Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
sobota, 23 listopada 2024 15:50
Reklama KD Market

Kontrast



Ameryka od środka



 


W obliczu tragedii, do jakiej doszło w Tucson w stanie Arizona, różni ludzie zaczęli niemal natychmiast wygłaszać komentarze na temat domniemanych związków między poczynaniami młodego szaleńca, który zastrzelił 6 osób, a narastającą temperaturą politycznej retoryki w USA. I choć niektóre z tych komentarzy były ekstremalne i nieuzasadnione, faktem jest to, iż współczesna Ameryka zdaje się nie znosić racjonalnej dyskusji o trudnych problemach stojących przed krajem. Nic zatem dziwnego, że w kontekście strzelaniny w Arizonie wyciągnięto z lamusa liczne przypadki nieodpowiedzialnych zachowań polityków. Przypomniano między innymi o sławetnej już dziś mapie Sary Palin, na której niektóre okręgi wyborcze zaznaczone były celownikiem snajperskiej lunety.


 


Trzeba jasno powiedzieć, że Palin nie ponosi i nie może ponosić żadnej kryminalnej odpowiedzialności za wypadki w Tucson. Zapewne nie ponosi również odpowiedzialności moralnej, szczególnie że zamachowiec – Jared Lee Loughner – zdradzał objawy poważnych zaburzeń psychicznych, mających tylko niewiele wspólnego z polityką. Jednak tragedie o wymiarze ogólnonarodowym są zwykle bardzo dobrym testem dla wszystkich tych, którym marzą się role przywódcze. Sarah Palin testu tego nie zdała, natomiast prezydent Obama spisał się bardzo dobrze.


 


Obama pojechał do Tucson, gdzie wygłosił dobre, emocjonalne i całkowicie apolityczne przemówienie, solidaryzując się przede wszystkim z rodzinami poległych i rannych oraz nawołując Amerykanów do przestrzegania podstawowych zasad kurtuazji i odpowiedzialności we wszystkich publicznych dyskusjach. Jego wystąpienie zostało równie wysoko ocenione zarówno przez sprzymierzeńców, jak i przeciwników.


 


Dla kontrastu, w tym samym dniu Sarah Palin rozpowszechniła 8-minutowe nagranie wideo, w którym narzeka na wysuwaną pod jej adresem krytykę i odwołuje się do Boga, Reagana i ojczyzny i poucza nas wszystkich, na czym polega prawdziwa demokracja. Niestety wystąpienie to było momentami mało spójne, by nie powiedzieć bełkotliwe. Jego zasadniczym wątkiem było to co zwykle – osoba samej Palin i jej wielka krzywda wyrządzana przez media. W sumie zatem Palin gadała przez wszystkie te minuty niemal wyłącznie o sobie, mimo że powodem do tej prezentacji była żałoba sześciu rodzin.


 


Ale nie tylko dlatego Sarah Palin oblała egzamin polityczny sporządzony dla niej przez strzały w Tucson. Była gubernator Alaski uciekała się do argumentacji, która była chybiona i sprzeczna. Nalegała na przykład na to, że w USA obowiązuje zasada, iż wina za czyn kryminalny przypisywana jest zawsze i wyłącznie bezpośredniemu sprawcy, a nie – w jakimś ogólniejszym, zbiorowym sensie – innym ludziom, mającym wpływ na przestępcę. Jest to prawda, tyle że w tym przypadku nie ma ona absolutnie żadnego znaczenia, gdyż nikt nie obarcza Palin odpowiedzialnością kryminalną za to, co zrobił Loughner.


 


Ponadto Palin przeczy sama sobie. Jeszcze nie tak dawno temu gardłowała głośno i natarczywie o tym, że nie należy pozwolić na zbudowanie islamskiego ośrodka kultury w odległości ponad kilometra od tzw. “Ground Zero” w Nowym Jorku. Sugerowała w ten sposób, że winę za wydarzenia w dniu 9 września 2001 roku ponoszą wszyscy muzułmanie, nawet ci, którzy są umiarkowani i nigdy nie popełnili żadnego przestępstwa. Dlaczego zatem można zbiorowo obwiniać muzułmanów, ale tylko indywidualnie zabójcę z Tucson?


 


Najbardziej jednak smuci to, że w kontekście tej tragedii Palin nie zdobyła się na proste, krótkie wystąpienie, w którym wyraziłaby skruchę z powodu zbyt natarczywych i niebezpiecznych słów, gestów i symboli używanych przez nią w przeszłości. Mogłaby następnie, podobnie jak Obama, zachęcić siebie i wszystkich innych do prowadzenia bardziej racjonalnych sporów w przyszłości. Tak zwykle robią prawdziwi przywódcy – przyznają się do błędów i wyciągają z nich jakieś istotne wnioski. Palin zawsze wyciąga jednak ten sam wniosek – że wszyscy się sprzymierzyli przeciw niej.


 


Moim czysto prywatnym zdaniem, jeśli Sarah Palin miała kiedyś jakiekolwiek szanse na przeprowadzkę do Białego Domu, szanse te sama raz na zawsze pogrzebała, o czym zresztą po cichu mówią również wpływowi przywódcy republikańscy.


 


Andrzej Heyduk

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama