Półroczna Madzia zaginęła w Polsce pod koniec stycznia. Jej matka zawiadomiła policję, że została napadnięta w centrum Sosnowca i jakiś mężczyzna porwał jej dziecko z wózka. W poszukiwania dziecka zaangażowała się cała śląska policja oraz setki wolontariuszy. Po dziesięciu dniach przyciśnięta do muru Katarzyna W. zeznała, że dziewczynka wypadła jej z rąk w domu, uderzyła głową o podłogę i umarła. Wystraszona wymyśliła więc wersję porwania i ukryła ciało w opuszczonym budynku parku Żeromskiego. Podejrzana o nieumyślne spowodowanie śmierci dziecka, Katarzyna początkowo trafiła do aresztu, ale po kilku dniach wyszła na wolność.
Po prawie 2 miesiącach od śmierci dziecka katowicka prokuratura nie wyklucza, że półroczna Madzia mogła zostać zamordowana, a jej matce ktoś pomógł ukryć zwłoki dziecka.
Istnieje podejrzenie, że ta śmierć była zaplanowana. Dziwną rolę w tym wszystkim odgrywa detektyw Krzysztof Rutkowski, który najpierw przez swoją przebiegłość zmusił matkę do wyjawienia prawdy. Teraz natomiast wyśmiewa ustalenia policji i prokuratury. Może nawet i trochę ma rację, bo policja wiele dni bez skutku szukała ciała dziecka. Dopiero dzięki Rutkowskiemu sprawa została rozwiązana.
Jednak przyglądając się z boku można zauważyć wiele ciekawych rzeczy. Na przykład, odpowiedzmy sobie na pytanie: co robi matka, jak jej ukochane dziecko upada i uderza o próg? Matka, która kocha dziecko wzywa pogotowie, leci do sąsiadów, dzwoni do rodziny, płacze. A co robi ta matka? Wynosi dziecko jak kawałek drewna i chowa pod kamieniami. Nie mówmy, że była w szoku, że bała się osądu społeczności. Gdyby kochała to dziecko nie postąpiłaby w ten sposób. Istnieje też wersja, że mogła "specjalnie" upuścić Madzię?!
Matka dziewczynki wyprowadza w pole policję i mieszkańców Sosnowca, kłamie w żywe oczy. Teraz natomiast farbuje włosy, zakłada rockowy makijaż i ma wszystko gdzieś. Co więcej, zaczyna być zapraszana przez programy radiowe i telewizyjne?! Jeszcze tylko brakuje, by dostała rolę w jakimś filmie.
Kilka dni przed zgłoszeniem uprowadzenia dziewczynki, ktoś sprawdzał na komputerze rodziców, jak organizuje się pogrzeb dziecka. Przeglądał cenniki trumien, oraz szukał informacji na temat zasiłków dla rodziców?!
Nie rozumiem, gdzie jest państwo prawa? Nawet, jeśli to był nieszczęśliwy wypadek, matka i ojciec powinni pozostać zatrzymani i być jakiś czas pod obserwacją, by wykluczyć wszelkie wątpliwości.
Facet, który pijany jedzie rowerem w Polsce, nie powodując wypadku, dostaje rok odsiadki, a matka, która wpycha nieżywe dziecko pod kamienie, paraduje na wolności. A swoją drogą, to pozazdrościć jej trzeba niezłej gry aktorskiej. Wyprowadzić w pole tylu ludzi! Niebywałe. Natomiat nieugięty Krzysztof Rutkowski zarzuca prokuraturze podgrzewanie atmosfery: "Ci młodzi ludzie zaczęli normalne życie, zaczęli normalnie funkcjonować w Łodzi... A co będzie jak Bartek się powiesi?!”
Zastanawiające są te słowa detektywa i jakże szybkie rozgrzeszenie.
W całym zamieszaniu za mało jest litości dla tego maleństwa. Przecież to był człowiek. Jakoś w tym wszystkim nie mówi się, albo mówi się za mało, o samym czynie. Szok, czy nie szok – to się stało! Malutkie dziecko, bezbronne, znalazło się pod kamieniami. Czyż ten czyn nie jest zachętą dla innych matek, skoro ta matka chodzi bezkarnie, więc inna też może zrobić coś podobnego i wyreżyserować swoją wersję wydarzeń.
Dlaczego tak mało się mówi o adopcji, by kiedy już się urodzi niechciane dziecko, oddać je innej kochającej matce, (Katarzyna podobno nie chciała tego dziecka, przeżywała depresję, biła się po brzuchu). Adopcja i świadome macierzyństwo to tematy, które wymagają większego nagłośnienia. Jeżeli więcej będziemy mówić o adopcji, to zmaleje liczba zabójstw i aborcji.
Jesteś naszym słońcem
naszym natchnieniem,
Jesteś najskrytszych marzeń spełnieniem
Jesteś naszym Cudem
Córeczko...
Szkoda, że Magdalenka nigdy już tego nie usłyszy.
Marianna Dziś
(847) 322-4740