Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
sobota, 23 listopada 2024 22:07
Reklama KD Market

Poprawiacze samopoczucia


Okiem felietonisty



Podróże kształcą? Na granicy Polski z Niemcami nie ma już szlabanów i barier, ale jest bazar. Wśród proponowanych usług jest możliwość elektronicznego cofnięcia liczników używanych samochów, które Polacy kupują w Niemczech lub w innych krajach UE. Oferta jest aktualna przez 24 godziny na dobę i służy “poprawianiu samopoczucia” nowych właścicieli samochodów. Cofasz licznik o kilkadziesiąt tysięcy kilometrów i wracasz do domu z poczuciem biznesowego sukcesu.


 


To jest jeden z przykładów pokazujących kierunek zmian zachodzących w Polsce we wszystkich wymiarach, od zmian politycznych, na obyczajowych kończąc. Świat się szybko zmienia, ale obyczaje polityczne w Polsce mają stary PRL-owski fundament. Przez te dwadzieścia lat my się zmieniliśmy fizycznie tak bardzo, że trudno poznać dawnych znajomych, ale obyczaje polityków i urzędników administracji nie ulegają tak szybkim zmianom, jakbyśmy sobie tego życzyli.


 


Młodzi Polacy nie przejmują się zachodzącymi w świecie zmianami. Im się wydaje, że chwila jest wiecznością. Młodość bywa chmurna i durna, ale także bywa płaska i nijaka. Problemy na miarę pokolenia Kolumbów ominęły obecne pokolenie Polaków. Młodzi ludzie nie tworzą już rozpoznawalnej zbiorowości organizacyjnej i pokoleniowej. Może z wyjątkiem grup kibiców, które media nazywają kibolami.


 


Młodzi Polacy walczą samotnie o przetrwanie lub emigrują do sąsiednich krajów Unii Europejskiej. Polska młodzież przestała już wierzyć politykom, którzy robiąc karierę zapomnieli skąd wyszli, i nie wiedzą, dokąd idą. Ten brak pomysłu na nową Polskę media wypełniają personalnymi skandalami celebrytów partyjnych. Polska polityka weszła w atmosferę przypominającą “panowanie” późnego Gomułki. Subtelna różnica, między dawnymi a obecnymi obyczajami, polega na równoległym istnieniu dwóch pierwszych sekretarzy, czyli obecnie panującego premiera i jego matrixa z partii opozycyjnej.


 


Pierwszy świetnie się czuje w roli zwycięzcy, a drugi przystosował się znakomicie do roli przegrywającego rywalizację.


 


Polacy pamiętający PRL doskonale zdają sobie sprawę z zaduchu politycznego, jaki panuje na dworach zbyt długo panujących dygnitarzy. Młodzi politycy z partii opozycyjnej próbują przeformatować własną partię, ale spotykają się ze zdecydowanym sprzeciwem” biura politycznego” tej partii. To jest kopia, wręcz “powtórka z rozrywki”, którą pamiętamy z czasów PRL.


 


Podobnie jak to bywało w dawnych czasach, młodym politykom PiS zaproponowano upokarzającą procedurę wycofania się z zamiarów uzdrowienia atmosfery politycznej wewnątrz własnej partii i złożenie samokrytyki. Jak to się ma do obyczajów panujących w państwach praktykujących demokrację? Ile razy można przegrywać rywalizację wyborczą w czasach pełzającego kryzysu ekonomicznego i nie zmieniać stylu prowadzenia polityki? Ile razy można wybory przegrywać, aby wreszcie poznać przyczynę własnej klęski wyborczej?


 


Jeżeli po raz szósty przegrywa się walkę o władzę, to jest co najmniej sześć powodów, by poznać własne błędy i wyciągnąć z nich wnioski personalne.


 


Polskie media podgrzewają sztucznie atmosferę i tworzą tabloidowy skandal polityczny wewnątrz PiS. Być może temat ten byłby kontynuowany do Świąt, gdyby nie sensacyjne lądowanie w Warszawie pasażerskiego Boeinga 767 na własnym brzuchu. Wypadek ten miał miejsce we wtorek. Samolot miał imię “Poznań”. Dwa dni wcześniej, w niedzielę, tym “Poznaniem” przyleciałem do Chicago. Dowodził nim inny kapitan, a olbrzymi Boeing wylądował w Chicago bardzo zgrabnie.


 


Relację ze szczęśliwego lądowania w Warszawie śledziłem w czasie rzeczywistym, słuchając polonijnego radia 1030. Przez cały czas lądowania siedziałem wraz z pasażerami w tej samej wirtualnej przestrzeni. Emocje były ogromne. Zakończenie szczęśliwe.


 


Nie zawsze tak szczęśliwie się to kończy. Nie możemy jednak cofnąć licznika naszego życia, jak to robią nasi rodacy cofając liczniki samochodów kupowanych za granicą. Spróbujmy liczniki przesunąć do przodu i wyobrazić sobie, jak będzie wyglądał ten nasz świat za lat kilka. Ten rodzaj wyobraźni powinien być na wyposażeniu intelektualnym każdego polskiego polityka. Mam jednak uzasadnione obawy, że deficyt tego rodzaju wyobraźni jest wśród polskich polityków powszechny.


 


3 listopada 2011


www.wojciechborkowski.com

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama