- czyli o mediach w XXI wieku
Na początku była Konstytucja, dokument z roku 1787. Wtedy niejaki Patrick Henry (1736 -1799), rewolucjonista, jeden z ojców założycieli Stanów Zjednoczonych, co zasłynął mową "give me liberty or give me death", cytat do niedawna jeszcze w kanonie stu pytań na obywatelstwo, zdobył moje głębokie uznanie przede wszystkim jako oponent tak bardzo wychwalanej konstytucji, przeciwko której śmiał głosować w parlamencie. Dlaczego? Widząc już wtedy ogromną korupcję, obawiał się wszechwładzy rządu federalnego. Uważał, że konstytucja nadaje nierównomiernie mniej praw obywatelom, stawiając rząd federalny w uprzywilejowanej pozycji. To dzięki uporowi takich ludzi jak on mamy poprawki do konstytucji. Poprawki, które miały chronić obywateli i ich wolności przed pokusami władzy. Miały... bo jak się okazuje w XXI wieku stają się powoli swoją karykaturą.
Generalnie poprawki to taki 'upgrade' prawa do otaczającej rzeczywistości, bo trzeba pamiętać, że pod koniec XVIII wieku nie było nie tylko internetu, komputerów, ba ... samochodów, samolotów. Nie było nawet prądu. Zatem dostosowanie prawa do rzeczywistości aż się prosi. Pierwsza poprawka do konstytucji weszła w życie 15 grudnia 1791 w następującym brzmieniu: "Kongres nie może stanowić ustaw wprowadzających religię lub zabraniających swobodnego wykonywania praktyk religijnych; ani ustaw ograniczających wolność słowa lub prasy, albo naruszających prawo do spokojnego odbywania zebrań i wnoszenia do rządu petycji o naprawę krzywd " – innymi słowy chroni nasze prawo do wolności słowa, religii, prasy oraz zgromadzeń. Jako że to ciągle XVIII wiek, jest tam mowa o wolności prasy, nie ma słowa o telewizji, internecie ani o radiu. Główny temat naszych rozważań od zeszłego tygodnia – media – co się z nimi stało i jaka czeka nas przyszłość. – Otóż stało się wiele. Na przestrzeni zaledwie dwóch dziesięcioleci – od deregulacji tego rynku za Reagana, po dzień dzisiejszy zostały tak skonsolidowane, że z 50 koncernów medialnych mamy obecnie zaledwie pięć i pół globalnych.
Krytykowana w poprzednim odcinku za uprawianie bezczelnej propagandy telewizja FOX magnata medialnego Ruperta Murdocha, którego wraże metody uprawiania dziennikarstwa kilka miesięcy temu obnażono w Wielkiej Brytanii pod postacią afery podsłuchowej, to zaledwie ostatnie miejsce w wielkiej piątce. Media Corporation prócz FOX News posiada 7 innych kanałów informacyjnych w USA, brytyjski SKY, BskyB, obsługujący 150 kanałów tematycznych. W Australii FoxTel oraz 60 gazet wliczając w to Daily Telegraph, satelitę STAR docierającą do 300 mln odbiorców w Azji, satelitę telewizyjną PHOENIX plus cztery inne kanały mające w swoim zasięgu Indie, Japonię, Indonezję, Nową Zelandię, Europę oraz Amerykę Łacińską, osiem domów wydawniczych z Harper Collins na czele, dzienniki New York Post, The Sun, The Times. No i sieć telewizji FOX rozsianych po stanach (22) i po reszcie świata (14). Pewnie każdy kojarzy logo 20th Century Fox.
Poza wielką piątką pozostaje właściciel takich seriali jak Kojak, Policjanci z Miami czy Columbo, CANAL+, z 14 milionami abonentów w 11 europejskich krajach, oraz dwóch głównych operatorów komórkowych we Francji, obecny w Polsce, Hiszpanii, Maroku i na Węgrzech – VIVENDI UNIVERSAL. Ten drugi człon pochodzi od słynnego studia filmowego, które wraz z imponującą filmoteką nabyła firma Vivendi. Do niej należy sieć parków rozrywki Universal Studio Experiences oraz Universal Music Group, czyli 22% światowego rynku muzycznego oraz potężne sieci sal kinowych. Ten gracz, który dorobił się na zarządzaniu i dystrybucji wody w miastach, goni wielką piątkę, albowiem jak się okazuje jednym z najlepszych przyszłych biznesów będzie kontrola nad dystrybucją wody w wielomilionowych metropoliach. My w Chicago możemy z bliska przyglądać się walce o ten ogromny kawałek tortu, albowiem nasze miasto położone jest nad wielkimi jeziorami – jednym z największych na świecie zbiorników wody pitnej. Wodzie trzeba poświęcić jeden z najbliższych artykułów, jestem na świeżo po konferencji CAPOW (Citizen Act To Protect Our Water www.protectourpublicwater.net), aby przybliżyć Państwu niesamowity wręcz fenomen, jakim jest woda,
Jeśli więc właścicielem czwartej władzy, czyli mediów, stają się korporacje zainteresowane jedynie maksymalizacją zysków, zamieniają media w maszynkę do robienia pieniędzy i przede wszystkim do kontroli. A kontrolować można nie tylko złe informacje, by nie przedostały się do opinii publicznej, mogąc uszczuplić potencjalne zyski (telewizja nie nada newsa o skażeniach radioaktywnych, jeśli zaszkodzi to właścicielom telewizji, których prawdziwym biznesem jest sieć elektrownii atomowych).
Mając media ma się wpływ na politykę i stanowione prawo (vide ACTA). Od mediów zależy też sukces we współczesnym starciu wyborczym. O ile za Reagana kampania telewizyjna kosztowała 80 mln dolarów, o tyle teraz, gdy korporacje mogą sponsorować kampanie wyborcze, co cztery lata mamy żniwa w postaci kontraktów reklamowych przekraczających obecnie już miliard dolarów. To absurd! To dowód jak skorumpowany jest to system. Nadto od wizerunku w mediach uzależniony jest współczesny polityk i zrobi wszystko, by jego gęba pojawiała się jak najczęściej i aby go czasem w tych mediach nie ukrzyżowano, bo to oznacza śmierć polityczną, a dla niektórych – Blagojevich – kilkanaście lat w prywatnym kompleksie więzienniczym – pamiętajmy, im więcej więźniów, tym lepsze notowania na giełdzie i biznes się kręci.
Mamy zatem pierwszą poprawkę do konstytucji mówiącą o prawie obywatela do wolności słowa i zgromadzeń, od czego zaczęliśmy dzisiejszy wywód, mamy wszechpotężne korporacje, mamy też precedens, który nadał ciałom korporacyjnym prawa, należące wcześniej tylko do istot ludzkich, a nie dziwnych tworów prawnych, jak korporacje.
Wszystko zaczęło się w latach siedemdziesiątych, gdy powstała idea tak zwanej komercyjnej wolności słowa. Kiedyś to było moje prawo do informacji, czyli moja wolność słowa gwarantowała mi z jednej strony prawo, by pyskować wszem i wobec co się chce, a z drugiej strony, w czasach telewizji i internetu, gwarantowały mi prawo, by media dostarczały prawdziwe informacje na temat tego, co wyprawia rząd federalny, jego służby specjalne, wojsko, niezliczone agencje itp. A jeśli był temat sporny, dzielący opinię publiczną, wielowątkowy i niejednoznaczny, media miały obowiązek wypełnić zasadę, którą zniósł Reagan, tak zwaną doktrynę sprawiedliwości, która miała zapewnić kontropinię, by odbiorca sam mógł wyważyć, komu przypisać racje.
Tak oto pierwsza poprawka stała się barierą, przez którą przestaliśmy rozumieć nasze obowiązki w demokracji, a swoboda informowania opinii publicznej stała się wyłącznym prawem koncernów medialnych. Uzyskały one prawo dostarczania dowolnej treści, zastępując informację czy wiedzę rozrywką, która z racji coraz bardziej zaawansowanych technologii wciąga mocniej, i mocniej pochłaniając naszą uwagę coraz większych i coraz bardziej trójwymiarowych monitorach, wciągając hipnotycznie w coraz większym rozmachem krojone widowiska, gdzie nie tylko zaniknie różnica między tym, co prawdziwe, a co jest ściemą, lecz coraz słabsza granica dzieląca świat realny od wirtualnego ostatecznie się zamaże i wszyscy obudzimy się w 1984 roku G. Orwella, czyli w tak zwanym matriksie.
Jan Wiktor Soroko