.
Tekst i zdjęcia:
AB/NEWSRP