Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 5 października 2024 15:13
Reklama KD Market

Hej, kolęda, kolęda!



W swoim świątecznym "Wieczorze z poezją" Elżbieta Kochanowska-Michalik zrezygnowała z prezentacji twórczości wybranego poety i zawsze ciekawie przedstawionej historii jego życia.


 


Tym razem – pod popularnym hasłem "Hej, kolęda, kolęda!" – wspólnie z Ewą Staniszewską, Krzysztofem Arsenowiczem, Bogdanem Łańko i Bartłomiejem Ciężobką przy klawiszach – wprowadzała publiczność w DIDI, a następnie w Art Gallery Kafe w nastrój Bożego Narodzenia.


 


Podczas sobotniego spektaklu w AGK – jak na każdym swoim wieczorze z poezją – aktorka i autorka scenariusza znacznie poszerzyła zasób wiedzy zasłuchanej widowni o historii samego święta, kolęd i kolędowania. Dowiedzieliśmy się między innymi, że kolęda nie jest rdzennie polskim słowem, gdyż pochodzi od łacińskiego calendae (pierwszy dzień miesiąca).


 


Mówiła też o ważnym w okresie świątecznym rozgraniczeniu sfer sacrum i profanum. Podkreśliła, że przedstawiany program wprowadza słuchaczy w sferę sacrum, czyli świętości, odsuwając na bok mniej ważne sprawy świeckie, praktyczne, codzienne…


 


Poezja wierszy, w tym autorstwa chicagowskich twórców: Bożeny Jankowskiej, Elżbiety Chojnowskiej, Eweliny Zielińskiej i Bogdana Łańki – łączyła się z poezją kolęd, śpiewanych wspólnie z publicznością, a wszystko przeplatane było pięknie a subtelnie podaną, nastrojową muzyką.


 


W odbiorze nieco przeszkadzało upodobanie publiczności do oklasków. Po każdym wierszu, po każdym, nawet najkrótszym tekście, a co gorsze – po każdej kolędzie – rozlegały się brawa, zakłócając sferę sacrum tym całkiem świeckim, grzecznościowym zachowaniem.


 


Wydaje się, że w stanowiącym kompozycyjną całość programie typu "poezja i muzyka" oklaski są stosowne po zakończeniu całości lub jej części.


 


Ale być może jest to opinia odosobniona.


Krystyna Cygielska



Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama