Okiem felietonisty
Jest to tylko możliwe w polityce. Poseł Bartosz Arłukowicz głosował w zeszłym roku przeciwko projektowi ustawy, którą teraz realizuje jako minister.
Ten sam polityk był “przeciw”, a teraz jest nawet “za” tą ustawą. Nowa ustawa refundująca opłaty za lekarstwa, wymienione na zmienionej liście lekarstw podlegających refundacji, stworzyła ostre napięcia w “trójkącie bermudzkim” — rząd, lekarze, apteki.
Ofiarami tego konfliktu są chorzy pacjenci, którzy wołają SOS, oczekując pomocy na tym “przebudzonym” bagiennym “trójkącie”. Podobno celem ustawy było zmniejszenie wydatków Narodowego Funduszu Zdrowia na refundację lekarstw. Próba poskromienia wilczego apetytu wytwórców leków musiała skończyć się awanturą. W Polsce po dawnych państwowych wytwórcach leków pozostał tylko ślad w pamięci przemijającego pokolenia. Ogromna ilość leków obecnych na polskim rynku to leki wytwarzane za granicą lub w fabrykach pozostających w Polsce, ale będących własnością obcego kapitału.
We wszystkich krajach wydatki na leki rosną. Ten gigantycznie bogaty przemysł korumpuje urzędników i lekarzy, co pozostaje “tajemnicą poliszynela”. Ten rozrastający się dział gospodarki złożony z “trzygłowej hydry”, ubezpieczenia — lekarze — producenci lekarstw, ma wielkie wpływy i ogromny udział w wydatkach obywateli cywilizowanych krajów.
W krajach tak zwanego wolnego rynku “współpraca” właścicieli firm ubezpieczeniowych, szpitali i przemysłu farmaceutycznego winduje ceny usług i lekarstw do absurdalnego poziomu, a pacjenci zapłacą każdą sumę na lekarstwa przedłużające życie. Cel, ratowanie życia, pozostaje zbożny, ale metody wymuszania coraz większych zysków są gangsterskie, chociaż robione w lateksowych rękawiczkach uczonych ratujących nam życie.
Lekarze polscy umywają ręce, wydając pacjentom recepty z pieczątką “refundacja do decyzji NFZ”, co sprawia, że pacjenci płacą za nie drożej niż w zeszłym roku. Ta pieczątka jest formą protestu lekarzy. Lekarze /NRL/ protestują, pragnąc zmienić zapis umożliwiający nakładanie na nich kary za źle wypisaną receptę. Według niektórych prawników, to strona tego konfliktu, czyli NRL, nie rozumie przepisów zawartych w ustawie. O tej ustawie wszystkie zainteresowane strony wiedziały od dawna. Ale co ma zrobić chory, którego nie stać na zapłacenie pełnej sumy za lekarstwo będące przedmiotem sporu urzędniczego?
Za kształt ustawy odpowiedzialna jest pani Ewa Kopacz, która jest obecnym marszałkiem Sejmu RP z woli koalicji rządzącej PO-PSL.
Tak to się robi politykę. Po roszadach personalnych nie ma nawet kogo odwołać z zajmowanych stanowisk. Obecny minister Bartosz Arłukowicz “niewinny”, bo nawet głosował przeciwko ustawie, będąc członkiem innego ugrupowania, a pani Kopacz jest już także “niewinna”, mając inne problemy na głowie.
Ciekawą propozycję złożył prof. Gomuła wypowiadając się na temat ustawy w radio TOK FM. Profesor proponuje, by na każdej recepcie umieszczać, tzw. kod ICD-10, PESEL i nazwę leku, a system komputerowy rozróżniałby pacjentów na podstawie recepty i ZUS-owskich danych. Niby nic nowego. Wystarczy brać przykład z krajów racjonalnie zarządzanych. Kiedy realizujemy recepty w krajach technicznie cywilizowanych, to system komputerowy weryfikuje nasze ubezpieczenie, czyli opłatę za lekarstwo.
Czy rozpolitykowane głowy w Polsce są aż tak przejęte rolą “pawia narodów”, że w czasach internetowych lekarze muszą posługiwać się pieczątką jako obuchem protestu? Ofiarami bałaganu są tylko pacjenci.
Obecnie na świecie są o wiele dowcipniejsze formy “pomocy” w rozwiązywaniu problemów egzystencjalnych. Po raz kolejny dostałem list z Cremation Information Center, skąd przychodzi propozycja: Pre-Paid Cremation. Details inside.
Wśród zalet takiej formy rozstania się z tym pięknym światem przedstawione są tam bardzo poważne argumenty: “It is much less expensive. It has less impact on the environment”.
To jest “dobry”, następny krok, po źle przeprowadzonej ustawie refundacyjnej w Polsce. Oszczędzanie na krematorium jest programem racjonalnego oszczędzania. Aż się chce żyć, mając taką przedpłatę.
Czy tę propozycję można przesłać także lokalnym politykom?
5 stycznia 2012