Liderka światowego rankingu tenisistek Serena Williams jest w centrum zainteresowania mediów przed rozpoczynającym się w poniedziałek Wimbledonem. Powodem są nie tylko względy sportowe, lecz także komentarze Amerykanki, która w Londynie powalczy o 17. wielkoszlemowy triumf.
Ostatnio ubiegłoroczna triumfatorka, która na trawiastych kortach w Wimbledonie na otwarcie zmierzy się z Mandy Minellą z Luksemburga i raczej nie powinna mieć problemów z przedłużeniem do 32 serii zwycięskich meczów, częściej gości na łamach prasy z powodów pozasportowych. Rozpętała w mediach burzę swoją wypowiedzią dla magazynu "Rolling Stone" o 16-letniej dziewczynie z miasta Steubenville w stanie Ohio, upojonej alkoholem i zgwałconej przez członków szkolnej drużyny futbolowej. Słowa tam zamieszczone miały sugerować, że 31-letnia tenisistka umniejsza winę sprawców i spotkały się z ogromną krytyką.
"Ona ma tylko 16 lat, dlaczego upiła się tak, że nic nie pamięta? To mogło się dla niej skończyć o wiele gorzej. Nie powinna była doprowadzić się do takiego stanu, no chyba że wrzucono jej coś do drinka, to zmienia postać rzeczy. Nie obwiniam jej, ale jeśli masz 16 lat i upijasz się niemal do nieprzytomności... rodzice powinni nauczyć ją +nie bierz drinków od innych osób+" - miała powiedzieć Williams.
Amerykanka wyparła się jednak takiego komentarza, zaznaczając, że jej wypowiedź została przekręcona. W środę rozmawiała z 16-letnią ofiarą, jej rodziną oraz prawnikiem, wystosowała także oficjalne przeprosiny. O tej kwestii poinformowano jednak dopiero w piątek. "To, co napisano - co miałam rzekomo powiedzieć - jest niewrażliwe i bolesne. W żaden sposób nie sugerowałam, że to była jej wina. To co stało się w Steubenville, było dla mnie szokiem. Głęboko mnie zasmuciło. Zostać zgwałconym, mając zaledwie 16 lat, to okropna tragedia" - napisała Williams w oświadczeniu. Przeprosiny zostały pozytywnie przyjęte przez rodzinę ofiary.
(PAP)
Reklama