Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
niedziela, 24 listopada 2024 02:52
Reklama KD Market

Znachorki, szeptuchy

Jest taka kobieta we wschodniej części Polski, która leczy (wcześniej jej ojciec). Myślę, że środowisko lekarskie tego regionu, o niej dobrze wie. To już wiele lat – może 50, jak przed jej domem stoją ciągle samochody, każdego dnia, do dzisiaj. Próbowano jej zamknąć praktykę, ale nie było podstaw, nikt się nie skarżył, nikomu nie zrobiła nic złego, wręcz przeciwnie, zawsze pomogła. Nigdy nie mówi, czy masz jej zapłacić ani ile. Pamiętam jeszcze jej ojca. Pierwszy raz zobaczyłam go, gdy miałam 4 latka i złamałam rączkę.


 


Parę dotknięć, ruchów, trochę bólu i ręka nastawiona. Nastepnie gips i kontrola za 2 tygodnie. Parę lat później miałam rękę zwichniętą i skręcone kolano. Oczywiście także trafiłam do tego domu, lecz on już nie żył i ster przejęła córka. Prawie nigdy nie potrzebowała zdjęć, chyba że ktoś przywoził osobę zabraną ze szpitala, co było dość częstym przypadkiem. Nie raz, nie dwa potrzeba było złamać od nowa i nastawić jeszcze raz. Nie do uwierzenia. Prosta, zwykła kobieta, której wiedza medyczna jest równa lekarskiej.


 


Właściwie kogokolwiek zapytasz w tej części regionu, wszyscy korzystają z jej pomocy. Ludzie się do niej przyzwyczaili, także ci z okolicznych miasteczek. Dzisiaj wypadek, jutro ręka czy noga w gipsie. Za parę tygodni możesz biegać, ćwiczyć bez problemu. Oczywiście, tam gdzie potrzebna jest interwencja chirurgiczna, ona nie dotyka. W jej prostocie jest wielka inteligencja. Samorodek. Naturalny talent, bo o żadnych nadprzyrodzonych mocach nie ma mowy. Jest najnormalniejszą i najzwyklejszą kobietą pod słońcem. Co ważne, ona nie zajmuje się innymi schorzeniami, w grę wchodzą tylko złamania czy zwichnięcia.


 


Nie umniejszam roli lekarzy, mam do nich wielki szacunek, podziwiam ich. Chcę tylko powiedzieć, że są wśród nas ludzie, którzy posiadają jakiś naturalny dar. Myślę, że gdyby ta kobieta skończyła szkołę medyczną, byłaby najlepszym lekarzem świata.


 


W dzisiejszych czasach, kiedy wszystko podciągnięte jest pod gamę przepisów, na pewno wydaje się to dziwne. Ktoś powie, czemu ludzie są tak zacofani, że idą do niej, mając lekarzy pod reką? No właśnie, czemu idą? Czy dzisiaj, gdybym potrzebowała pomocy i ktoś mnie wysłał do kogoś podobnego, poszłabym? NIE. Czy poszłabym do niej, będąc tam? Tak.


 


Lecz zaufanie do pani S., a wcześniej jej ojca, budowane było od wielu lat. Wydaje się, że może przez to zaufanie środowisko lekarskie akceptuje niejako praktykę lekarską kobiety "znachorki".


 


***


 


Nie wierzę zbytnio w "szeptuchy", chociaż... raz poszłam do jednej w Chicago. Była inteligentna i długo patrzyła w karty. Nie odpowiedziała na parę moich pytań. Skupiła się natomiast na tym, że ktoś mi umrze w rodzinie w ciągu następnych 2 lat, ale nie twoje dziecko, dodała. Zdrętwiałam. Może mama, mówiła wolno, może mąż... Ale coś jej nie pasowało, wciąż się zastanawiała, jakby to było gdzieś dalej. Żyłam w napięciu, w mojej podświadomości czaił się strach. W końcu dałam sobie spokoj. Po co myśleć i myśleć, już prawie mijają 2 lata.


 


Pewnego dnia dostaję telefon, że mój 22-letni bratanek utopił się w Holandii...


 


Nigdy już nie pójdę do wróżki. Co ma być, to i będzie, jak śpiewała Zdzisława Sośnicka, tak czy owak, zdarzy się. Podły los, wielkie szczęscie. Dobre, złe, dobre, złe...


 


Marianna Dziś


[email protected]


www.mariannadzis.blogspot.com


(847) 322-4740

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama