Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
sobota, 23 listopada 2024 23:36
Reklama KD Market

Nadzieja


Pamiętam tę noc z 12 na 13 grudnia 30 lat temu, kiedy był ogłoszony stan wojenny w Polsce. Mieszkałam wtedy w dużym poniemieckim mieszkaniu we Wrocławiu przy ulicy Rejtana należącym do Teatru Muzycznego. Wszyscy tam zamieszkujący mieli swoje pokoje, ale kuchnia była wspólna, przez co spotykaliśmy się przy robieniu śniadania czy kolacji. Pamiętam, wróciłam z przedstawienia jak zwykle późno, chyba około 24. Ledwo położyłam się spać usłyszałam pukanie do drzwi – to Bronia, przyszła powiadomić, że jest wojna. Wszyscy zaraz zbiegli się do kuchni – jaka wojna, co za wojna? Artyści inaczej reagują na takie wydarzenia. Tu jeszcze w uszach brzmią nuty z ostatniej operetki, a tu ktoś mówi o wojnie... Zaraz ktoś przyniósł jakiś alkohol, ktoś zrobił kanapki. Ja w szlafroku, jak wszyscy, usiadłam przy stole, inni zaczęli palić. Kieliszki poszły w ruch. Przez jakieś 3 godziny gadaliśmy co będzie. To nie tak jak teraz, że zapewne każdy usiadłby przed komputerem i szukał wiadomości.


 


Pamiętam poranek niedzielny, mroźny i zimny. Nie wiedzieliśmy czy spektakl się odbędzie. W niedzielę zawsze przedstawienie było o 3 po południu. Na wszelki wypadek ubrałam futerko i poszłam do teatru. Zawsze wchodziliśmy od tyłu, aby było bliżej do garderoby. Tym razem nie udało się wejść ponieważ przed drzwiami stał ktoś z dyrekcji i informował, że teatr jest zamknięty z powodu wprowadzenia stanu wojennego. Jakaś dziwna atmosfera zapanowała wówczas. Na ulicach zrobiło się szaro, a w naszych młodych sercach dziwnie smutno.


 


Janusz Telejko, mój aktualny rozmówca w radiu, wicedyrektor Katolickiego Radia "Rodzina" we Wrocławiu, wtedy aktor, (później reżyser), zaczął pisać scenariusze koncertów religijnych, które zaczęliśmy prezentować w kościołach. Tak więc powstała grupa: Janina C, Irek S, Janusz T, Stasiu S (akompaniator) i ja. Nieraz po przedstawieniu w niedzielę, z teatralnym makijażem na twarzy, zakładałam srebrną suknię i pędziłam do samochodu, którym wszyscy razem jechaliśmy na koncert. W kościołach ludzie już czekali, kończyła się wieczorna msza. W blasku świateł wychodziliśmy przed zgromadzonych, stając przed ołtarzem. Gdy śpiewałam "panie serce nam daj mężne w walce ze złem", cały kościół bił brawo (wtedy wszystko miało symboliczne znaczenie).


 


W czasie stanu wojennego z różnymi programami wystąpiliśmy w ponad 40 kościołach Wrocławia i województwa. Do sukien i garniturów przypinano nam wizerunek Wałęsy. Nie można było mówić otwarcie o tym, że mamy dość "takiej" władzy, więc poprzez religjine teksty i myśli dawaliśmy do zrozumienia, że jesteśmy solidarni, że mówimy – nie! Oczywiście wiedzieliśmy, że na każdym z tych koncertów był ktoś z SB, księża informowali nas o tym. Co prawda inteligentna reżyseria Janusza Telejko nie dawała podstaw do zatrzymania kogokolwiek z nas, lecz zaczęło się robić niebezpiecznie. Musieliśmy zawiesić naszą działalność na jakiś czas.


 


Tymczasem teraz, 30 lat po stanie wojennym, kiedy wszyscy upadliśmy, by potem powstać i mieć nadzieję, że coś się zmieni, że ta walka nie jest daremna, policjanci w Waszawie odnotowują coraz więcej samobójczych śmierci. Psycholodzy twierdzą, że jedną z przyczyn może być pogarszająca się sytuacja w kraju, za którą idą masowe zwolnienia z pracy. Człowiek pozbawiony pracy z dnia na dzień popada w depresję. Jeżeli w porę nie znajduje pomocy dochodzi do dramatu. Na przestrzeni roku 2011 w Warszawie samobójstwo popełniło ponad 130 osób! Z policyjnych analiz wynika, że 80% samobójców to mężczyźni. Większosć w sile wieku, 50 – 60 lat, pisze ”Życie Waszawy”.


 


30 lat po stanie wojennym dawni działacze Solidarnosci są skłóceni, Polska coraz mniej jest Polską, a Naród coraz bardziej pogrążony?


 


A oto już święta Bożego Narodzenia i opłatek...


 


Janusz Kopeć w swojej pieśni "W Betlejem" pisze:


 


"nowe królestwo nowy czas i młody król odmieni świat



dary już niosą bo on king



z dalekich stron juz dziś....."



Wesołych świąt Bożego Narodzenia, wiary co góry przenosi i nadziei, która nigdy nie gaśnie – życzę Panstwu z całego serca.


 


Marianna Dziś,


mariannadzis@att. net


mariannadzis. blogspot. com


(847) 322-4740


Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama