Były członek Ku Klux Klanu, Edgar Ray Killen, osadzony w więzieniu za zabicie w 1964 roku trzech działaczy praw obywatelskich, w listach do innego więźnia przyznał się do tego czynu. Adwokat klansmana nie wierzy w autentyczność listów.
Obecnie 86-letni Killen przyznał się do roli, jaką odegrał w wydarzeniach, na podstawie których w 1988 roku nakręcono film pt. "Mississippi Burning". Był gotów wyznać prawdę przed władzami, w zamian za zgodę na wypuszczenie z więzienia i umieszczenia go w areszcie domowym.
Eksperci ustalili, że listy zostały napisane ręką Killena, skazanego dopiero w 2005 roku na 60 lat więzienia za śmierć Jamesa Chaney, Andrew Goodmana i Michaela Schwernera.
Wszyscy trzej zginęli w miasteczku Filadelfia 21 czerwca 1964 roku, gdy ochotniczo rejestrowali czarnych mieszkańców Mississippi do głosowania. Wieczorem udali się sprawdzić przyczyny pożaru w kościele dla Murzynów. Tam aresztowano ich przedstawiając fałszywe zarzuty. Po wyjściu z aresztu zostali porwani przez członków KKK i pobici na śmierć. Ich zwłoki znaleziono na początku sierpnia poza granicami miasteczka.
"Przyznam się do udziału w morderstwie z 1964 roku, gotów jestem odwołać wszystkie sprawy apelacyjne i przyznam się do udziału w 32 innych niewyjaśnionych do dziś zbrodniach", pisał Killen w jednym z listów do Jamesa Sterna, który przedstawił je stanowemu prokuratorowi generalnemu. Miał nadzieję, że w ten sposób uda mu się wyjść z więzienia i spędzić resztę życia we własnym domu.
(HP – eg)