Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
sobota, 23 listopada 2024 10:55
Reklama KD Market

Remis ze wskazaniem na PO


Okiem felietonisty





Po wyborach mamy więcej pytań niż odpowiedzi. Czy kampania wyborcza podzieliła terytorialnie Polskę na Polskę A i Polskę B? Czy też podziały przebiegają według innych linii? Czy prezydent Komorowski będzie prezydentem wszystkich Polaków, czy tylko tych, co pracowali na jego zwycięstwo wyborcze? Czy jest to symboliczny koniec polskiej transformacji ustrojowej, którą ostatecznie zawłaszczyli rzecznicy dominacji obcego kapitału, czy Polska solidarna jeszcze odżyje?


 


Są to pytania, jakie przewijają się przez polskie media po tej najdziwniejszej w historii kampanii prezydenckiej. Zadziwiający brak równowagi propagandowej między obu kandydatami, którzy znaleźli się w 2 turze wyborów, nie dał równych szans obu kandydatom. Kandydata Platformy popierały komercyjne giganty, a po stronie kandydata PiS znalazły się nieliczne media środowiskowe oraz kilku dziennikarzy z “Rzeczpospolitej” i publicznej TVP. Media komercyjne prowadziły kampanię oszczerstw, posługując się kalką stworzoną na użytek propagandy, w której utrwalono obraz kandydata PiS jako cynicznego dyktatora dążącego do władzy, a kandydata Platformy przedstawiano jako dobrotliwego hrabiego, którego ród sięga XIV wieku.


 


Fachowcy od “politycznego makijażu” przedstawili niezdecydowanemu wyborcy potomka średniowiecznego rodu, o koneksjach europejskich. W tej dynastycznej zadymie brały nawet udział media lewicowe, które były o krok od wmówienia nam, że nasze “drzewko” genealogiczne sięga korzeniami co najwyżej kołchozowego PRL-u. Na czas wyborów zapomniano o słynnych “arystokratach” Platformy, o bohaterach współczesności, czyli o Miro, Rysiu i Zbysiu. O nich nie wspominano w czasie trwania wyścigu wyborczego. Nad wyborami ciążyła katastrofa smoleńska, którą wykorzystywano przez obie strony w sposób niegodny pamięci ofiar tego wypadku.


 


Sprawy ekonomiczne, tak ważne dla każdego obywatela, sprowadzono do złożenia kilku obietnic podwyżek płac, co zupełnie nie leży w mocy prezydenta RP, ale  zostało nagłośnione przez media. Opinii obu kandydatów o przyjęciu euro, czyli odejściu od złotówki która jest ostatnim polskim akcentem w ekonomii kierowanej przez obce banki, nie nagłaśniano w czasie tej kampanii. Zauważono tylko różnicę  czasową w kapitulacji przed euro, jaką zakładają obaj kandydaci.


 


Kampania prezydencka została sprowadzona przez media w świat kiczu emocjonalnego Mniszkówny. Głosy wyborców policzyły jednak bezduszne komputery i okazało się, że wygrał kandydat Platformy pan Bronisław Komorowski. Europejscy globaliści odetchnęli z ulgą. Czy do takiej samej satysfakcji mają prawo obywatele Rzeczypospolitej dowiemy się za parę lat.


 


Jak podała Gazeta.pl, w imieniu NSZZ “Solidarność” gratulacje Bronisławowi Komorowskiemu złożył przewodniczący Solidarności, Janusz Śniadek. W liście gratulacyjnym do prezydenta-elekta RP przewodniczący “S” przypomniał o zagrożeniu ubóstwem, o dramatycznie niskim poziomie zabezpieczenia socjalnego tych, którzy znaleźli się bez pracy. “Dlatego tak ważne jest, aby prezydent reprezentował  nie tylko formalnie całe społeczeństwo – tych, którym się powiodło, ale i tych, którzy są w potrzebie” – napisał  przewodniczący “S”.


 


Prezydent-elekt dzieląc się z mediami własnymi rozterkami duchowymi wyznał: “Zostawię chyba całe serce w moim środowisku politycznym”.


 


Miejmy nadzieję, ze trochę tego serca będzie miał również dla tego środowiska, z którego wyszedł, a które zostało oddzielone murem biedy i obojętności od nowej “arystokracji” politycznej.


 


8 lipca 2010


www.wojciechborkowski.com


Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama