Reklama
Koniec wakacyjnej historii aligatora
Wraz z końcem wakacji, kończy się także wakacyjny temat aligatora w rzece Chicago. Mieszkańcy Wietrznego Miasta mają prawo czuć się rozczarowani, że tak krótko trwała ta mrożąca krew w żyłach historia.We wtorek rano schwytano aligatora. Potwierdzili to przedstawiciele organizacji ds. kontroli i opieki nad zwierzętami. Obława trwała od niedzieli, aż wreszcie wytrwałemu i doświadczonemu wolontariuszowi udało się ująć niebezpiecznego gada.Wygrzewające się na słońcu zwierzę zauważyła ekipa lokalnej telewizji WGN około 11:30 przed południem...
- 08/24/2010 08:57 PM
Wraz z końcem wakacji, kończy się także wakacyjny temat aligatora w rzece Chicago. Mieszkańcy Wietrznego Miasta mają prawo czuć się rozczarowani, że tak krótko trwała ta mrożąca krew w żyłach historia. We wtorek rano schwytano aligatora. Potwierdzili to przedstawiciele organizacji ds. kontroli i opieki nad zwierzętami. Obława trwała od niedzieli, aż wreszcie wytrwałemu i doświadczonemu wolontariuszowi udało się ująć niebezpiecznego gada.
"Mały aligator wyłowiony z rzeki Chicago"
JM (Chicago Breaking News)
Copyright ©2010 4NEWSMEDIA. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Wygrzewające się na słońcu zwierzę zauważyła ekipa lokalnej telewizji WGN około 11:30 przed południem (cóż za zbieg okoliczności, że kamery były na miejscu). Dziennikarze dali natychmiast znać pogromcy aligatorów, Bobowi, który pływał niedaleko w swoim kajaku (cóż za kolejny zbieg okoliczności). Bob podpłynął na miejsce, zarzucił sieć i jednym ruchem złapał aligatora, którego następnie umieścił w worku (cóż za przezorność).
Pogromca już wcześniej zastawiał na zwierzę kilka pułapek zaopatrując je w kurze udka, jednak gad widocznie nie lubił kurczaka. Bob narzekał też, że zainteresowanie ze strony mediów i nagonka na zwierzę spowodowały, że postanowiło ono znaleźć sobie spokojniejsze miejsce w dole rzeki.
Bob odmawia podania swojego nazwiska, ponieważ, jak mówi, jest tylko wolontariuszem i nie chce sławy. To już drugi raz w tym miesiącu wyławia z rzeki aligatora, który prawdopodobnie wcześniej był zwierzęciem domowym. Jak mówi funkcjonariusz z opieki nad zwierzętami, ludzie często pozbywają się takich okazów, kiedy te zaczynają osiągać rozmiary nie mogące pomieścić się w wannie.
Egzotyczne zwierzęta, po schwytaniu, zwykle znajdują się pod obserwacją, nawet do trzech miesięcy. Po tym czasie przekazuje się je do ogrodów zoologicznych, albo wypuszcza w przyjazne im środowisko naturalne.
Zobacz także:
Reklama