I znów "Wieczór z poezją" przybliżył nam człowieka. Kobietę. Poetkę.
Wieczór z poezją Haliny Poświatowskiej sprawił, że słuchacze – i ci, którzy dobrze znali jej twórczość, i ci nieliczni, którzy przyszli po prostu z ciekawości – opuścili Art Gallery Kafe zaznajomieni nie tylko z pięknymi, przejmującymi wierszami poetki, ale z jej krótkim, trudnym, dramatycznym życiem, przepełnionym ogromną potrzebą miłości i świadomością nieuchronnego zbliżania się śmierci.
Z kameralnej sceny AGK płynęły słowa przeplatane z muzyką. Słowa przekazywały trzy aktorki: Julitta Mroczkowska, Alicja Szymankiewicz i Elżbieta Kochanowska-Michalik – jak zawsze również autorka scenariusza i przewodniczka po biografii bohaterki wieczoru.
Wszystkie trzy dostarczyły słuchaczom wzruszeń, których niektórzy nie starali się ukrywać – łzy w ich oczach były świadectwem autentycznych przeżyć.
Zasługą Elżbiety Kochanowskiej było pokazanie skomplikowanej natury przeżyć poetki, w dużej mierze uwarunkowanej jej nieuleczalną chorobą serca. Należy jej się też uznanie za podkreślenie roli wiodącego lekarza, medycznego opiekuna i przyjaciela Poświatowskiej, prof. Juliana Aleksandrowicza.
Oddzielnym zadaniem dla Elżbiety było z pewnością przedstawienie słuchaczom ukochanego męża poetki – studenta łódzkiej szkoły filmowej, też nieuleczalnie chorego na serce i wcześnie zmarłego. Dla publiczności wieczoru był to Adek Poświatowski. To dobrze, że nie padło ze sceny jakże niemiło brzmiące jego imię – Adolf.
Stronę muzyczną spektaklu objął – po raz pierwszy w tym cyklu – znany nam już z innych imprez znakomity Andrzej Balawender, grający na elektrycznych skrzypcach, instrumencie o niezwykłym zakresie brzmień. Jego gra nie była wyłącznie muzyczną ilustracją poezji; był to koncert o poezji. A kiedy zagrał "Arię na strunie G" Bacha, nawet Poświatowska na tę chwilę ustąpiła muzyce.
Był to piękny i wartościowy program. Szkoda (mogę to powtarzać nawet do znudzenia), że na "Wieczorach z poezją" nie widać tutejszych poetów, polonijnych nauczycieli i młodzieży – chodzącej do amerykańskich szkół i coraz bardziej tracącej kontakt z polską kulturą. Chciałoby się tam widzieć – obok rodziców – nastolatków, którym poznanie twórczości polskich poetów na tle ich ciekawie podanych biografii pomogłoby docenić tę kulturę, poszerzyć horyzonty i wysubtelnić gusty literackie.
Krystyna Cygielska