Okiem felietonisty
Polskie media żerują na osobistym dramacie młodej kobiety z Sosnowca, która kierując się nieznanymi powodami, ukryła ciało swojej córki kilkaset metrów od własnego domu. Najpierw twierdziła, że została napadnięta i jej półroczne dziecko porwał nieznany złoczyńca. Teraz twierdzi, że dziecko wypadło jej z rąk i się samo zabiło, więc zagrzebała je w ruinach opuszczonego budynku, przykrywając gruzem.
Telewizyjne relacje z tej osobistej tragedii emocjonalnie niedorozwiniętej kobiety tabloidowe media podniosły do wymiarów tragedii publicznej.
Telewidzowie stali się świadkami wielowymiarowego dramatu, którego tragiczne i nieoczekiwane rozwiązanie budzi niepokój i obawy o kondycję moralną tabloidowego pokolenia Polaków.
Normalny człowiek, któremu zdarzy się nieszczęśliwy wypadek, szuka pomocy sąsiadów, rodziców, policji. Człowiek emocjonalnie upośledzony, a takich obecna “cywilizacja tabloidowa” produkuje seryjnie, wybiera własną drogę rozwiązywania problemów i mamy liczne przykłady osobistego szaleństwa i pospolitej zbrodni. Przestępcy XXI wieku kochają telewizję, która daje im nadzieję na perwersyjny dreszczyk emocji przeżywany w czasie oglądania własnej zbrodniczej fizjonomii.
Dla polskiej opinii publicznej jest to nowe, zbiorowe doświadczenie uczestnictwa w poniżającym nas wymiarze przeżywania telewizyjnej histerii.
Setki godzin transmisji telewizyjnych wypełniających czas antenowy w godzinach najlepszej oglądalności jest mile widzianym “darem” dla właścicieli telewizji komercyjnej. Naturalny lub udawany płacz uczestników, dziesiątki godzin “mielenia ozorem” w różnych zestawach ekspertów i przygodnych obserwatorów jest łatwym tworzywem dla wypełnienia pustki intelektualnej setek godzin antenowych. Wystarczy tylko dolewać oliwy do ognia, a osobisty dramat jednej kobiety przenosi się na konflikt: cała policja państwowa kontra jeden prywatny detektyw.
Wystarczy posadzić obok siebie dwie osoby, reprezentujące dwie strony takiego konfliktu, a program telewizyjny sam się realizuje bez specjalnego wysiłku intelektualnego prowadzącego audycję.
Taki przykład samograja telewizyjnego pokazał nam Tomasz Lis we własnym telewizyjnym show. Chęć wyeksploatowania takiego chwytliwego tematu sprowadza każdy program telewizyjny do poziomu magla.
Tematy ważne dla istnienia i rozwoju realnie istniejącej Polski odkłada się do lamusa.
Wypadek lub zbrodnia stają się uniwersalnym tematem zastępczym, a przecież realnie istniejących problemów nie brakuje w roku 2012.
Kryzys w Europie dopiero nabiera tempa. Kolejne państwa stawia się pod pręgierzem wymagań, jakie dyktuje globalna plutokracja.
Dopiero co stworzony, nowy pieniądz europejski, zagrożony jest po kilku latach istnienia. Bezrobocie rośnie z miesiąca na miesiąc.
Brak pomysłów na rzeczywiste reformy sprowadza się do proponowania ustaw podnoszących podatki i wiek emerytalny, przy ciągle rosnącym bezrobociu. Politycy wprowadzają tylnymi drzwiami nowe prawa ograniczające dostęp do poznawania zdobyczy intelektualnych innych ludzi. Istniejące prawa narodowe zastępuje się umowami międzynarodowymi. “Kapłanami” wymuszającymi globalne posłuszeństwo stają się obecnie ponadnarodowe korporacje. Globalni handlarze narzucają prawa fałszywie rozumianego “wolnego rynku”, który stawia pośredników w handlu w pozycji uprzywilejowanej wobec producentów krajowych.
Wyjścia z kryzysu nie widać, a dyskusja na tematy osobiste z życia przestępców i celebrytów rozwija się w mediach, stając się jedynym tematem w coraz to nowych audycjach. Czy tak ma wyglądać prawda o nas samych, czy takimi chcą nas widzieć ci, co nami rządzą?
9 luty 2012