Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 26 września 2024 16:41
Reklama KD Market

Ołowiana rzeczywistość


Ameryka od środka



Wszyscy doskonale wiedzą o tym, że organizacja National Rifle Association posiada w Waszyngtonie znaczne wpływy i często skutecznie blokuje inicjatywy na rzecz ograniczania dostępu Amerykanów do broni palnej. Niemal zawsze odwołuje się przy tym do drugiej poprawki konstytucyjnej, zatwierdzonej w 1791 roku. I choć interpretacja tej poprawki jest kwestią przeróżnych sporów, zwykle zwycięża pogląd, że jakiekolwiek ograniczenia możliwości kupowania i posiadania broni to zamach na Konstytucję.


 


Niestety od czasu do czasu NRA w swym kompletnym nieprzejednaniu brnie w nonsensy. Tylko tak można nazwać akcję tej organizacji przeciw propozycjom agencji EPA, by wyeliminować ołów w pociskach stosowanych przez myśliwych. Intencją eliminacji ołowiu jest oczywiście ochrona ludzkiego zdrowia, gdyż dawno już potwierdzono, iż ludzie spożywający zwierzynę zabitą ołowianą kulą lub śrutem wykazują podwyższoną obecność tego niebezpiecznego pierwiastka we krwi.


 


Działacze NRA jak zwykle argumentują, że zakaz stosowania ołowiu przy produkcji amunicji dla myśliwych to podstępny początek jakichś dalszych ograniczeń. Jest to jednak argumentacja bzdurna. Wszak eliminacja ołowiu nie ma nic wspólnego z samą bronią palną, ani też nie oznacza żadnych zmian dla sposobu licencjonowania broni myśliwskiej. Twierdzenie, że zakaz stosowania ołowianego śrutu to w jakiś sposób naruszenie drugiej poprawki do konstytucji, jest nie tylko śmieszne, ale również żenująco głupie.


 


Sprzeciw NRA mógłby być w miarę zrozumiały, gdyby amunicji ołowianej nie można było skutecznie zastąpić czymś innym. Nie jest to jednak prawda. W wielu częściach USA sami myśliwi rezygnują z ołowianej amunicji i kupują śrut z bizmutu oraz naboje miedziane. W niektórych stanach istnieją też programy zachęcające do rezygnacji z ołowiu na rzecz metali mniej toksycznych. Trudno zatem zrozumieć, o co chodzi w tym przypadku działaczom NRA, którzy usiłują wszcząć dyskusję na ten temat na forum Senatu.


 


Być może dojdzie zatem w Kongresie do dyskusji, której w ogóle nie powinno być. EPA ma prawo do wydania zakazu stosowania ołowiu w broni myśliwskiej i nie musi pytać Kongresu o zgodę. Intencją NRA jest przeforsowanie anachronicznej, bezsensownej ustawy, która prawo to odebrałaby. Wydawać by się mogło, że ustawodawcy mają znacznie ważniejsze problemy, z którymi będą sobie musieli poradzić. Spory o ołów w dzikich kaczkach raczej na pewno do kategorii paląco pilnych spraw nie należą.


 


Postawa NRA jest w tym przypadku szczególnie dziwna. Stany Zjednoczone skutecznie wyeliminowały ołów niemal z wszystkich produktów dostępnych na rynku, na czele z farbami. Ba, niektóre starsze wiekiem budynki, szczególnie szkoły, są czasami całkowicie remontowane tylko po to, by z nich usunąć zarówno ołów jak i azbest. Często też krytykujemy Chiny za produkowanie przeróżnych artykułów nafaszerowanych tym szkodliwym dla zdrowia metalem. Lecz gdy przychodzi do prostej i nikomu nie wadzącej eliminacji ołowianej amunicji, nagle słyszymy brednie o ataku na Konstytucję, spisku przeciw myśliwym, itd.


 


A wszystko to staje się coraz ważniejsze dlatego, że w USA rośnie ostatnio popyt na dziczyznę – coraz więcej restauracji oferuje potrawy z sarniny, dzika, bizona, itd. Dobrze by było mieć pewność, że wraz z tymi daniami nie wchłaniamy jednocześnie trucizny.



Andrzej Heyduk



Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama