Coś “tajemniczego” miało się rzekomo dziać w przypadku ataku na amerykański konsulat w Benghazi, Departament Sprawiedliwości “prześladuje” dziennikarzy, a w Biurze Podatkowym jest taki bałagan, że przez najbliższe lata nie będzie się trzeba bać tzw. tax audits, bo takimi drobnostkami nikt nie ma czasu się zajmować.
Afery aferami, ale porównywanie tego do Watergate jest kpiną. Dla przypomnienia, za czasów Nixona w ramach Watergate popełnione zostały przez liczne osoby związane z Białym Domem następujące przestępstwa:
Włamania (trzykrotne)
Nielegalna instalacja podsłuchów
Krzywoprzysięstwo
Utrudnianie śledztwa kryminalnego
Szantaż
Korupcja
Prześladowania osób i organizacji na tle politycznym
Łapówkarstwo
W wyniku Watergate prezydent Richard Nixon zrezygnował w 1974 roku z urzędu, ponieważ stracił całkowicie poparcie w Kongresie i wiedział doskonale, że zostanie wyrzucony z pracy przez ustawodawców. 40 pracowników rządu federalnego zostało skazanych za przestępstwa lub postawionych w stan oskarżenia. Wśród tych, którzy wylądowali za kratkami znaleźli się najbliżsi współpracownicy prezydenta, m. in. doradcy H. R. Haldeman i John Erlichman, doradca prawny John Dean, prokurator generalny John Mitchell, pracownicy Białego Domu Howard Hunt i G. Gordon Liddy oraz specjalny doradca prezydenta Charles Colson.
Był to skandal nie mający w historii USA żadnego precedensu i stanowiący niezwykle groźny wyłom w konstytucyjnie gwarantowanej praworządności. Był to też skandal, który ujawnił niepokojące, często wręcz paranoidalne działania przywódcy kraju, któremu wydawało się, że wszyscy chcą go zniszczyć i że wszystko jest uzasadnione w walce z domniemanymi przeciwnikami, nawet środki zupełnie poza prawem.
Jeśli zatem ktoś chce na serio argumentować, że obecne “afery” urastają do rangi kolejnego Watergate, potrzebne by były jakieś konkretne dowody rządowego spisku, systematycznego okłamywania opinii publicznej oraz działań o naturze kryminalnej. Jednak dowodów takich nie ma i podejrzewam, że ich nigdy nie będzie. Rząd powinien oczywiście być krytykowany za wszelkie uchybienia, np. za brak odpowiedniego dozoru nad IRS-em.
Jedna w porównaniu do tego, co działo się za rządów Nixona jest to pestka.
Zrozumiałe jest to, że wszelkie potknięcia władz federalnych stają się natychmiast żerem dla opozycji. Jeśli jednak chodzi o porównania historyczne dobrzeby było zachować pewien umiar, bo bez niego łatwo jest o zwykłą śmieszność.
Andrzej Heyduk