Trochę za dużo krzyku z obydwu stron.
Oczywiście źle się dzieje, że ruchy gejowskie i lesbijskie tak się umacniają, że wrzeszczą wręcz i chcą nam wmówić, że to co nienormalne jest normalne, że to co nienaturalne jest naturalne...
Bo przecież nikt mi nie powie, że seks mężczyzny z mężczyzną jest normalny. Nie jest normalny, choćby nawet ze względów fizjologicznych. Wystarczy przejrzeć książki medyczne i zobaczyć, co się dzieje z gejami po latach regularnego współżycia.
Patrząc zaś z drugiej strony, to wśród związków heteroseksualnych też są różne "wypaczenia". Nie ma tak, że wszyscy się tak pięknie po bożemu kochają.
Natomiast jeżeli spojrzy się na to wszystko od strony miłości, to wszystkie dyskusje znikają. Co komu do domu, jak dom nie jego...
W swoim artystycznym życiu w Polsce wielokrotnie pracowałam z gejami. Oni nie działają gorsząco. Owszem szeptało się, że ten i ten jest pedał, ale w pracy byli super. Mój kolega Wiesiu zawsze mówił do mnie: "Marianka, ja zawsze byłem dziewczynką". Profesor od dykcji i interpretacji, którego bardzo szanuję do dziś, był gejem, ale nigdy się nie afiszował, a znany dyrektor teatru we Wrocławiu, gdy reżyserował japońską sztukę i nie podobało mu się, jak mężczyźni chodzą po scenie, mówił: "jak patrzę na was to niedługo chyba się na kozy przerzucę". Pomimo to wszyscy go kochali za jego naturalność i poczucie humoru.
Co do adoptowania dzieci...? W Ameryce znam dwa związki lesbijskie, które mają dzieci. W jednym przypadku matka urodziła metodą in vitro, w drugim nastąpiła adopcja z Gwatemalii (teraz podobno wstrzymana przy braku ojca). W pierwszym przypadku obydwie matki (mami i mama) są pedagogami, w drugim jedna jest profesorem na uniwersytecie, a druga adwokatem. Już dawno nie widziałam, aby ktoś się tak pięknie opiekował dzieckiem. Tak jak te przypadki może i są do zaakceptowania, tak jakoś nie mogę sobie wyobrazić, aby dwóch facetów adoptowało dziecko. Chociaż znając Amerykanów wiem, że oni tak potrafią dziecku wytłumaczyć, że zapewne dziecko zaakceptuje taki stan bez większego problemu. Gorzej ze szkołą i opinią publiczną. To naprawdę trudno przełknąć i zrozumieć lecz gdy się widzi biedne dzieci, często molestowane przez "normalnych" ojców, trudno nie powiedzieć, że tak naprawdę najważniejsza jest miłość.
Gdybym miała syna, a on byłby gejem, oczywiście robiłabym wszystko, aby był szczęśliwy. Tak zapewne zrobiłaby każda matka. Przecież to nie wina człowieka, że się urodził gejem. To taki błąd w sztuce.
A swoją drogą współczesne badania dowodzą, że nikt w 100% nie jest w jedna stronę.
Świat idzie do przodu i ludzkość też. Jaki będzie za 100 lat?
Nie bądźmy zbyt dramatyczni – nie będzie tak źle.
Marianna Dziś,
mariannadzis.blogspot.com
(847) 322-4740